piątek, 24 stycznia 2014

12. CZAS




  Draco nie mógł znaleźć odpowiednich słów by opisać swoją wczorajszą noc. Bal, Granger, oszustwo wraz z Blaise'm, Granger, kolacja, Król i Królowa Balu, Granger, wspaniałe tańce, i Granger.
 Nie potrafił przestać o niej myśleć. Co chwilę napataczała mu się w myślach wspaniała Gryfonka.
   W ogóle to było bardzo pogmatwane. Jedna połówka Ślizgona wiedziała, że musi wygrać zakład, dlatego za wszelką cenę będzie próbowała to uzyskać, a z kolei druga połówka kazała mu zaprzestać to wszystko, bo będzie musiał patrzeć na słone, gorzkie łzy spływające po drżących policzkach Hermiony spowodowane złamanym sercem. Musiałby patrzeć na płacz kobiety dzięki jego dziecinnym żartom z przyjacielem.
- Pomyślimy nad tym w biegu. - Mruknął do siebie rozmarzonym głosem na wspomnienie ostatniej nocy, po czym odwrócił się na drugi bok by obudzić Blaise'a. Było już grubo w południe, wypadałoby w końcu wstać.
- Wstawaj Diable. - Burknął rzucając w Blaise'a poduszką. 

  Hermiona nie byłą pewna czy może powiedzieć, że kiedykolwiek spotkało ją coś lepszego w Hogwarcie niż wczorajszy bal. 
O przekręt Blaise'a i Dracona nie była oburzona, wręcz przeciwnie - dziękowała Bogu za to, że stała jako Królowa obok Malfoy'a.
- Nie taki Ślizgon straszny jak go malują. - Pomyślała na to wszystko.
Po obudzeniu Rudej zaczęła trawić to co jej serce wczorajszego wieczoru. Żałowała tego zdania, ale nic nie mogła mu zarzucić. Draco podobał się jej niemiłosiernie i nie mogła od tego uciec, ani nawet pokazywać. Musiała trzymać to w tajemnicy nawet przed samą sobą, nie obchodzi Dracona na tyle by myśleć o nim w takich kategoriach. W najlepszym wypadku by ją wyśmiał.
Boże dlaczego on musi być tak potwornie uroczy! - Klęła w myślach, ale po chwili uśmiechnęła się mściwie. Wiedziała, że każda dziewczyna była okropnie zazdrosna za to jaką wspaniałą parę tworzyła ze Ślizgonem na balu.
- Muszę zgadywać od kogo to? - Jęknęła Ginny z opuchniętymi oczami od spania wskazując palcem na nadlatującą krówkowo-białą sowę. Hermiona kierując wzrok na ptaka aż pisnęła z radości i błyskawicznie otworzyła okno wpuszczając zwierzę do środka a wraz z nim zimne listopadowe powietrze.
Ginny nie mów znieść reakcji podnieconej dziewczyny popukała się w czoło pokazując że zachowanie przyjaciółki jest co najmniej żałosne i ruszyła powoli do łazienki.
Hermiona tylko przewróciła lekceważąco oczami i zaczęła odginać liścik.
  

Gryfonka zachichotała, ale szybko zaprzestała. Co ona wyprawia, cieszy się jak głupia do zwykłej kartki, w dodatku od tak potwornej osoby.
- Ale jakiej przystojnej... - Pomyślała szykując już czystego pergaminu, i po chwili zaczęła odpisywać z niezbywalnym, szerokim uśmiechem na twarzy.





- Nie odpisze ci. - Stwierdził Blaise uśmiechając się paskudnie.
- Mógłbyś cały czas nie interesować się tym co robię kiedy ty nie masz o tym wiedzieć? - Odparł spokojnie leżąc w garniturze i butach na pościeli.
- Chyba żartujesz teraz. - Odpowiedział Diabeł pukając się w czoło z rozbawieniem, gdy nagle obaj usłyszeli z oddali znajome pohukiwanie.
- Czy byłbyś w stanie podać mi mój list? - Spytał Dracon uśmiechając się podle do Blaise'a który odwrócił się na pięcie i obrażony zniknął w łazience trzaskając drzwiami.
Blondyn roześmiał się tryumfująco i podszedł do ptaka by przeczytać list.
W przeciągu minuty pisał wiadomość zwrotną.




