piątek, 27 grudnia 2013

7. RÓŻA, WINO I CO JESZCZE?





            Hermiona osłupiała.
Wpatrywała się tępo w swojego byłego chłopaka, jakby widziała go pierwszy raz na oczy.
- Zaprosiłem cię tutaj, więc się zjawiam. - I zaczął swój monolog na temat tego jak się cieszy, że Hermiona  pojawiła się na jego zaproszenie. Ale ona  nie słuchała, myślała tylko o tym co zrobi kiedy lada moment Draco pojawi się, z myślą, że spędzi sobotę jedynie z nią, a tymczasem zobaczy jak stoi ze swoim byłym chłopakiem, który na nowo wyznaje jej swoje uczucia.
- ... No i oczywiście chciałem cię z całego serca przep..- Skończył Ron, kiedy zobaczył że dziewczyna jego marzeń odwraca i spogląda na nadchodzącego z krwistoczerwoną różą, Malfoya.

Hermionie coś podskoczyło w gardle na jego widok i uśmiechnęła się słabo,czekając na reakcję obydwóch chłopaków.
- Przyszłaś tu dla niego...nie mogę uwierzyć. - Oznajmił Rudzielec chwiejnym głosem.
- Gotowa? - Tu Draco posłał słoneczny uśmiech Hermionie. - On też będzie nam towarzyszył? - Ciągnął dalej, śląc Ronowi wzrok pełen pogardy. Za wszelką cenę starał się nie pokazywać wściekłości, że Gryfonka sterczy tu z tym kretynem. Ale zaraz niby czemu, z jakiej racji? ona nic do niego nie czuje, idzie z nim tylko jako przyjaciółka. Pora ochłonąć . Pomyślał i od razu sztucznie się uśmiechnął.
- Em, to znaczy to trochę skomplikowane, bo ja, wtedy wczoraj.. - Zaczęła Hermiona.
- Ona jest tu ze mną Malfoy. - Przerwał śpiesznie Ron, unosząc głowę dumnie jak paw.
Na te słowa Draco poczuł się jakby ktoś wylał na niego wiadro lodowatej wody, jak to z nim. Natychmiast odpowiedział nie tracąc głowy:
- Jednak myślę, że przejdzie się ze mną. - Tu przyciągnął Hermionę trzymając dłoń na jej talii, uśmiechając się złowieszczo. Ta nie protestowała na ten gest, ale także nie była nim zachwycona, coś jednak tknęło ją gdy zobaczyła Rona. Taki bezbronny, jakby nie dawał sobie rady w życiu bez Hermiony u swojego boku.

Z jej twarzy nie można było nic wyczytać, siedziała cicho jakby czekała kiedy tylko to się skończy, nie kontaktowała. W oddali, jakby przez mgłę słyszała jak chłopcy się kłócą,ale ona jakby była w transie, kiedy powoli zaczęły do niej dochodzić słowa.
- Hermiono! cholera Hermiona! - Ktoś krzyczał mocnym barytonowym głosem potrząsając ją jak szmacianą lalką. Na to szybko wyplątała się z objęć mężczyzny, wspięła się na palcach, nie do końca wiedząc co robi i złożyła delikatny ale pełen uczuć pocałunek na gorących ustach Ślizgona. Gdy otworzyła oczy i zajrzała w pełne wyrazu źrenice Draco od razu się uśmiechnęła, gdy nagle przypomniało jej się, że za nimi stoi wściekły Ron. Na tą myśl coś ją w środku ukuło. Wiedziała, że to było niepoprawne, nie chciała tego uczynić, jedyne co chciała to, to żeby kłótnia się zakończyła. I podziałało, Ron jakby skulił się w sobie, spuścił głowę, na co Draco uśmiechnął się tryumfalnie, gdy nagle odwrócił się, podbiegł do Hermiony, ujął jej twarz w swoich dłoniach i szepnął jej do ucha:
- kocham cię, i nie pozwól by ten kretyn skrzywdził cię bardziej niż ja to zrobiłem. Zamierzam naprawić to co zepsułem, i nie spocznę dopóki ty i ja nie będziemy znowu razem. A teraz zostawiam cię z nim. - I odszedł. Hermionie od razu naszły słone łzy do oczu, jak mogła stracić tak wspaniałego chłopaka, dla tego - Tu spojrzała na Malfoya - podłego zmiecha. Ale zaraz, co on jej ostatnio takiego zrobił, że tak go w myśli nazywała? Od początku roku zmienił się i to nie tylko wizualnie. Szybko wymazała Dracona z głowy, teraz liczył się tylko Ron, wyplątała się z jego ręki na jej pasie i już miała biec za Rudzielcem i krzyczeć żeby na nią zaczekał, gdy wtedy Draco chwycił ją mocno za nadgarstki i obrócił w jego stronę.
- Chociaż raz..... - Oznajmił z westchnieniem.
Hermiona spojrzała tęsknie w stronę Zamku, ale nie zaprotestowała.


***

- Jest cudowna. - Powiedziała rozmarzonym głosem Hermiona, zaciągając się po raz setny zapachem róży. - Ale nadal jesteś okropny, zadufany w sobie, podły i do tego zrujnowałeś moją szansę na odnowienie relacji z Ronem. - Dodała, bawiąc się liśćmi.
- Ja również cieszę się, że cię widzę, Granger. Ładnie wyglądasz - Odparł rozbawiony. 
Hermiona przymrużyła oczy na tę wieść,gdy nagle wypaliła, przykuwając wzrok do jego ubioru:
- Gdzie kupujesz garnitury? - Tu Malfoy uśmiechnął się figlarnie, podchodząc bliżej do Hermiony odpowiedział:
- Podoba ci się?
Dzieliło ich kilka centymetrów, Gryfonka czuła się jakby cały grunt się pod nią rozstąpił.
- Nie najgorszy. - Odparła chwiejnym głosem, unikając wzroku Ślizgona.
Draco widząc jej postawę, natychmiast się cofnął.
- Matka sprowadza jakiegoś Włocha, który szyje mi je na miarę. - Dodał szybko odwracając wzrok i gładząc swój grafitowy rękaw. Na tę informację Hermiona prychnęła z pogardą.
- No jesteśmy.
Dziewczynę wbiło. Stała na przeciwko Herbaciarni u pani Puddifoot. Herbaciarni powszechnie prowadzonej dla zakochanych par, gdzie unosił się zawsze jakiś dziwny, duszący zapach, gdzie przeważnie nikogo nie było, gdzie latały wszędzie te przeklęte kupidy. Hermionę przeszedł dreszcz, ona z Malfoyem tutaj.. błe..
Stała cały czas jak spetryfikowana, wpatrując się w szyld.
Kiedy Draco patrzył to na Hermionę, to na szyld, odezwał się:
- Litości, przecież nie wezmę cię na kufel kremowego piwa.- To rzekłszy, objął dziewczynę i wprowadził do środka. Zajęli ostatni widoczny stolik, tak żeby żaden uczeń z Hogwartu ich nie zobaczył i od razu zajęli się rozmową. Z początku Hermiona była nadal zła, że zatrzymał ją przed rozmową z jej byłym, ale potem zaczęła co raz mniej tego żałować, potok słów nie miał końca, co skończyli jakiś wątek, automatycznie pojawiał się następny.
Po kilkunastu minutach Madame Puddifoot przyniosła im po kieliszku grzańca z odrobiną soku pomarańczowego, jako że w świecie czarodziejów, obydwoje byli już dorośli i mogli pić co im się podoba. Po odrobinie wina ich konwersacja była jeszcze bardziej biegła. Śmiali się nawzajem, żartowali.
Draco bardzo się zdziwił taką postawą najlepszej uczennicy w szkole, wydawała się normalną dziewczyną. Nie mówiła prawie nic o uczeniu się, czy też o tym, że denerwuje się już przed egzaminami, które są pod koniec roku. Była normalna. 