    Ptak poleciał z powrotem w stronę kominka, a z łazienki wypełzł Blaise.
- Ogólnie odkryłem, że zaczął się sezon Quidditcha, a ty zdecydowanie nie próżnujesz. - Dodał z sarkazmem akcentując ostatnie słowa, ale Draco średnio się tym przejął. Teraz były ważniejsze sprawy od Quidditcha. Szczerze się dziwił że tak myśli.
- Uważaj lepiej na głowę. - Mruknął w odpowiedzi patrząc jak Diabeł szuka czegoś w kufrze zaraz obok kominka, gdy nagle Bovem wleciał prosto w jego głowę trzepocząc nerwowo skrzydłami nie mając pojęcia, że cokolwiek stanie mu na przeszkodzie. 
Draco wybuchnął śmiechem na reakcję Blaise'a po czym odwiązał kolejny zwitek.



- Nie wysyłaj mu tego Hermiono, błagam! - Krzyczała Ginny ale bezowocnie.
- Jeszcze raz mi powiesz co mam robić to wybuchnę, przysięgam. - Odparła Hermiona wyrzucając ptaka za okno, po czym nie patrząc na Rudą, wyszła z dormitorium kierując się w stronę biblioteki.
   Nie mogła znaleźć ani grama rozumu w tym co robi, ale chciała tego. 
Mogła przysiąc, że to nie wyjdzie jej na dobre, ale nie dbała o to. Liczyło się tylko tu i teraz.

Draco nie zastanawiając się, rzucił list na ziemię i pognał w kierunku biblioteki zostawiając Blaise'a samemu sobie. Ten podszedł do kartki i zaczął czytać. Spojrzawszy na niedomknięte w pośpiechu drzwi uśmiechnął się pod nosem i rzekł do siebie:
- Powodzenia Smoku.

* * *

- Jak wiecie jutro odbędzie się kolejne zadanie, które jak mniemam będzie najniebezpieczniejsze i najtrudniejsze, dlatego musicie dobrze pomyśleć nad wyborem lidera. - McGonagall zwróciła się do obu drużyn. - Zostaliście poproszeni dopiero dzisiaj bo żadne przygotowania na nic się nie zdadzą. Tutaj niezbędna będzie zręczność i zdolność logicznego myślenia. - Dodał po chwili. - Teraz idźcie się przespać, musicie być maksymalnie wypoczęci. - Tymi słowami Dyrektorka Hogwartu skończyła swoją litanię jednocześnie dając uczniom do zrozumienia, że mogą opuścić gabinet.
   Po zamknięciu drzwi, Hermionę zatrzymał lekki uścisk na nadgarstku. Zanim się odwróciła uśmiech już pojawił się na jej twarzy, tak łatwo potrafił wprawić ją w taki nastrój.
- Granger, obiecaj że jutro ' popsujesz ' nam całą zabawę swoją inteligencją, dobrze? - Spytał Draco puszczając w jej kierunku szarmanckie oczko.
Hermiona od razu się zarumieniła i pisnęła cichutko ' obiecuję ', po czym poczuła jak nieświadomie przysuwa się w kierunku chłopaka oraz tonie w jego ciepłych ramionach.

* * *

- Historia lubi się powtarzać... - Mruknął naburmuszony Harry wpatrując się w rozjuszone, dzikie hipogryfy szarpiące się z łańcuchami. Nagle podbiegła do niego Hermiona w pełni szczęścia.
- Nie bierz tego do siebie, ale zamierzam rozgnieść was w drobny mak. - Rzekła klepiąc go po ramieniu, na co chłopak roześmiał się ponuro i odpowiedział:
- Jeżeli ma to wyglądać tak jak ostatnim za ostatnim razem to proszę bardzo. - Zaśmiał się perfidnie co Hermiona odwzajemniła przymrużonymi oczami.
- Zobaczymy. - Syknęła przez zęby, po czym oddaliła się w stronę drugiej grupy by opowiedzieć co zobaczyła.
   Po jej wypowiedzi nikt nie był szczególnie zadowolony, oprócz Dracona. Widocznie tylko on lubił ryzyko, dlatego kiedy zobaczył zrzedłe miny współzawodników mruknął beznamiętnie:
- Weźcie się w garść. - Po czym gęsiego ruszyli na murawę boiska bo przyjrzeć się dwóm podłużnym jeziorom, na których były ułożone ścieżki z dość dużych kamieni, a na końcu każdego zbiornika stał wściekły, pilnujący jakiegoś kawałka pergaminu hipogryf.
- Kolejne kartki... - Jękną Malfoy, ale szybko zamilkł by usłyszeć jak McGonagall obwieszcza zasady i cel zadania.