Hermionę także zaskoczyło zachowanie Malfoya. Jego uśmiech był zniewalający, a każde jego słowo było jak muzyka dla uszu. Miał tak wspaniały głos, że nie można było mu się oprzeć.
Cały czas wpatrywała się w jego usta, były również cudowne, idealnie pasowały do jej.
Nagle Draco zaczął:
- Słuchaj,chciałem cię przeprosić za to co wydarzyło się wtedy przy jeziorze. Posunąłem się za daleko i do tego za szybko. Nie powinienem się tak egzaltować. Dlatego - Tu westchnął z niepewnym uśmiechem - obiecuję, że dotknę cię wtedy, i tylko wtedy, kiedy mnie o to poprosisz. - Skończył dopijając wino.
Hermiona podniosła ze zdziwienia brwi. Zatkało ją. Co jak co, ale jest to akt uszanowania dla kobiety.
Uśmiechnęła się od ucha do ucha, dopiła swoje wino i powiedziała wstając:
- Gdybyś to nie był ty, powiedziałabym że to bardzo urocze z twojej strony. - Powiedziała uśmiechając się w stronę szarych oczu.
- Wyobraź sobie, że to nie ja. - Odparł z błyskiem w oku.
- ... To było urocze. - Odpowiedziała niepewnie,oblewając się rumieńcem.
 Wyszli z lokalu pozostawiając spory napiwek.

Uśmiech nie schodził z jej twarzy do końca drogi do zamku, przed wejściem oznajmiła, kryjąc uśmiech:
- Muszę przyznać, że naprawdę miło spędziłam popołudnie, pomimo że byłam tam z tobą.
- Mi się bardzo podobała ta pierwsza część. - Odrzekł nonszalancko, puszczając jej oczko.
Hermiona powróciła myślami do początku spotkania, i nagle jej oczy szeroko się otworzyły.
- Malfoy, to nie miało mieć miejsca. I nie miało tak? - Naciskała Hermiona, poruszając znacząco rękami.
Chłopak wzruszył ramionami, trzymając ręce w kieszeni, jakby go to w ogóle nie obchodziło, bo pewnie tak było. On, najprzystojniejszy czarodziej w Hogwarcie, pewnie ma takie pocałunki codziennie z dziewczynami których nie zna nawet imion. 
Draco nigdy nie chciał się ustatkować, mieć trwałego związku, nie chciał małżeństwa, to go obrzydzało. Miał pełno dziewczyn, które rzucał po krótkim czasie, nie obchodziły go uczucia innych. Był egoistą. Ale patrząc na dziewczynę przed nim, ukuło go coś w środku na myśl, że robi z nią to samo co z resztą, takie rzeczy jak róże, słodkie obietnice, to klasyk, musi się zmienić. Musi pokazać sam sobie, że jest w stanie zmienić swoje podejście, dla tej kruchej Gryfonki, ale nie może także stracić swojej godności. To chyba będzie najtrudniejsza rzecz w jego życiu.
Kończąc rozmyślania, odrzekł:
- Jak sobie życzysz. - Uśmiechnął się wyniośle, i zniknął za wrotami Hogwartu pozostawiając Hermionę przy drzwiach.
Nie ukrywając, dziewczynę zatkało, zachowuje się jakby był popiepszony na 50 różnych sposobów*.
Czuła się trochę przybita tym 'pożegnaniem', ale szybko uśmiechnęła się, w końcu i tak spędziła dość miło ten dzień. Ale wtedy w jej głowie pojawił się wizerunek rudego Gryfona, jak ona mu teraz spojrzy w oczy po tym co się wydarzyło kilka godzin wcześniej?
Pomyślała, że jedyną osobą, którą może poprosić o radę jest Ginny, więc ruszyła biegiem po schodach do Wieży Gryffindoru, z hukiem wpadła do Pokoju Wspólnego i szybko poszła nie oglądając się do dormitorium dziewcząt, czekając za przyjaciółką.
Ron widząc Hermionę prującą przez pokój szybko wstał z ochotą podbiegnięcia do niej, ale Harry szybko go przytrzymał, mówiąc cicho, że ta pewnie sobie tego nie życzy. Ron także zdołał już podzielić się ze swoim przyjacielem relacjami z jakże 'udanego' spotkania.
Potter także spostrzegł już dawno, że coś się dzieje pomiędzy jego przyjaciółką, a tym cynicznym Ślizgonem, ale nie miał serca mówić tego ani Hermionie ani Ronowi.

***

Hermiona siedziała na swoim łóżku, czytając książkę od numerologii, gdy nagle drzwi od sypialni otworzyły się z hukiem, i do środka wpadła Ginny z błyskiem w oczach.
- Połowę już wiem, teraz ty możesz poopowiadać. - Krzyknęła, siadając na rogu łóżka.
Mionie po części spadł kamień z serca, gdy opowiadała o tym wszystkim swojej jedynej przyjaciółce.
Ginny słuchała z otwartą buzią, a kiedy historia się skończyła, od razu zaczęła świergotać.
- Zachował się wspaniale, nie powinnaś się denerwować, ma pewnie pełno wątpliwości. Człowiek nie może się zmienić całkowicie pod wpływem jednych wakacji, ale i tak uważam, że jak na takiego dupka jakim był, to jest naprawdę wysoki poziom. Nie mówmy już nawet o jego wyglądzie, Hermiono ocknij się! - Tu szturchnęła lekko przyjaciółkę w ramię i zaczęła dalej - Chociaż w sumie jeżeli by się tak zastanowić, to jest Ślizgon i do tego Malfoy więc także musisz być uważna. Bo przecież.. - Ale Hermiona jej nie słuchała, myślała jedynie nad tym, że ominęła najważniejszą część, to że go pocałowała, i w duchu dziękowała Ronowi, który jej o tym powiedział, że on także przemilczał ten akt. Powiem jej ale jeszcze nie teraz, nie dałaby mi dziś w nocy spać pomyślała.
Gdy Ginny skończyła swój wykład, zaczęły rozmawiać normalnie, o nadchodzącym Turnieju, o innych dziewczynach, gdy nagle usłyszały donośne pukanie w szybę. Hermiona szybko podbiegła, i zobaczyła wspaniałą, majestatyczną sowę puchacza. Jej maść była nad wyraz dziwna, jej pióra były koloru toffi z białymi plamkami, jak jeden z gatunków krów.
Hermiona natychmiast wzięła paczkę i karteczkę przyczepioną do nóżki sowy, odłożyła na stolik nocny i nalała wody do miseczki dla ' listonosza '.
Ginny przyglądała się temu wszystkiemu z zaciekawieniem Otwórz to szybko do cholery Hermiona! - Klęła w myślach.
Dziewczyna chwyciła w swoje zgrabne ręce przesyłkę, podniosła wyżej zwitek papieru i powiedziała wesoło:
- O nie, żadnych karteczek.. - I obie zaniosły się śmiechem.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

* To odniesienie do książki 50 twarzy Grey'a jeżeli ktoś by pytał c: . Nie jestem specjalnie zadowolona z tego rozdziału, opuszcza mnie z lekka wena a kiedy mam ochotę pisać nie mam do końca pomysłu, nie mówiąc już o tym że prawie wcale nie mam czasu przez szkołę.
No ale udało się, kolejny rozdział na blogu, mam ogromną nadzieję, że po przeczytaniu, zostawicie swój komentarz, nawet ten negatywny. Najbardziej zależy mi na obiektywnych opiniach.
Może trzeba coś zmienić? Piszcie! c: Gdyby były jakiekolwiek pytania na temat treści czy czegokolwiek innego związanego z blogiem, zapraszam na mojego aska: http://ask.fm/AvadaKedavrabicz
Miłego czytania!:----))

niedziela, 10 listopada 2013

6. SPOTKAJMY SIĘ W HOGSMEADE




      - Hermiono, obudź się w końcu, jeśli zaraz nie wstaniesz to spóźnisz się na zajęcia. Żebym to ja pamiętała o twoich starożytnych runach. - Mamrotała pod nosem Parvati.
Hermiona nie wiedząc co się się dzieje zerwała się z łóżka i popędziła uskutecznić poranną toaletę.
Po niespełna dziesięciu minutach już była gotowa na ostatni dzień nauki w tym tygodniu.
       Gdy biegła co sił do klasy starożytnych run, uświadomiła sobie, że nic nie powtórzyła. 
Po kilku chwilach wpadła z hukiem do klasy, na co grupka uczniów spojrzała na nią jak na dziwadło, jako że do rozpoczęcia lekcji zostało jeszcze pięć minut.
Hermiona udając, że wszystko jest w porządku rozsiadła się w swojej ławce, po czym poczuła że siedzi na pewnej nierówności. Podniosła się i ujrzała pod sobą zgiętą karteczkę. Zastanawiając się, czy na pewno chce znać jej zawartość, powoli zaczęła odginać papier.
Na zwykłym urywku szkolnego pergaminu było napisane niechlujnym pismem:


                                " Spotkajmy się w Hogsmeade, jutro o trzynastej pod Miodowym                 
                               Królestwem. Bądź sama, myślę że powinniśmy pogadać. Do jutra! "

Co do..? - Pomyślała Hermiona, chowając szybko karteczkę do torby bo właśnie do sali wleciał  p.Vector.
- Witajcie na pierwszej w tym roku lekcji starożytnych run. Dziś jako przypomnienie, chciałbym abyście przetłumaczyli osiem zdań, napisanych starożytnymi runami. Z lekcji na lekcję będzie coraz więcej zdań, by dostatecznie was przygotować do egzaminu do którego przystąpicie w tym roku. Gdy ktoś skończy, proszę położyć mi pracę na biurku. Pamiętajcie o dokładności i estetyce pracy, powodzenia!
      Gdy profesor rozdawał zadania, myśli Hermiony cały czas błądziły po zawartości znalezionego papieru...
- Ktoś wie gdzie siedzę,  to co najmniej dziwne. - Pomyślała.
Z rozważań wyrwał ją głos profesora:
- Hermiono, mam ci wysłać specjalne zaproszenie do zaczęcia pracy tak jak reszta uczniów?
- Em..nie trzeba. - Odpowiedziała wyrwana z kontekstu i już zajęła się tłumaczenim, uczyszczając umysł z zawartości pergaminu.
       Po niespełna półtorej godziny, Hermiona oddała swoją pracę do sprawdzenia i czekała w swojej ławce na koniec lekcji.
Gdy usłyszała dzwonek symbolizujący koniec lekcji, pierwsza wyszła z klasy i od razu zadała sobie pytanie:
No a co z Draco?
- Przecież chciałabym teraz zobaczyć go w jego szacie Slytherinu i te jego potargane platynowe włosy..
Gdy nagle uderzyła w kogoś tak mocno, że gdyby ta osoba jej nie przytrzymała, pewnie leżałaby teraz na ziemi.
- Hermiona, mam nadzieję, że nic ci nie jest. - Powiedział do niej czule głos, który w tej chwili właśnie miała ochotę usłyszeć. 
Podniosła głowę, i ujrzała go. O to on, Draco Malfoy przytrzymujący Hermionę Granger przed upadkiem.
- Chyba po raz pierwszy raz, cieszę się że cię widzę. - Odpowiedziała speszona dziewczyna.
Na to Draco delikatnie podniósł brwi na znak zdziwienia, i zaczął podnosić kąciki ust próbując się uśmiechnąć.
- Chciałem cię przeprosić za ostatni raz, ja...nie wiem co sobie wyobrażałem naprawdę... więcej nie przekroczę naszej granicy, to znaczy. no, w końcu nie chciałbym cię przecież stracić. - Powiedział patrząc Hermionie w oczy, nie wiedząc jak poskładać zdania.
Hermiona eksplodowała, czuła się jak w Sylwestra, wszędzie wokół niej wybuchały fajerwerki.
Wiedziała przecież, że nie jest pewna swoich uczuć, ale na tą chwilę wiedziała czego chce.
- Właściwie, to chyba nie szkodzi... - I już stawała na palcach, patrzyła w te pełne wyrazu szare oczy, a Draco w żadnym wypadku się nie cofał, tylko na nią czekał.
Nie mogła oderwać od niego wzroku, dzieliło ich już tylko kilka milimetrów, gdy...
- Cześć Hermiono,  przepraszam, ale zaraz zaczyna się transmutacja a ja dalej nie mogę pojąć zaklęcia. Mój opos nadal ma pozostałość wazonu zamiast głowy, mogłabyś mi pomóc szybko przed lekcją?
Hermiona od raz otrząsnęła się z transu, będąc po raz pierwszy zła na Neville'a. Tak bardzo pragnęła tego pocałunku.
Gdy spojrzała na Draco, ten wydawał się być zawiedziony, lecz po chwili, patrząc na Neville'a z trudem opanowywał śmiech. W tej samej chwili Hermionę olśniło, to była kartka od Malfoya!
- To jutro się widzimy przy Miodowym Królestwie o trzynastej tak? - Szepnęła mu zachęcająco do ucha, na co Draco odpowiedział:
- .. Nie mogę się doczekać. - Uśmiechnął się tajemniczo i odszedł w przeciwną stronę korytarza.
- Co.... - Zaczął Neville.
- Ja też chciałabym wiedzieć. - Skończyła Hermiona.
Po chwili już byli pod salą i Gryfonka zaczęła tłumaczyć koledze, ale myślami była zupełnie gdzie indziej, rozczulając się nad chwilą czułości, podczas której w całym życiu nie towarzyszyło jej tyle emocji.


* * *

       Podczas sprawdzania umiejętności z zaklęcia zmieniającego wazon w oposa, Neville zmienił wazon w oposa z głową wazonu, Opos Harry'ego, a raczej wazon Harry'ego miał łapki oposa, a Ron, zaraz, Ron? Tak, Ron. 
Ron zamienił swój wazon w stuprocentowego oposa. To zjawisko zainteresowało Hermionę. Ale gdy rudzielec podniósł wzrok i ich spojrzenia skrzyżowały się, Hermiona szybko zaczęła udawać, że obserwuje wysiłki Ernie'ego Macmilan'a.
Pod koniec lekcji p. McGonagall oznajmiła, że ma dla wszystkich komunikat:
- Proszę o ciszę. Wraz z nauczycielami, doszliśmy do wniosku, że w Hogwarcie mamy za mało rozrywek dla uczniów, dlatego też zorganizowaliśmy coś na kształt Turnieju, tylko dla siódmoklasistów. Szczegóły ogłoszę na kolacji, więc proszę byście wszyscy zaszczycili nas swoją obecnością. Tak, Krukonom i Ślizgonom także powiem. A teraz przerwa.
Wtem klasa zaniosła się szumem. Hermiona również myślała, że to wspaniały pomysł, by sprawić aby ich ostatni rok w Hogwarcie był najlepszy.
Po transmutacji udała się wraz z Harry'm do Chatki Hagrida na Opiekę nad magicznymi stworzeniami, rozmawiając o nadchodzącym turnieju:
- Myślisz, że będziesz wybrany na zawodnika? - Zapytała przyjaciela.
- No wiesz.. Jak to zwykle bywa ze słynnym Harry'm Potter'em. - Odpowiedział Harry, żartobliwie wypinając pierś.
- W ogóle Hermiono co się dzieje, bardzo rzadko rozmawiamy, nie trzymamy się razem...
- Harry, ja nie wiem czy chciałabym wszędzie być z Ronem, może za jakiś czas, ale na pewno jeszcze nie teraz.
- Wiesz co, nie czas na smęty, nie wyszło wam, szkoda,ale musicie iść naprzód, nie chcę byście ostatni rok w tej szkole mieli zmarnowany. - Przytulił Hermionę i poszli wzdłuż błoni do Chatki Hagrida.