 Reguły były banalne. Przedostać się przez ścieżkę fałszywych kamieni, które po nastąpieniu mogły znikać, osuwać się, czy pozostawać w bezruchu albo robić jeszcze inne dziwne rzeczy, po czym ujarzmić jakimś sposobem zwierzę, przejąć kartkę na której widnieje zagadka i podać jej rozwiązanie.
Bułka z masłem, pomijając fakt, że gdy kamień się osunie i zawodnik wleci do gorącej wody, nie ma już prawa uczestniczyć dalej w zadaniu, i odgadnięcie zagadki, która może być pogmatwana i trudna jak diabli.
   
Jedynym zadaniem Dracona w tej rundzie było chronienie Hermiony. Bez niej wszystko spaliłoby na panewce.
O Puchonkę i Krukona średnio się zamartwiał, niby mogli się przydać, ale i tak działali mu już na nerwy.
  Gdy obydwie grupy stanęły na brzegu wyczarowanego jeziora, zaczęło się typowanie liderów.
- Hermiona. - Rzekła jednogłośnie trójka z drugiego zespołu. Gryfonka z dumą pokiwała głową przyjmując odpowiedzialność i oznajmiła Dyrektorce kto został u nich prowadzącym.
 Profesorka oznajmiła, że w pierwszej grupie liderem także została dziewczyna, co wszystkich nad wymiar zdziwiło. Nikt nigdy nie podejrzewał żeby Pansy była jakoś szczególnie uzdolniona zręcznościowo, ale zmienili zdanie widząc jak z gracją przeskakuje z kamienia a kamień uważając na te fałszywe.

Na razie szło nieźle. Tylko Zachariasz wylądował w wodzie przez niezauważenie, że kamień na który miał zamiar nastąpić nagle rozpłynął się w powietrzu.
Draco śmiał się mściwe przyglądając się nieszczęściu Puchona, przez co także nie zauważył znikającego kawałka skały i gdyby nie zgrabne ręce biegnącej za nim Granger przytrzymujące tył jego koszulki, miałby tę samą pozycję co Zachariasz.
Nie był zbytnio zadowolony, że dziewczyna musiała go ratować, ale podziękował szybko i ruszyli dalej, tym razem z Hermioną na czele.

Nie minęło kilka chwil i boisko przedarł wrzask Hanny Abbott:
- Terry!
Krukon błyskawicznie obejrzał się i złapał spoconą rękę Puchonki by pomóc jej ruszyć dalej z osuwającego się głazu.
Dziewczyna już prawie była wciągnięta na górę przez kolegę z Ravenclaw, gdy nagle ten w wyniku podniesionego poziomu adrenaliny nie myśląc prosto, położył stopę na tym samym fałszywym kamieniu chcąc się zaprzeć by mocniej pociągnąć do siebie Puchonkę i nim się obejrzał, oboje wylądowali pod wodą.

Draco słysząc głośny plusk w promieniu kilku metrów i zrzędliwe buczenie obserwatorów, zacisnął powieki i modlił się w duchu by nie zobaczyć tego o czym myśli.
Odwrócił się i ujrzał jak dwójka współzawodników wylądowała w wodzie, ledwo unosząc się na powierzchni.
- Ja pierdole. - Warknął do siebie nie bacząc na wulgaryzm i popędził za Granger, która już prawie była na przeciwległym brzegu sztucznego jeziora. Nie zważając na nic, prawie biegła w stronę rozwścieczonego hipogryfa.