Na lekcję Hagrid przyprowadził trzy jednorożce, jako że często pojawiają się na Owutemach.
Po zrobieniu wszelkich notatek, Hermiona podeszła do jednorożców i zaczęła je klepać po szyi, a kiedy dzwonek oznajmił koniec tej lekcji, podeszła wraz z Harry'm do Hagrida i spytała cicho:
- Hagridzie, czy mógłbyś nam powiedzieć co nieco o tym całym turnieju?
- Przez chwilę chciałem powiedzieć dzieciaki ... Ah. Wytrzymajcie ostatnią lekcję i się dowiecie wszystkiego oficjalnie. - Para przyjaciół po jego tonie poznała, że już niczego więcej się nie dowiedzą, więc powoli ruszyli w stronę cieplarni nr 2.
Na zielarstwie nie robili praktycznie nic, bo Neville wypożyczył jakąś książkę o roślinach stepowych, i rozmawiał na ten temat z profesor Sprout przez całą lekcję. Ale nikomu to nie przeszkadzało, nawet Hermionie, która do nauki z każdego przedmiotu, zawsze była bardzo chętna. Usiadła na ostatnim miejscu w cieplarni, otworzyła zgnieciony pergamin i zaczęła się w niego wpatrywać.
W końcu to słodkie, próbował zostać anonimowym i zrobić niespodziankę. 
Po czym otworzyła swój podręcznik od zielarstwa i zaczęła używać owego pergaminu jako zakładki.
* * *

Gdy każdy, a raczej większość skończyła już kolację, prof. McGonagall zastukała łyżeczką o kieliszek, pragnąć wywołać ciszę, by zakomunikować to, o czym siódme klasy marzyły od rana.
- A więc pierwszy tydzień nauki za nami, mam nadzieję, że wasze wyniki są zadowalające, bo wraz z gronem pedagogicznym dokonaliśmy pewnych reform związanymi z rozrywkami w Hogwarcie.
Jedyny bal jaki dotąd mieliśmy, był cztery lata temu podczas Turnieju Trójmagicznego.Uznaliśmy, że w tym roku będą dwa bale dla wszystkich uczniów o mniej ostrych zasadach.
To jeżeli chodzi o tańce.
A teraz coś dla siódmych klas. - Najstarsi uczniowie zaczęli kręcić się na swoich miejscach, ale profesor McGonagll ciągnęła:
- W tym roku, jak i w każdym następnym będziemy organizowali Turniej, tylko i wyłącznie dla ostatnich klas, by umilić  im ostatni rok w Hogwarcie. A więc, Turniej nie będzie polegał na zwyciężeniu przeciwko smokom, czy też nurkowaniu przez godzinę, tylko będą to przyziemne zadania, tylko dla zabawy.
Stworzymy dwie grupy czteroosobowe i w każdej grupie będzie po jednej osobie z każdego domu, by także zawęzić kontakty pomiędzy domami.
Każdy z siódmoklasistów ma wrzucić kartkę z imieniem i nazwiskiem osoby ze swojego domu, którą uważa za najlepszą do reprezentowania. Nagrodą będzie specjalny puchar z miejscem w Sali Trofeów i specjalny prezent dla każdego członka zespołu.
Wygra ta drużyna która uzyska największą liczbę punktów.
Kartki z nazwiskami proszę wrzucać do szklanej kuli, która będzie od poniedziałku tutaj wystawiona. Wybory reprezentantów i bliższe wytłumaczenie zasad odbędzie się 31 października, więc macie sporo czasu do namysłu. A teraz życzę wam wszystkim dobrej nocy i mam nadzieję, że przyprawiłam wam odrobinę dobrego humoru. - Wtem rozległy się ogłuszające oklaski i już uczniowi zaczęli pchać się do drzwi rozmawiając wyłącznie o balach i Turnieju.
Hermiona była zdania, że wspaniale będzie popatrzeć na takie przedsięwzięcie.
Gdy doszły z Parvati do pokoju wspólnego Gryffindoru, Parvati zasypywała Hermionę swoimi poglądami na temat balów, które w tym roku się odbędą. Po milionach pomysłów na ułożenie fryzury, Hermiona grzecznie powiedziała, że jest zmęczona i idzie się położyć.
Prędko przebrała się w piżamę, umyła się i wleciała pod kołdrę, myśląc o jutrzejszym spotkaniu w Hogsmeade. Na tą myśl przeszły ją ciarki po plecach, lecz po krótkim czasie odpłynęła w głęboki sen.

* * *

Gdy Hermiona obudziła się, było w pół do jedenastej,  w sam raz . - Pomyślała.
Spojrzała na Parvati, która jeszcze spała, uśmiechnęła się na myśli co zaczęłaby wyprawiać gdyby wiedziała, że Hermiona idzie na randkę z Draconem, po czym  zaczęła się przygotowywać. 
Po niespełna godzinie, poszła ze spokojem na śniadanie, po czym wróciła do pokoju wspólnego, wzięła żakiet i w spokoju zaczęła udawać się w stronę Hogsmeade, zadowolona, że w końcu nigdzie nie jest spóźniona i w dodatku ma trochę czasu by sobie pospacerować.
Kiedy obejrzała już wszystkie sklepowe wystawy dochodziła godzina pierwsza, więc ruszyła w stronę Miodowego Królestwa wraz z miliardem motylków w brzuchu.
Gdy czekała pod sklepem, patrząc na setki uczniów wlewających się do środka, ktoś za nią odezwał się zdziwionym głosem:
- Nie sądziłem że przyjdziesz...- Hermiona szybko się odwróciła.
- ......Ron? Co ty tu robisz!?

piątek, 13 września 2013

5. KARTKA Z DZIENNIKA



               W ciągu całego czwartku, w Hogwarcie nie wydarzyło się nic szczególnego. Neville jest Neville'em, i przewrócił puszkę z larwami na Opiece, Ron na śniadaniu zakrztusił się jajecznicą gdy usłyszał szepty Parvati o wczorajszym wieczorze Hermiony i Malfoya, jednak ona chciała by ten dzień był spokojny, więc obiecała sobie, że swoje uczucia opisze wieczorem w pamiętniku.

Lekcje przebiegały w miarę normalnie, oprócz tego że Seamus zapalił przypadkowo swoją ławkę na Transmutacji, nie wiadomo jak i kiedy, Ale dziewczyna postanowiła, że dzień ma być spokojny, i tak też było. Malfoy z niczym jej nie zaskoczył, co było definitywnie na plus, jednak z pewnością winiła się za to co zrobiła o wczorajszym zmierzchu, najgorszą rzecz jaką dziewczyna może wyrządzić chłopakowi mianowicie cofnięcie się, przed romantycznym ruchem ze strony męskiej.
             Po lekcjach udała się do biblioteki, poczytała jakieś książki o numerologii, i podreptała spokojnie na obiad. Na sali, nawet nie zwróciła oka w stronę stołu Ślizgonów. Całkowicie została pochłonięta rozmową z Ginny i nakładaniem sobie na talerz, wyśmienitych potraw.
Po posiłku przeszła się z przyjaciółką po błoniach, rozmawiając jak Hermiona się trzyma po rozstaniu z Ronem na co odpowiedziała ' Czuję się świetnie! ', bo to było akurat prawdą, teraz problemem był ktoś inny, jednak jakoś nie miała ochoty na ten temat zwierzać się nawet przyjaciółce.
I tak zleciało popołudnie.
      Na kolacji rozmawiała z Luną o jakiś wymyślnych stworzeniach, które według Luny z pewnością istnieją, a Hermiona cały czas próbowała jej uświadomić, że nic takiego nie ma,
następnie udała się do Pokoju Wspólnego, gdzie usiadła w swoim ulubionym fotelu przed kominkiem, spięła gęste włosy i zaczęła czytać wypożyczoną tego samego dnia książkę. Gdy noc zbliżała się wielkimi krokami, Hermiona zamknęła książkę i poszła do dormitorium, przelać swoje problemy na papier, tak jak sobie obiecała. wyjęła swój starannie ozdobiony pamiętnik, i zaczęła:
 
          
 

"   Czwartek, 5 września 1998 r. godzina 23:40
  

                    Drogi Pamiętniku,
  
             Gdybym wczoraj miała zamknięte oczy, w życiu nie powiedziałabym, że tak zachowywał się ten  kretyn i egoista - Malfoy.
A jednak zgodziłam się pójść na błonia, czego i tak będę żałować przez najbliższy okres czasu.
Pomimo tego co o nim myślę, chciałabym żeby jego dłoń ścisnęła moją... Tak dla eksperymentu, żeby zobaczyć co bym poczuła, może moje uczucia by się zmieniły?
W takim razie, dlaczego cofnęłam wtedy rękę? Ze stresu? Z podniecenia?
A może to po prostu walka pomiędzy moim sercem a rozumem? Sama nie wiem co chcę żeby wygrało.   W sumie to teraz mi wstyd, za mój wczorajszy wybryk - zachowałam się jak małe, spanikowane dziecko, nie jak szanująca się, młoda kobieta.
Czuję się podzielona na pół, i nie mam zielonego pojęcia co z tym zrobić. Muszę to wszystko trzymać w sekrecie, nie mogę nawet podzielić się tym z Ginny, ani Harry'm, przecież to co ja teraz wyprawiam nie jest w żadnym stopniu związane z normalnym zachowaniem Hermiony Granger. Ona postąpiłaby zgodnie z tym, co mówi jej rozum, bez jakichkolwiek zawahań. 
A wszystko zmieniło się, dzięki jednemu spojrzeniu w pociągu..
               
No a jak moje samopoczucie po dzisiejszych zajęciach?
- Nie najlepsze.
Gdy widziałam przygnębienie na twarzy Dracona, obwiniałam za to tylko i wyłącznie siebie, jednak kiedy podśmiechnął się delikatnie, kiedy Neville przewrócił na Opiece nad Magicznymi Stworzeniami, puszkę o wysokości półtora metra, pełną ogromnych i obrzydliwych larw, znów poczułam falę nienawiści.


             Myślałam, że po zakończeniu związku z Ronem, wszystkie problemy sercowe znikną, ale zdaje się, że to dopiero początek... "




           Tym zdaniem Hermiona zakończyła swój wpis do pamiętnika. Odłożyła go, zastanawiając się, co w tej chwili robi Draco, po czym szybko wyrzuciła z siebie tą myśl i wzięła podręcznik do Starożytnych run, zaczynając zakuwać na pierwszą lekcję, wiedząc, że i tak zaraz zaśnie bo jest strasznie śpiąca.
Tymczasem kilkanaście pięter niżej, Draco  siedział jeszcze ubrany w czarną szatę Slytherinu na łóżku, zaczynając pisać:




       "    Czwartek, 05.09.98r.

             Jestem rozdarty.
Gdy wczoraj siedziałem z Granger pod tamtą wierzbą, coś mnie do niej z pewnością przyciągało. Jest piękną, mądrą dziewczyną, potrafiącą o siebie zadbać, ale coś mi stale mówi, że nie powinienem tego robić. Nie mogę zrozumieć, dlaczego?        
Jestem przystojnym, bogatym, dobrze zbudowanym chłopakiem, który na pstryknięcie palcem, może mieć każdą. Jednak Hermionie zdaje się to nie wystarczyć, co jest moim kolejnym punktem zainteresowania u niej.
A może ona też coś czuje, ale za wszelką cenę próbuje to ukryć?
Gdybym tylko potrafił jakoś do niej dotrzeć, dowiedzieć się, co robię źle, co musiałbym zrobić żeby nie być u niej skreślony?

No ale przecież robię to co powinienem:
puszczam do niej oko, uśmiecham się tajemniczo, dlaczego to na nią nie działa, kiedy reszta zwykłych, szarych, niewyróżniających się dziewczyn, rozpływa się na taki widok?
Dlaczego ten rudzielec Weasley potrafił ją zdobyć, a ja Draco Malfoy najbardziej pożądany chłopak w Hogwarcie, nie potrafię stworzyć jakiejkolwiek więzi pomiędzy nami, co on takiego ma czego ja nie mam?         
 A może tak na prawdę nic do niej nie czuję, a to tylko zwykłe zauroczenie i przelotna chęć poczucia prawdziwej bliskości, której od dawna nie miałem?
Mam sporo wątpliwości do tego co moje serce wyprawia. 


               A jest tylko jeden sposób by dowiedzieć się, czy to co czuję jest prawdziwe, i czy Hermiona to odwzajemnia, czy też nie. Muszę..........................."




             Ale Draco nie zdążył napisać co musi zrobić by się tego dowiedzieć, pióro zsunęło mu się z ręki, spadło na podłogę, a chłopak zasnął w szacie, śniąc o odpowiedziach, na męczące go pytania.
 






piątek, 30 sierpnia 2013

KRÓTKA PRZERWA



Chciałam Wam powiedzieć, że cierpię na koszmarny brak weny, dlatego rozdziału w najbliższym czasie nie będzie.
W poniedziałek zaczyna się także szkoła, tak więc następne części nie będą publikowane z odstępem tygodniowym, tylko dłuższym. Ile czasu - jeszcze nie wiem, w każdym razie na pewno będę mówiła o tym na facebook'u bądź na Asku.
Do zobaczenia!


środa, 28 sierpnia 2013

4. CICHE WYZNANIE



Późnym popołudniem, Hermiona siedziała w bibliotece szukając wszelkich informacji do swojego karnego wypracowania o Eliksirze Wiggenowym. Chciała jak najszybciej odwalić robotę, by nie grabić sobie następnych zadań.
' Eliksir Wiggenowy ' - eliksir regenerujący zdrowie, wypicie małej buteleczki wyleczy nawet najcięższe rany. '.
 ' Nie za dużo, ale zawsze coś ' - Pomyślała entuzjastycznie, gdy nagle znikąd odezwał się do niej męski głos:
- Moglibyśmy porozmawiać? - Zagadnął Ron.
- Nie wydaje mi się, żeby to był odpowiedni czas, i miejsce. - Odpowiedziała oschle, wertując dalej książki.
- Proszę, Hermiono nie tak powinien wyglądać nasz związek.....- Zaczął chwiejnym głosem chłopak.
- Wiem. 
- Więc, może trzeba by to skończyć....- Mówił z trzęsącym się głosem, jakby miał się zaraz rozpłakać.
Tu, Hermiona zamknęła księgę z hukiem, podnosząc głowę w stronę chłopaka, 
zwyczajnie odpowiadając:
- Też tak sądzę. - Po czym wzięła książkę i wyszła z biblioteki, nie oglądając się.
Szła przez korytarze, chcąc jak najszybciej dojść do dormitorium, gdy na miejscu, pod portretem Grubej Damy, siedział Draco.
- Skąd wiesz gdzie jest nasze dormitorium? - Spytała Hermiona z niedowierzaniem.
- Ma się wtyki, ma się prąd. - Odrzekł, uśmiechając się.
- Wiesz co, nie mam ochoty na rozmowy teraz. Zerwaliśmy właśnie, i ...
- Ale masz u mnie dług, czy tak? 
- Co sugerujesz? - zapytała z wyrzutem. 
Jego wygląd był powalający, ale nadal nie była pewna jego zachowania.
- Przejdźmy się po błoniach. - Zasugerował.

***



Hermiona chcąc nie chcąc, musiała się zgodzić. Poszli więc na błonia, usiąść pod wierzbą i pooglądać Wielką Kałamarnicę.
- Hermiono, wiesz, że już nie jestem taki jak kiedyś prawda? - Zaczął Draco.
- Co masz na myśli? - Odburknęła Hermiona, udając że nie ma dreszczy na wiadomość, że siedzi tu z Draconem Malfoyem.
- No, wtedy. W poprzednich latach, ja nie umiałem inaczej, tak zostałem wychowany, że Gryffindor, Potter, mugole, mugolaki, są złe, wpajano mi to odkąd pamiętam.
Teraz myślę samodzielne, wiem co dobre a co złe, mam nadzieję, i mam nadzieję, że z czasem wybaczysz mi to co robiłem.
- Wybaczyć wybaczę, nie rozumiem tylko dlaczego chcesz się ze mną spotykać, brzydką mugolaczką, a nie z najpiękniejszą w szkole Acacią Acola na przykład.
- Mi podobasz się ty. - szepnął Hermionie do ucha, sięgając by złapać ją za rękę, ale dziewczyna cofnęła ją. Po niezręcznej ciszy powiedziała:
- Draco, nie gniewaj się, ale muszę już iść, chcę napisać to wypracowanie jeszcze dzisiaj. - I odeszła w kierunku zamku, oglądając się za siebie, mając wyrzuty sumienia, że chłopak sam zostaje pod drzewem.


Gdy trafiła do portretu Grubej Damy, ta zapytała:
- Hasło?
- Confortare. - Odpowiedziała, i już wbiegała przez dziurę do pokoju. 
Na szczęście nie było tłoku, tylko jacyś pierwszoroczni siedzieli przy kominku grając w gargulki, i trzy dziewczyny młodsze od Hermiony. plotkujące na jakiś bzdurny temat.