Na drugą drużynę spadło jakieś obrzydliwe fatum, bo Hermiona wlepiona w jeden punkt, nie zobaczyła wyrastającego na jej drodze ostrego kamienia, który miał na celu potknięcie się i bolesny upadek zawodniczki.
Gryfonka leciała jak oszalała, a Draco był za daleko by zdążyć jej pomóc.
Stopę dziewczyny od ostrego kawałka skały dzieliło już może kilkanaście decymetrów, gdy nagle Malfoy w pośpiechu wyciągnął swoją różdżkę i przeskakując przerwę pomiędzy kamlotami, krzyknął formułę zaklęcia:
- Impedimento! - Gdyby nie podskakujące na wietrze brązowe loki Gryfonki Draco nie trafiłby, a dziewczyna byłaby już w wodzie.
Ale dosłownie o stopę przed przeszkodą, momentalnie zwolniła dając Draconowi czas na dogonienie jej.
Gdy zaklęcie przestało działać spojrzała na niego pytająco, a gdy ten okropnie zdyszany pokazał palcem na kamień przed jej nogą, Hermiona zakryła sobie usta dłonią po czym w podzięce za uczynek ratujący ją od przegranej rzuciła się Ślizgonowi na szyję co publiczność skwitowała jednym, wielkim ' ooooh ' . 
Para zawodników zaśmiała się przekornie na infantylną reakcję widzów i pobiegła dalej.

Po krótkiej chwili udało im się zeskoczyć na brzeg, na co odetchnęli z ulgą bo Pansy wraz z Harry'm i Marcusem nadal byli na wodzie. Gdy obejrzeli się w kierunku rozszalałego hipogryfa, wtedy poczuli, że zabawa dopiero się zaczęła.
- Ty tu zostaniesz, ja rzucę na niego drętwotę, przejmę zagadkę, rozwiążę ją szybko i problem z głowy. Wygramy. - Oznajmiła drżącym głosem Gryfonka.
- No pewnie, a ja będę stał i patrzył jak jakiś dzikus chce cię zaatakować. - Odrzekł z sarkazmem, na co Hermiona znalazła jeszcze resztki sił by wygiąć usta w uśmiechu.
Nie słuchając pozostałych wypowiedzi Malfoy'a o jakimś szacunku, ruszyła biegiem w stronę dzikiego zwierzęcia. Widownia ryczała z całych sił dodając jej otuchy.
Spoglądając w lewo ujrzała jak Harry także biegnie po zagadkę. 

Bieg był taki wyczerpujący, ledwo trzymała się na nogach, a musiała przezwyciężyć hipogryfa i rozwiązać łamigłówkę. Ale nie mogła się teraz poddać, nie w takiej chwili. Obiecała, że to zrobi, obiecała że wygra to dla niego.
To było dla niej jak dobry łyk eliksiru wzmacniającego.
Pomimo, że ze zmęczenia robiło jej się ciemno przed oczami, nogi dalej ją prowadziły.
    Gdy znalazła się na wyciągniecie pazurów zwierzęcia, te od razu na nią ruszyły ale Hermiona zdążyła w porę uchylić głowę przed ostrymi jak brzytwa szponami.
Kiedy hipogryf na ułamek sekundy odwrócił swoje żółte, neonowe ślepia w innym kierunku, dzielna Gryfonka wyciągnęła drżącą ręką różdżkę i wystękała zaklęcie:
- Dręt...wota. 
Zyskując cenny czas, poczłapała do leżącej nieopodal karteczki, ale gdy ujęła ją w dłoń usłyszała jeszcze bardziej przeraźliwy ryk agresywnego zwierzęcia.