Dziewczyna rozłożyła przybory na biurku, i wzięła się za wypracowanie. 
Eliksir Wiggenowy i jego składniki nie są aż tak skomplikowane, z resztą na ich temat już dość dużo wiedziała, tak więc zadanie nie było mocno trudne. 
Gdy kończyła, dziura otworzyła się i wpadł do pokoju Ron i Harry. Były chłopak, nawet nie rzucił okiem w stronę Hermiony, tylko usiadł na drugim końcu pomieszczenia, ciągnąć za sobą przyjaciela, gdy ten przepraszającym wzrokiem patrzył na swoją przyjaciółkę. 
Ta odwzajemniła smutnym uśmiechem i pogrążyła się w jej ulubionym zajęciu - czytaniu książek.
Po pewnym czasie, do pokoju wróciła także Ginny, która od razu skierowała się w stronę Miony.
- Słyszałam. Radzisz sobie? - Zapytała cicho, by brat nie usłyszał, że rozmawiają o nim.
- Nie wiem czemu ale nie jest mi przykro, jest w porządku.
- Znajdziemy Ci kogoś, nie martw się. - Powiedziała, poklepując przyjaciółkę po ramieniu, i odeszła do Harry'ego.
Kiedy co raz więcej ludzi, schodziło się do Pokoju Wspólnego, Hermiona stwierdziła, że zmieni miejsce czytania, i podreptała po schodach w stronę sypialni dziewcząt.
 Gdy otworzyła drzwi, w ramiona rzuciła się jej Parvati, wykrzykując jaką to Mionka jest szczęściarą.
- O co ci chodzi? - Spytała dziewczyna będąc zmieszana.
- Jak to o co! Widziałam przez okno jak siedziałaś przy Jeziorze z Malfoyem! Naprawdę, każda by tak chciała!
- Parvati przestań, miałam u niego dług, więc go spłaciłam, to nic.
- On jest lepszy od Rona! Skoro chciał z tobą gdzieś iść, nie z Acolą czy kimś, powinnaś korzystać i wziąć się za niego! Wie, że jesteś po rozstaniu, będzie dbał o ciebie jak nikt! - Wykrzykiwała, intensywnie gestykulując.
Hermionie na to poleciała łza po policzku i przytuliła koleżankę, odpowiadając, że i tak z tego nic nie będzie.
Koleżanka zmierzyła ją karcącym wzrokiem i położyły się obydwie na łóżkach, Hermiona czytając, a Parvati co chwilę zachęcając dziewczynę do zdobycia Dracona, opowiadając jaki to on jest niesamowity.

Tak zleciał cały wieczór, i nim Hermiona się obejrzała była 23:00, odłożyła książkę, życząc Parvati dobranoc, i przykryła się kołdrą.
Zaczęła się zastanawiać czy koleżanka nie ma racji, i że może popełniła błąd nie pozwalając chłopakowi objąć swojej ręki.
Dziewczyna nie mogła się dłużej oszukiwać. Od dawna chciała żeby jej relacje z Draconem się zmieniły.

Z tą myślą zasnęła, śniąc o rzeczach nie z tego świata.


niedziela, 25 sierpnia 2013

3. ELIKSIR WIGGENOWY



Gdy poranne promyki słońca przebrnęły przez szyby sypialni dziewcząt z siódmej klasy, Hermiona od razu obudziła się, gotowa by zacząć pierwszy dzień nauki w Hogwarcie.
W ciągu kilku minut ubrała się w czarną szatę Gryffindoru, nałożyła delikatny, prawie niewidoczny makijaż i poszła do dormitorium chłopców, obudzić Harry'ego i Rona.
- Chłopaki! Wstawajcie, dziś pierwszy dzień! - Krzyknęła z entuzjazmem.
- Już rano? - Spytał ochrypłym głosem Ron.
- Już od dobrych dwóch godzin, serio wstawajcie, nie chcę robić wszystkiego na ostatni gwizdek.
- Em, Hermiono może wyszłabyś, chciałbym się przebrać. - Powiedział wstydliwym głosem Harry.
- Już mnie nie ma, za dziesięć minut widzimy się na śniadaniu. - I już jej nie było.



- Hermiono, mógłbym przysiąc, że patrzył perfindnie na ciebie i to nie z odrazą, on coś knuje, nie potrafisz tego dostrzec?! - Bulwersował się Ron.
- Ronald, uspokój się! To, że Malfoy przeszedł koło mnie i spojrzał, nic nie znaczy, zaczynasz mnie wkurzać! Nie jestem małą bezbronną dziewczynką, a Malfoy ma prawo patrzeć gdzie chce,oraz na co chce, i czy wszyscy oprócz mojej skormnej grupki przyjaciół, muszą patrzeć na mnie z odrazą, bo moi rodzice to mugole?! Co ty w ogóle wygadujesz! -  Nawet nie wysłuchała odpowiedzi swojego chłopaka, tylko zostawiła niedokończyony omlet i wybiegła z Wielkiej Sali, na pierwszą lekcję Transmutacji.
Nie zwalniając ani trochę, Hermiona pędziła w kierunku Wieży Południowej, gdy nagle zza rogu wypełzła osoba, którą najmniej miałą ochotę teraz zobaczyć.
- Nawet się nie odzywaj! Jakbyś nie zauważył, przez ciebie i twoje przerażająco dziwne zachowanie, cały czas mam spięcia ze swoim chłopakiem, który nie może pojąć, że wtedy,wieczorem, spotkaliśmy się zupełnie przypadkowo, i nadal nienawidzimy się jak dawniej! - Zaczęła Miona.
- Chciałem tylko powiedzieć, że idziesz w kompletnie złym kierunku. - Odrzekł z niewinnym głosem Draco.- Transmutację mamy w Południowej Wieży, a ty pędzisz w kierunku Skrzydła Północnego. - dodał szarmancko.
Hermiona odwróciła się by zakryć rumieńce na twarzy. Przez złość wywołaną na śniadaniu,kompletnie nie miała pojęcia gdzie idzie.
- Zwykłe ' dziękuję ' zupełnie by wystarczyło. - Przypomniał o swojej obecności chłopak.
- Dziękuję. - Odparła nieśmiało Hermiona, i bez żadnego pożegnania, popędziła w poprawnym kierunku.
           Gdy dobiegła do klasy, było już po dzwonku, a  Draco już siedział sam w ostatniej ławce pod oknem. Rozejrzała się po całej klasie, starając się nie spojrzeć na Rona, szukając wolnej ławki i nagle serce podskoczyło jej do gardła.
- Panno Granger, może zajęłabyś już miejsce łaskawie, zwłaszcza, że się spóźniłaś. - Powiedziała stanowczym głosem, Profesor McGonagall.
- Ale..Pani Profesor - Zaczęła trzęsącym się głosem Hermiona. - Gdzie.....?
- Panno Granger, chyba się jeszcze pani nie obudziła, jest wolne miejsce obok Pana Malfoy'a, proszę tam usiąść, i otworzyć podręcznik na wstępie.
Hermionie wydawało się, że klasa nie ma końca, a gdy doszła do ławki minęło sto lat.
' Najlepszy rok w Hogwarcie ' - Pomyślała z ironią.
Podczas wykładu Profesor McGonagall, o egzaminach jakie będą w tym roku zdawać siódmioklasiści - Owutemy, Draco szepnął z rozbawieniem do Hermiony:
- To będzie najlepszy rok w tym zamku.
- Oh, zamknij się! - Burknęła, i zajęła się lekcją.
Tymczasem w Ronie grasowały demony, gotowe wybuchnąć. Jego dziewczyna siedzi w ławce z największym wrogiem, jak gdyby nigdy nic, gdy ten palant wpatruje się w jej bujne kasztanowe loki z uśmiechem.
 Z lekcji nie wyniósł nic - Całe półtora godziny wpatrywał się w tylną ławkę, jakby się bał, że nagle Hermiona zacznie się tulić do Malfoy'a. Gdy dzwonek ogłosił koniec lekcji, pierwszy wyszedł z klasy.
Pakując przybory, Miona nie zauważyła, że jej pióro zsunęło się z blatu stołu, oraz że spadło na posadzkę, i opuściła klasę.
 ' Zaklęcia z Krukonami, wolność ' - Pomyślała z uciechą.
- Granger, nie zapomniałaś czegoś? - Zawołał za nią Draco.
- Nie, ale myślę, że ty zapomniałeś mózgu. - Odpowiedziała ze średnim zainteresowaniem.
Chłopak bez słów podał jej pawie pióro.
' Boże, jak mogłam upuścić pióro, a on je podnieść...................To było uprzejme, nic nie mogę poradzić.' - Powiedziała w myślach, po czym po kilku chwilach ciszy odpowiedziała:
- Chyba mam u ciebie dług w takim razie. - Oznajmiła Hermiona, po raz pierwszy uśmiechając się tego dnia.
' Do czego to doszło, żeby powodem mojego uśmiechu na twarzy był Malfoy ' - Taka myśl pojawiła się w jej głowie.
- Miło mi to słyszeć Granger, z pewnością to wykorzystam. - Odparł, puszczając do niej oczko. - Lepiej leć już, bo znowu się spóźnisz, Szlamko. - I odszedł w przeciwnym kierunku.
Hermiona jeszcze przez chwilę stała, wpatrując się w stronę gdzie zniknął Draco, po czym pobiegła na lekcję z Flitwick'em, całe szczęście, nie spóźniając się.
Zajęła miejsce obok Parvati, która poprosiła ją o to by usiadły razem, rozpakowała się i czekała na nauczyciela.
- Kochani, dziś Pani Cartney poprosiła mnie, żebym zaczął z wami zaklęcie Patronusa, jako, że to jedne z trudniejszych zaklęć, a z nią będziecie je ćwiczyć jutro.
Dla Hermiony to nie była dobra wiadomość. Jedyne zaklęcie z jakim miała problem to właśnie zaklęcie Patronusa.
' No to pięknie ' - Powiedziała w myślach.
            - Jak już pewnie wiecie, formuła tego zaklęcia brzmi: Expecto Patronum. Powtórzcie!
Klasa zgodnym chórem powtórzyła nazwę. i Profesor kontynuował - Żeby zaklęcie zadziałało, musicie się skupić na najlepszym wspomnieniu jakie posiadacie, mieć w głowie tylko to, i wypowiedzieć formułę, popatrzcie!
Głośno i wyraźnie wypowiedział formułę i z różdżki wyleciał strzęp niebieskiego obłoku, który przeobraził się w olbrzymiego kruka, pofrunął przez całą salę i rozpłynął się w powietrzu.
- No to zaczynajcie! - Zawołał, chowając różdżkę do szuflady.
Od razu w sali zrobiło się niebiesko, wszędzie latały stróżki niebieskiego dymu, czasami nawet przez chwilę jakieś kontury zwierząt, ale Hermionie niestety nic się nie udawało. Gdy nagle przez salę przebiegł niebieskawy jeleń.
' Harry . ' - Pomyślała.
- No Panie Potter, znamy twoje zdolności jeżeli chodzi o to zaklęcie, 5 punktów dla Gryffindoru. Ćwiczcie dalej.
Pod koniec lekcji Hermionie udało się wypocić strzępę niebieskiego dymu.
' Jak na pierwszy raz, i tak nieźle ' - Pomyślała bez entuzjazmu.