Hermiona była tak zajęta w myślach zagadką, że po rzuceniu zaklęcia nawet nie spojrzała czy trafiła, a w tym wypadku promień świsnął koło ucha hipogryfa i pognał przed siebie uderzając prosto w zwierzę pierwszej grupy, a stojąca przed dziewczyną istota została zdenerwowana do granic możliwości i ruszyła na trzymającą kartkę uczennicę z żądzą mordu.
 Draco widząc jak plan Hermiony właśnie lgnie w gruzach, ruszył szybko w kierunku całej akcji.
Gdy zobaczył skuloną, ledwo żywą Gryfonkę a przed nią dzikie zwierzę rzucające się z ogromnymi pazurami, wszelkie kolory odpłynęły mu z twarzy a w gardle coś stanęło.
Nie myśląc nad niczym, w biegu wypowiedział ponownie formułę ' Impedimento ', ale nadal był za daleko i zanim szary promień doleciał do celu zwierze zdążyło zamachnąć się łapą i smagnąć szponami cały tułów dziewczyny robiąc przy tym szerokie, długie i głębokie trzy szramy, z których od razu popłynęła szkarłatna krew. 
Gdy Hermiony twarz przyjęła barwę śniegu i zaczęła tracić równowagę, Draco zdążył rzucić na hipogryfa drętwotę i złapać na kolanach upadającą dziewczynę. Jej ubrania zaczęły przesiąkać krwią, ale nadal jakoś się trzymała.
Po chwili szepnęła ochrypłym głosem machając powolnie karteczką przed nosem Dracona, próbując z całych sił się uśmiechnąć:
- Mam ją Draco, zdobyłam ją...
- Ciii... - Odparł szybko Ślizgon uciszając Gryfonkę, tuląc ją do siebie i kołysząc łagodnie, ale Hermiona była nieugięta. Pomimo tak dużej ilości traconej krwi, szepnęła prawie niesłyszalnie czując, że lada moment straci przytomność:
- Przeczytaj mi to, dam radę.
Draco był urzeczony postawą Gryfonki, ale szybko się z tego ocknął, nie na głupoty był czas. Przejął szybko pergamin i równie drżącym głosem zaczął czytać:

                         " *Pożera wszystko na szerokim świecie,
                          ptaki, zwierzęta, i drzewa, i kwiecie,
                          kruszy żelazo i miażdży kamienie,
                         jasną stal łamie, wysusza strumienie,
                        królów zabija, burzy dumne miasta,
                          powala górę, co w niebo wyrasta* "

Po skończeniu, Hermiona ledwie dysząc wraz z Draco zaczęła wytężać swój zamroczony mózg.
Po kilku chwilach, strój Draco także zacząć nasiąkać rubinową krwią. Jeżeli zaraz się nie pospieszą, Granger zafunduje sobie obszerny pobyt w skrzydle szpitalnym.
Widząc stan dziewczyny poczuł potępienie, jak mógł pozwolić jej ruszyć samej na rozwścieczone, nieoswojone zwierzę!

Traciła przytomność, powieki już się przymykały a głowa zaczęła bezwładnie się przechylać. Przegrają znowu, ale Draco teraz o to nie dbał, dzięki niemu Hermiona leży tutaj ledwo żywa, a dopóki nikt  nie obwieści odpowiedzi, zadanie trwa i nikt nic nie może poradzić.
Nagle poczuł jak Gryfonka delikatnie ciągnie jego koszulkę żeby się nachylił. Tak też od razu uczynił.
- Czas... Odpowiedź  to czas. - Zamknęła oczy, rozluźniła uścisk na ubraniu i straciła przytomność.
Na trybunach zaległa denna cisza.
Draco chwycił mocniej i podniósł omdlałą dziewczynę, odwrócił się na pięcie a po całym boisku potoczył się jego ochrypły wrzask:
- Czas! Odpowiedź brzmi czas, a teraz niech jej ktoś pomoże do cholery!

* * *

  Hermiona obudziła się w Skrzydle Szpitalnym w towarzystwie wszystkich swoich przyjaciół. 
Na wpół przytomna czuła, że ktoś trzyma ją za rękę. Będąc przekonana, że to Draco spojrzała w tę stronę i szalenie się zawiodła.
Nie mając siły na nic więcej jęknęła cicho:
- Ron, puść moją rękę.
- Majaczy, nie wie co mówi. - Odparł spokojnie Rudzielec w stronę pozostałych gości.
- Nie, powiedziałam puść mnie Ronald. - Powtórzyła Gryfonka próbując wyrwać rękę z uścisku, ale po chwili chłopak ustąpił i uwolnił dłoń.
Gdy p. Pomfrey zobaczyła, że Hermiona się obudziła, podbiegła by podać jej szklankę jakiegoś paskudnego eliksiru.
- Dziecko ja wiem, że to nie jest smaczne, ale gdy to wypijesz w najlepszym przypadku już jutro będziesz w stanie opuścić Skrzydło.- Na te słowa Hermiona jednym haustem wypiła okropieństwo.
- Pięć minut kochani. - Mruknęła do gości pielęgniarka.

- Jaka była prawidłowa odpowiedź?
- Wygraliście! jest 10 - 9 dla was! - Krzyknęła uradowana Ginny w stronę Hermiony. Ta uśmiechnęła się mściwie do Harry'ego.
- Mówiłam ci! 
Chłopak już otwierał usta by się odgryźć, ale po równo pięciu minutach p. Pomfrey nadleciała piejąc, że panna Granger potrzebuje spokoju i wygoniła wszystkich zostawiając Hermionę sam na sam z myślami.

Dziewczyna była przekonana, że po tym co przeszli razem ze Ślizgonem wczorajszego dnia ( przynajmniej miała nadzieję, że to nie działo się w jej głowie ), Draco ją odwiedzi. Najwyraźniej miał coś lepszego do roboty co nie do końca ją uspokoiło, ale nie zamierzała długo się tym absorbować. Wzięła ze stolika łyk eliksiru Słodkiego Snu i od razu poczuła piasek pod powiekami.

- Nie jestem pewna czy już powinnaś opuszczać szpital. - Oznajmiła stanowczo p. Pomfrey. Hermiona nie była pewna swojego zdrowia, ale okropne blizny zniknęły, a ona była pewna że nie zostanie tutaj ani chwili dłużej. Jest poniedziałek - dzień szkolny!
- Pani Pomfrey bardzo panią proszę! Czuję się już całkiem dobrze, nie róbmy z tego wszystkiego wielkiej tragedii. - Błagała Gryfonka.
   Po chwili niepewności pielęgniarka z bólem spakowała kilka buteleczek eliksiru, którego Hermiona miała zażywać przez kilka dni, i zaczęła ją wypisywać ze szpitala.
Gryfonka pisnęła ze szczęścia i pobiegła w stronę drzwi.
Gdy je otworzyła p. Pomfrey wrzasnęła:
- Hermiono uważaj! - Dziewczyna będą przekonana że chodzi jej o dbanie o siebie w następnych dniach, odwróciła się i także krzyknęła:
- Tak, tak będę! - Zwróciła się ponownie w stronę korytarza i nagle wleciała w coś delikatnego i jednocześnie ostrego. Odsunęła się błyskawicznie, a płatki szkarłatnych róż zaczęły na nią spadać jak konfetti.
Chłopak trzymający ogromny bukiet poniszczonych kwiatów udsynął go uchylając swoją twarz.
- To dla ciebie, mam nadzieję że ci się spodoba. - Rzekł śmiejąc się Draco oraz wyciągając jedyną nadającą się różę i podał ją dziewczynie.
Hermiona była pewna, że ją odwiedzi. Musiał w końcu to zrobić. 
W mgnieniu oka chwyciła kwiat i zaczęli rozmawiać.
- Wiesz, że gdyby nie twoja ogromna determinacja przegralibyśmy?Jesteś naszą bohaterką Granger. - Oznajmił Dracon mierzwiąc włosy Hermiony, a ta jak zwykle spłonęła rumieńcem i strzepnęła jego dłoń. - Jak widzisz chciałem cię odwiedzić. - Ciągnął dalej machając rozwalonym bukietem - Ale widzę, że jesteś już cała i zdrowa.
- Nie powinieneś być na zajęciach? Jest poniedziałek! - Spytała podejrzliwe na co Draco przewrócił oczami i odrzekł:
- Przychodzę w odwiedziny a ty jęczysz, że powinienem być na lekcjach.
Teraz chłopak zaczął działać instynktownie, bez żadnych przemyśleń.
 Hermiona zaśmiała się cichutko i wspięła się na palcach by wyciągnąć płatek róży, który zabłądził w niesfornych blond włosach chłopaka.
- To miłe. - Powiedziała uśmiechając się. 
Draco widząc jak Hermiona cofa się już z płatkiem w ręku, szybko chwycił ją w nadgarstku, przyciągnął mocno do siebie tak że mocno przywarła do niego i delikatnie musnął jej usta swymi wargami. 