***

- Hermiono zjedz coś! - Nękała dziewczynę Ginny, podsuwając jej talerz z sałatką.
- Nie jestem głodna....
- Przecież musisz coś jeść, nie jadłaś prawie nic na śniadanie!
Nie chcąc kłócić się z przyjaciółką, o tak durny temat jak jedzenie, dała za wygraną i zjadła miseczkę sałatki z kurczakiem, znowu myśląc o tym co ją spotkało. ' Co się dzieje, ta cała sprawa mi śmierdzi, to niepodobne do niego. ' 
' Do ciebie też nie podobne, te zachowanie przy nim ' - Odezwał się drugi głos w jej głowie.
' Co się ze mną dzieje...... ' - Lamentowała w głowie.

***

Ostatnią lekcją były elikisry. Hermiona z uśmiechem weszła z Parvati do klasy, siadając jak najdalej od Rona, gdyż do teraz była na niego obrażona.
Spojrzała na plan i jęknęła. 
- Znów Ślizgoni.......... I jak to ma być najlepszy rok w Hogwarcie!
- Nie jęcz, nie jest tak źle, tylko dziś mamy nadmiar Ślizgonów, w nastęnych dniach już nas nie prześladują.- Powiedziała Parvati, poklepując po ramieniu koleżankę. - Lepiej rozpakujmy to wszystko. - Dodała.
Gdy tabun Ślizgonów wparował do lochu, Hermiona opuściła wzrok, niechcąc spojrzeć w oczy Draconowi, jeszcze Ron znowu by coś wymyślił.

- Witam was ciepło w tym nowym roku szkolnym! - Zaczął Profesor Slughorn. - Dzisiaj chciałbym, abyście skonstruowali, Eliskir Uspokajający, składniki macie wypisane na tablicy, a wszystkie instrukcje macie w podręczniku na stronie 34. Ten kto najlepiej uwarzy ten eliksir, zyska piętnaście punktów dla swojego domu, Powodzenia!
               Hermiona od razu zaczęła wertować kartki podręcznika, chcąc za wszelką cenę wypaść najlepiej.
Po przeczytaniu całej instrukcji, zaczęła po kolei dodawać, mieszać składniki, zmieniać temperaturę swojego kociołka, mieszać raz w jedną raz w drugą, kiedy jej włosy, pod wpływem pary jeszcze bardziej się zakręciły. Gdy nagle usłyszała za sobą szepty:
- Tak wiem, Granger nie umiała wyczarować Patronusa, słyszałam. - Odezwał się ktoś za nią.
- Taka bystrzacha niby, Potter średnio utalentowany a potrafi, a taka zadufana w sobie gwiazda nie może, haha. Chyba już opadły jej skrzydełka, pewnie teraz nie może znieść, że teraz jest zwykłą szarą uczennicą, nie jakąś szczególnie błyskotliwą i próbuje uwarzyć to świństwo. W ciemno ma tam kawał szamba. - Zakończyła druga osoba.
Hermiona już nie dbała o eliksir, chciała tylko za wszelką cenę dowiedzieć się kto to tak ją obsmarowuje i wygarnąć tej osobie. W tej samej chwili wstała, odwróciła się i ujrzała dziewczynę, której twarz wyglądała  jak mopsa.
- Ty mopsie! - Wybuchnęła, na całą salę. - Jak śmiałaś nazwać mnie ' zadufaną w sobie gwiazdą ', kiedy definicja tego idealnie pasuje do ciebie. Ja nie potrafię wyczarować Patronusa, ale za to umiem zamienić gwizdek w zapałkę i odwrotnie, co myślę, że tobie sprawiło by nie lada problem! Myślenie nie boli podła jędzo! Podczas wypowiedzi Hermiony, w klasie można było usłyszeć bzyczenie muchy, cisza była grobowa.
- Panno Granger, chyba rozumie pani, że nie mogę tolerować takiego zachowania na lekcji. - zaczął, zdziwiony Profesor, lecz Hermiona stała niestrudzona, wpatrując mu się z obojętnością w oczy. - Wiesz, że będę musiał wymierzyć ci karę.
- Rozumiem. - Odpowiedziała.
- Napiszesz wypracowanie na temat Eliksiru Wiggowego, ze szczególnym uwzględnieniem, jego składników. Na przyszły poniedziałek. Koniec lekcji, dziękuję.



piątek, 23 sierpnia 2013

2. DESZCZOWY PRZYDZIAŁ




Gdy pociąg dotarł na miejsce, deszcz ostro zacinał. Koła pociągu hamowały z piskiem, a Hermiona czekała na korytarzu, gotowa zacząć swój ostatni rok nauki w Hogwarcie.
- Ten rok musi być wspaniały! - Postanowiła, gdy koła przestały piszczeć.
- Hermiono, idziesz z nami przywitać się z Hagridem, zanim zacznie odprowadzać pierwszorocznych? - spytała Ginny.
- Em, chyba wolę jak najszybciej dostać się do powozu żeby nie moknąć zbytnio.....idźcie sami, spotkamy się na uczcie!
- Jak uważasz, ale Ronowi się to nie spodoba że będziesz sama gdzieś chodzić, wiesz jak mu na tobie ' zależy ' .
- Dam sobie radę..