Gdy otworzyli oczy, obydwoje tonąc nawzajem w swoich wyraźnych tęczówkach, ucichli na moment by po chwili wybuchnąć śmiechem.
Draco nie dbał teraz o zakład. Robił to co aktualnie chciał zrobić dlatego nie przejął się tym co uczynił w tej chwili. Pragnął tego i teraz uśmiechał się szelmowsko w stronę rozpromienionej ale zakłopotanej Hermiony.
- Wybacz, musiałem. - Rzekł z udawaną pokorą wkładając ręce do kieszeni spodni. Dziewczyna zachichotała jeszcze bardziej obnażając swoje białe zęby.

* * *

  Blaise wraz z Emmą właśnie przechodzili się po oszronionych błoniach rozmawiając o wszystkim i o niczym. Aktualnie Emma lamentowała o tym, że przegapiła nabory do drużyn Quidditcha a jej marzeniem było zostanie pałkarką.
- Grasz? Możemy kiedyś sobie pyknąć jeden na jeden. Jestem przekonany, że nie dosięgasz mi do pięt. - Odrzekł Blaise dumnie wypinając pierś na co Emma żałośnie się zaśmiała.
- No pewnie, zobaczymy. - Odparła po chwili.
  Dwójka przyjaciół ( jak mniemam ) krążyła jeszcze przez pewien czas po błoniach po czym zaczęła kierować się z powrotem do zamku.
Idąc, Blaise objął dziewczynę w talii ale ona nie dawała się chłopakowi.
Po niemalże piętnastu minutach doszli do portretu Grubej Damy a gdy Emma była zajęta ściąganiem z siebie kilkunastu warstw, Ślizgon przysunął się do niej na tak bliską odległość, że czuła jego ciepły oddech na policzku. Zamknęła tylko oczy próbując nie panikować i zaczęła niewzruszenie chować szalik w rękaw kurtki. Chłopak miał ogromną ochotę wybuchnąć śmiechem na zakłopotanie Gryfonki ale w porę opanował się i uśmiechnął perfidnie podchodząc jeszcze bliżej. Teraz dzieliło ich już tylko kilka milimetrów.
 Ślizgon już zamykał oczy czekając na Emmę ale ta tylko wpatrywała się ze strachem w nadchodzące usta. Chciała tego, ale nie teraz. Spanikowała. Po raz kolejny.
Odepchnęła chłopka od siebie mówiąc cicho:
- Blaise, nie chcę chłopaka. - Ślizgon uśmiechnął się jakby ktoś właśnie sypał mu komplementami, przytrzymał dziewczynę by nie panikowała, mruknął cicho ale przekonująco ' chcesz ' i szybko nachylił się nad jej ustami oraz złożył na nich delikatny choć kipiący uczuciem pocałunek, a Emma.. No cóż poddała się pod wpływem silnych ramion i niesamowitych męskich perfum oddając w miarę swoich możliwości pocałunek chłopakowi, który w zaledwie miesiąc namieszał jej w głowie bardziej niż potężny huragan.

- I co, tak źle było? - Spytał Blaise odklejając się od skrępowanej dziewczyny na co ta ani trochę nie spłonęła rumieńcem, ale dumnie uniosła głowę czując jak powraca jej śmiałość i odrzekła wyniośle:
- Myślę, że stać cię na więcej. - Blaise szczerze się roześmiał, a Emma mu zawtórowała.
- Obiecuję, że następny raz będziesz wspominać przez, dłuuugie, długie lata. - Odrzekł uśmiechając się łobuzersko i puszczając w jej stronę oczko.
- Nie mogę się doczekać. - Powiedziała zarzucając swoimi gęstymi, czekoladowymi lokami tak że musnęły lekko twarz Blaise, po czym dwójka uczniów ruszyła do swoich dormitoriów z szerokimi, wygiętymi w uśmiechu ustami.

* Jak wielu z Was pewnie zauważyło, zagadka pochodzi od wspaniałej książki Pana Tolkiena ' Hobbit ' :) *
-----------------------------------------------------------------------------

Witajcie!
A więc tak jak obiecałam, ukazał się w tym tygodniu rozdział jako że stanęliście na wysokości zadania. 
Jednak teraz podwyższam stawkę:D Statystyki pokazują, że aż 103 osoby przeczytały poprzedni rozdział, dlatego jestem przekonana, że uda się uzbierać 25 komentarzy. A wydaje mi się, że jest dużo do komentowania. Jak ocenicie drugie zadanie? Jestem niesamowicie ciekawa. Co sądzicie o tych dwóch krótkich, a emocjonujących pocałunkach dwóch wspaniałych par? 
25 komentarzy i widzimy się w najbliższy piątek z kolejnym rozdziałem! Miłego czytania!
Pozdrawiam Was gorąco - MoonSeer!:) 

26 komentarzy:

  1. Już myślałam że nie dodasz kolejnego rozdziału :o
    Przyjemnie się czyta. Przede wszystkim zadanie, cudownie opisane. Pocałunek Draco i Hermiony, w końcu! Również ciekawie rozwija się wątek drugiej pary. Cieszę się, że twój blog ma co raz więcej akcji.
    Pozdrawiam i trzymam kciuki za wenę i 25 komentarzy ;)
    M.N.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten już przeczytałam i jest cudowny jak zwykle :D a teraz gdy już skończyłam chce wiedzieć kiedy kolejny???

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo fajny rozdział. te pocałunki ci sie udały :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe! Nie wierzę, ten moment, kiedy Draco trzyma pół martwe ciało Hermiony, genialne! Samo zadanie w sobie jest bardzo ciekawe! Harry Potter nie wygrał? Ojj :(( Znajomość Blaise'a i Emmy rozwija się błyskawicznie, czekam na dalsze wątki.
    Ściskam prissilanox

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubisz nas zaskakiwać prawda? :)
    ah te pocałunki :33!
    /Milena

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo, ale to bardzo podobają mi się opisy różnego rodzaju akcji. Opis zadania jest wspaniały! Czułem się jakbym tam był! Trochę zawiodłem się na pocałunku Draco i Hermiony, trochę bez uczucia, ale trzeba dać im czas ;)! za to drugi pocałunek w pełni mnie zaspokoił ;)! Oby pojawiło się 25 komentarzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezus Marius osrałam się :c
    KC♥

    OdpowiedzUsuń
  8. aż 25 komentarzy? ;o
    oby ludzie komentowali+ gratulację tak wspaniałego wyniku. aż 103 osoby czytające rozdział! Oby tak dalej. :))

    OdpowiedzUsuń
  9. ogólnie to tak: jeden z najbardziej emocjonujących rozdziałów!!!!!! uwielbiam jak Draco przeklina xDD

    OdpowiedzUsuń
  10. Z rozdziały na rozdział Twoje opowiadania są jeszcze lepsze. Zadanie mnie rozwaliło :) ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. ogólnie to chciałabym być na miejscu tych dziewczyn ;c
    super rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie spodziewalam sie, ze znajomosc Blaise'a i Emmy tak szybko sie rozwinie =D

    OdpowiedzUsuń
  13. "- Obiecuję, że następny raz będziesz wspominać przez, dłuuugie, długie lata."
    no to czekamy ;)! oby było 25 komentarzy :<

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział! :) Zazdroszczę weny ;c I podziwiam, że Twoje rozdziały ukazują się tak szybko! ;>

    OdpowiedzUsuń
  15. Od razu rozpoznałam zagadkę z Hobbita, fajnie że to dodałaś :)
    Cały rozdział świetny i wgl jeden z moich ulubionych rozdziałów ;x
    Fajnie że coraz wiecej osób czyta tego bloga, bo warto. 25 komentarzy i czekamy do piątku B)

    OdpowiedzUsuń
  16. Draco jest tak kochany w tym rozdziale!

    OdpowiedzUsuń
  17. patrząc na to jak dodajesz rozdzialy nasze komenatrze chyba cie motywują ;) wspaniałe czekam na piatek xoxoxo ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. zadanie mnie totalnie zgięło z nóg! g-e-n-i-a-l-n-e :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mionka będzie cierpieć :c. A zadanie wspaniałe! Hermiona jest dzielna i walczy do końca jak Gryfonka.
    Ten pocałunek Hermiony i Draco *.* w sumie podobał mi się bardziej niż Blaisa i Emmy, chociaż też był uroczy.
    Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  20. czekam na nowy rozdział moonseer

    OdpowiedzUsuń
  21. Twoje rozdziały są super. Pisz więcej. :D

    OdpowiedzUsuń
  22. super jak zawsze ;) Patrycja

    OdpowiedzUsuń