Lało jak z cebra, wiatr mocno dmuchał, a pod wpływem wilgoci, piękne, kasztanowe loki Hermiony zgęstniały, i podniosły się. Zanim doszła do powozu, który miał ją zawieźć do zamku, przemokła do suchej nitki, a rozmokła ziemia, z każdym krokiem gwarantowała upadek.
 Po kilki minutach marszu w ulewie, ledwo co podniosła stopę, by nastąpić na schodek powozu, już czuła, że poślizg jest na tyle duży, że zaraz runie na ziemię jak worek ziemniaków. Wtem poczuła jakby ktoś w ostatniej chwili rzucił zaklęcie Arresto Momentum. Odsłoniła twarz z burzy loków i ujrzała szarawe oczy świecące w ciemności jak dwie lampeczki.
- Malfoy! Coś ty zrobił! - Warknęła Miona.
- Zdaje się, że właśnie uratowałem cię od upadku, szlamo. - Odparł z szelmowskim uśmiechem.
- Myślę, że dałabym sobie świetnie radę bez ciebie i twojego ratunku.
- Raczej wątpię. - Uśmiech nie zstępował z jego twarzy.
               Wtem, z końca leśnej dróżki, słychać było znajomy głos:
- Hermiona! Co ty tam robisz z tym kretynem?! - Zaryczał Ron.
- Weasley, zluzuj trochę, bo kolor twoich włosów zaczyna zlewać się z kolorem twarzy. - Odrzekł z arogancją.
- Wsiądźmy już lepiej. - Powiedział Harry, wyczuwając że zaraz Ron straci panowanie nad sobą.
- Widzimy się na uczcie Weasley. Mam nadzieję, że się odjesz za całe wakacje. - I odszedł do najbliższego powozu.
         W środku Hermiona zaczęła wyjaśniać Ronowi całą sytuację, trzęsąc się z zimna, choć wiedziała, że on i tak nie wierzy i ma swoją teorię na temat tego co przed chwilą się wydarzyło.

***

- Skoro wszyscy są już przydzieleni do swoich domów, chciałabym życzyć wam SMACZNEGO! - Powiedziała z radością Profesor McGonagall.
Wtedy złote talerze i misy napełniły się najprzeróżniejszymi potrawami. Na widok jedzenia, Hermiona poczuła skurcz w żółądku. Od razu zaczęła sobie nakładać po trochu wszystkiego co miała pod ręką. 
 Przez dobre pół godziny, nie było słychać żadnych innych dźwięków niż szczęk sztućców i talerzy.
Po pewnym czasie talerze opustoszały, i potrawy zostały zastąpione deserami. Wszelkie lody,ciasta, babeczki, budynie i rolady, Miona już miała pełen talerz słodkości, lecz gdy prosiła Parvati o sok dyniowy, przy sąsiednim stole zobaczyła Malfoya, znów pochłąniętego rozmową z jakimś osiłkiem. Nagle jego oczy zwróciły się ku Hermionie. W tej samej chwili, jej wzrok powędrował w stronę soku dyniowego i już nie zwróciła uwagi na to czy ktoś się na nią patrzy czy też nie. Po wykonaniu obowiązków Prefekta razem z Ronem, czyli odprowadzeniu pierwszorocznych do swoich dormitoriów, pożegnała się z Ginny i Harrym, pocałowała namiętnie Rona i poszła do swojej sypialni, zastanawiając się jaki będzie pierwszy dzień nauki, i modląc się o jak najmniej lekcji ze Ślizgonami, po czym zasnęła, nawet nie wiedząc kiedy.

czwartek, 22 sierpnia 2013

1. EKSTREMALNIE ZWYCZAJNY POCZĄTEK



     - Ron, pośpiesz się! Zaraz nam ucieknie pociąg. - Krzyknęła Ginny do swojego starszego brata, taszczącego wielki kufer z niesforną sówką.
- Przysięgam, że przy następnej okazji, zakleję jej ten dziób taśmą, jeśli się nie zamknie. - Powiedział Ron.
Była dokładnie 10:58, dwie minuty do odjazdu Ekspresu Londyn - Hogwart. Gdy rodzeństwo przeszło przez barierkę prowadzącą na peron Dziewiąty i trzy czwarte, nie budząc żadnych podejrzeń mugoli, od razu napotkało swoich przyjaciół.
- Czemu tak późno, baliśmy się, że nie zdążycie! - Zapiała Hermiona.
Ron spojrzawszy na swoją skrzeczącą sowę, jąkał się próbując ułożyć jakąś sensowną odpowiedź.
- Z resztą nie ważne, prędko!

***

Gdy w końcu znaleźli przedział tylko dla siebie, ułożyli swoje kufry i usiedli, Harry zagadnął:
- Ciekawe kto będzie w tym roku od Obrony przed Czarną Magią, nie sądzicie?
- Stary, ledwo wsiedliśmy do pociągu a ty już o szkole nawijasz? - Odpowiedział Ron, odklejając się na moment od Hermiony.
Odkąd Ron i Hermiona byli parą, całowali się prawie wszędzie, nie przeszkadzało im, że są w miejscu publicznym, czy w domu.
W przeciwieństwie do Harry'ego i Ginny, oni woleli być sami, żeby nikt im nie przeszkadzał, dlatego też Harry w pociągu musnął tylko wargami usta Ginny, a ta oparła głowę o jego bark i zagłębiła się w Proroku Codziennym.
Podczas podróży, przyszli przywitać się też znajomi z dormitorium chłopców, Seamus, Dean i Neville, pogadali trochę o Quidditch'u i poszli do siebie.
Gdy podjechał bufet, Hermiona stwierdziła, że powinna coś zjeść, wyszła na korytarz i nie uwierzyła swoim oczom. Kilka metrów dalej stał Draco Malfoy, ale w ogóle nie przypominał tego Draco z poprzednich lat. Urosły mu bary, włosy troszkę ściemniały i nie miały na sobie brylantyny - były potargane, co jeszczcze bardziej pociągało, jego idealnie dopasowany czarny garnitur wspaniale współgrał z jasną cerą.
Hermiona była zdruzgotana wyglądem chłopaka, coś w nim przyciągało do siebie.
Z rozmyślań, wyrwał ją głos Draco:
- Widziałem to, Granger! Nie waż się jeszcze raz spojrzeć na mnie, brudna szlamo.

- Kochaneczko, podać ci coś z tego bufetu w końcu?
- Ołł. 3 dyniowe ciasteczka poproszę.- Odpowiedziała zdezorientowana dziewczyna.

***

Im dalej pociąg mknął na północ, deszcz padał mocniej, ogromne krople spływały po szybie, a Hermiona wpatrywała się w niekończący się wyścig kropel, rozmyślając o swoim zachowaniu. Jak mogła wpatrywać się w Draco, z takim pożądaniem. Jak ona mogła. Ma najlepszego, kochającego chłopaka na świecie, a zawraca sobie głowę chłopakiem, który wyzywa ją od szlam.
- To przez to, że się tak ogromnie zmienił. Każdy na moim miejscu by spojrzał. - Pomyślała.
Ta myśl zdecydowanie ją uspokoiła, wzięła Standardową księgę zaklęć ( siódmy stopień ), i zagłębiła się w lekturze nie odzywając się do końca podróży.


środa, 21 sierpnia 2013

NA POCZĄTEK

Witacjcie!
Pomyślałam, że najpierw wprowadzę Was w sytuację.
Moje zdolności literackie nie są powalające, jednak pisanie opowiadań, sprawia mi przyjemność.
Jeżeli chodzi o błędy, jakiekolwiek, przepraszam. Zazwyczaj nie popełniam błędów, jednak w biegu może się zdarzyć.
      Dramione to mój ulubiony parring. Nie wiem czemu ale jest w nim magia.

Teraz o opowieści:
Po Bitwie o Hogwart, Harry, Ron i Hermiona, pomimo tego że rzucili szkołę, wrócili by zakończyć naukę, jak i reszta dzieciaków. Postanowiłam dodać kilka dodatkowych osób, o których nie ma mowy w książce, jako to moja wizja całej historii.
Mogą zdarzyć się także SYTUACJE o jakich nigdy nie było w książce, typu: Bal dla ostatniego roku, zakończenie itp. więc błagam nie piszcie, że ' takich rzeczy nie było w książce ' :--))
Oczywiście Hermiona jest z Ronem, a Harry z Ginny, reszta związków, na razie nie jest ważna.
Minerva McGonagall jest dyrektorem Hogwartu, a nauczycielem obrony przed Czarną Magią jest Eowin Cartney.
To na razie na tyle, zabieram się za I rozdział, proszę też o obiektywne komentarze, pomoże mi to poprawić wszelkie niedoskonałości! c: