niedziela, 25 sierpnia 2013

3. ELIKSIR WIGGENOWY



Gdy poranne promyki słońca przebrnęły przez szyby sypialni dziewcząt z siódmej klasy, Hermiona od razu obudziła się, gotowa by zacząć pierwszy dzień nauki w Hogwarcie.
W ciągu kilku minut ubrała się w czarną szatę Gryffindoru, nałożyła delikatny, prawie niewidoczny makijaż i poszła do dormitorium chłopców, obudzić Harry'ego i Rona.
- Chłopaki! Wstawajcie, dziś pierwszy dzień! - Krzyknęła z entuzjazmem.
- Już rano? - Spytał ochrypłym głosem Ron.
- Już od dobrych dwóch godzin, serio wstawajcie, nie chcę robić wszystkiego na ostatni gwizdek.
- Em, Hermiono może wyszłabyś, chciałbym się przebrać. - Powiedział wstydliwym głosem Harry.
- Już mnie nie ma, za dziesięć minut widzimy się na śniadaniu. - I już jej nie było.



- Hermiono, mógłbym przysiąc, że patrzył perfindnie na ciebie i to nie z odrazą, on coś knuje, nie potrafisz tego dostrzec?! - Bulwersował się Ron.
- Ronald, uspokój się! To, że Malfoy przeszedł koło mnie i spojrzał, nic nie znaczy, zaczynasz mnie wkurzać! Nie jestem małą bezbronną dziewczynką, a Malfoy ma prawo patrzeć gdzie chce,oraz na co chce, i czy wszyscy oprócz mojej skormnej grupki przyjaciół, muszą patrzeć na mnie z odrazą, bo moi rodzice to mugole?! Co ty w ogóle wygadujesz! -  Nawet nie wysłuchała odpowiedzi swojego chłopaka, tylko zostawiła niedokończyony omlet i wybiegła z Wielkiej Sali, na pierwszą lekcję Transmutacji.
Nie zwalniając ani trochę, Hermiona pędziła w kierunku Wieży Południowej, gdy nagle zza rogu wypełzła osoba, którą najmniej miałą ochotę teraz zobaczyć.
- Nawet się nie odzywaj! Jakbyś nie zauważył, przez ciebie i twoje przerażająco dziwne zachowanie, cały czas mam spięcia ze swoim chłopakiem, który nie może pojąć, że wtedy,wieczorem, spotkaliśmy się zupełnie przypadkowo, i nadal nienawidzimy się jak dawniej! - Zaczęła Miona.
- Chciałem tylko powiedzieć, że idziesz w kompletnie złym kierunku. - Odrzekł z niewinnym głosem Draco.- Transmutację mamy w Południowej Wieży, a ty pędzisz w kierunku Skrzydła Północnego. - dodał szarmancko.
Hermiona odwróciła się by zakryć rumieńce na twarzy. Przez złość wywołaną na śniadaniu,kompletnie nie miała pojęcia gdzie idzie.
- Zwykłe ' dziękuję ' zupełnie by wystarczyło. - Przypomniał o swojej obecności chłopak.
- Dziękuję. - Odparła nieśmiało Hermiona, i bez żadnego pożegnania, popędziła w poprawnym kierunku.
           Gdy dobiegła do klasy, było już po dzwonku, a  Draco już siedział sam w ostatniej ławce pod oknem. Rozejrzała się po całej klasie, starając się nie spojrzeć na Rona, szukając wolnej ławki i nagle serce podskoczyło jej do gardła.
- Panno Granger, może zajęłabyś już miejsce łaskawie, zwłaszcza, że się spóźniłaś. - Powiedziała stanowczym głosem, Profesor McGonagall.
- Ale..Pani Profesor - Zaczęła trzęsącym się głosem Hermiona. - Gdzie.....?
- Panno Granger, chyba się jeszcze pani nie obudziła, jest wolne miejsce obok Pana Malfoy'a, proszę tam usiąść, i otworzyć podręcznik na wstępie.
Hermionie wydawało się, że klasa nie ma końca, a gdy doszła do ławki minęło sto lat.
' Najlepszy rok w Hogwarcie ' - Pomyślała z ironią.
Podczas wykładu Profesor McGonagall, o egzaminach jakie będą w tym roku zdawać siódmioklasiści - Owutemy, Draco szepnął z rozbawieniem do Hermiony:
- To będzie najlepszy rok w tym zamku.
- Oh, zamknij się! - Burknęła, i zajęła się lekcją.
Tymczasem w Ronie grasowały demony, gotowe wybuchnąć. Jego dziewczyna siedzi w ławce z największym wrogiem, jak gdyby nigdy nic, gdy ten palant wpatruje się w jej bujne kasztanowe loki z uśmiechem.
 Z lekcji nie wyniósł nic - Całe półtora godziny wpatrywał się w tylną ławkę, jakby się bał, że nagle Hermiona zacznie się tulić do Malfoy'a. Gdy dzwonek ogłosił koniec lekcji, pierwszy wyszedł z klasy.
Pakując przybory, Miona nie zauważyła, że jej pióro zsunęło się z blatu stołu, oraz że spadło na posadzkę, i opuściła klasę.
 ' Zaklęcia z Krukonami, wolność ' - Pomyślała z uciechą.
- Granger, nie zapomniałaś czegoś? - Zawołał za nią Draco.
- Nie, ale myślę, że ty zapomniałeś mózgu. - Odpowiedziała ze średnim zainteresowaniem.
Chłopak bez słów podał jej pawie pióro.
' Boże, jak mogłam upuścić pióro, a on je podnieść...................To było uprzejme, nic nie mogę poradzić.' - Powiedziała w myślach, po czym po kilku chwilach ciszy odpowiedziała:
- Chyba mam u ciebie dług w takim razie. - Oznajmiła Hermiona, po raz pierwszy uśmiechając się tego dnia.
' Do czego to doszło, żeby powodem mojego uśmiechu na twarzy był Malfoy ' - Taka myśl pojawiła się w jej głowie.
- Miło mi to słyszeć Granger, z pewnością to wykorzystam. - Odparł, puszczając do niej oczko. - Lepiej leć już, bo znowu się spóźnisz, Szlamko. - I odszedł w przeciwnym kierunku.
Hermiona jeszcze przez chwilę stała, wpatrując się w stronę gdzie zniknął Draco, po czym pobiegła na lekcję z Flitwick'em, całe szczęście, nie spóźniając się.
Zajęła miejsce obok Parvati, która poprosiła ją o to by usiadły razem, rozpakowała się i czekała na nauczyciela.
- Kochani, dziś Pani Cartney poprosiła mnie, żebym zaczął z wami zaklęcie Patronusa, jako, że to jedne z trudniejszych zaklęć, a z nią będziecie je ćwiczyć jutro.
Dla Hermiony to nie była dobra wiadomość. Jedyne zaklęcie z jakim miała problem to właśnie zaklęcie Patronusa.
' No to pięknie ' - Powiedziała w myślach.
            - Jak już pewnie wiecie, formuła tego zaklęcia brzmi: Expecto Patronum. Powtórzcie!
Klasa zgodnym chórem powtórzyła nazwę. i Profesor kontynuował - Żeby zaklęcie zadziałało, musicie się skupić na najlepszym wspomnieniu jakie posiadacie, mieć w głowie tylko to, i wypowiedzieć formułę, popatrzcie!
Głośno i wyraźnie wypowiedział formułę i z różdżki wyleciał strzęp niebieskiego obłoku, który przeobraził się w olbrzymiego kruka, pofrunął przez całą salę i rozpłynął się w powietrzu.
- No to zaczynajcie! - Zawołał, chowając różdżkę do szuflady.
Od razu w sali zrobiło się niebiesko, wszędzie latały stróżki niebieskiego dymu, czasami nawet przez chwilę jakieś kontury zwierząt, ale Hermionie niestety nic się nie udawało. Gdy nagle przez salę przebiegł niebieskawy jeleń.
' Harry . ' - Pomyślała.
- No Panie Potter, znamy twoje zdolności jeżeli chodzi o to zaklęcie, 5 punktów dla Gryffindoru. Ćwiczcie dalej.
Pod koniec lekcji Hermionie udało się wypocić strzępę niebieskiego dymu.
' Jak na pierwszy raz, i tak nieźle ' - Pomyślała bez entuzjazmu.


***

- Hermiono zjedz coś! - Nękała dziewczynę Ginny, podsuwając jej talerz z sałatką.
- Nie jestem głodna....
- Przecież musisz coś jeść, nie jadłaś prawie nic na śniadanie!
Nie chcąc kłócić się z przyjaciółką, o tak durny temat jak jedzenie, dała za wygraną i zjadła miseczkę sałatki z kurczakiem, znowu myśląc o tym co ją spotkało. ' Co się dzieje, ta cała sprawa mi śmierdzi, to niepodobne do niego. ' 
' Do ciebie też nie podobne, te zachowanie przy nim ' - Odezwał się drugi głos w jej głowie.
' Co się ze mną dzieje...... ' - Lamentowała w głowie.

***

Ostatnią lekcją były elikisry. Hermiona z uśmiechem weszła z Parvati do klasy, siadając jak najdalej od Rona, gdyż do teraz była na niego obrażona.
Spojrzała na plan i jęknęła. 
- Znów Ślizgoni.......... I jak to ma być najlepszy rok w Hogwarcie!
- Nie jęcz, nie jest tak źle, tylko dziś mamy nadmiar Ślizgonów, w nastęnych dniach już nas nie prześladują.- Powiedziała Parvati, poklepując po ramieniu koleżankę. - Lepiej rozpakujmy to wszystko. - Dodała.
Gdy tabun Ślizgonów wparował do lochu, Hermiona opuściła wzrok, niechcąc spojrzeć w oczy Draconowi, jeszcze Ron znowu by coś wymyślił.

- Witam was ciepło w tym nowym roku szkolnym! - Zaczął Profesor Slughorn. - Dzisiaj chciałbym, abyście skonstruowali, Eliskir Uspokajający, składniki macie wypisane na tablicy, a wszystkie instrukcje macie w podręczniku na stronie 34. Ten kto najlepiej uwarzy ten eliksir, zyska piętnaście punktów dla swojego domu, Powodzenia!
               Hermiona od razu zaczęła wertować kartki podręcznika, chcąc za wszelką cenę wypaść najlepiej.
Po przeczytaniu całej instrukcji, zaczęła po kolei dodawać, mieszać składniki, zmieniać temperaturę swojego kociołka, mieszać raz w jedną raz w drugą, kiedy jej włosy, pod wpływem pary jeszcze bardziej się zakręciły. Gdy nagle usłyszała za sobą szepty:
- Tak wiem, Granger nie umiała wyczarować Patronusa, słyszałam. - Odezwał się ktoś za nią.
- Taka bystrzacha niby, Potter średnio utalentowany a potrafi, a taka zadufana w sobie gwiazda nie może, haha. Chyba już opadły jej skrzydełka, pewnie teraz nie może znieść, że teraz jest zwykłą szarą uczennicą, nie jakąś szczególnie błyskotliwą i próbuje uwarzyć to świństwo. W ciemno ma tam kawał szamba. - Zakończyła druga osoba.
Hermiona już nie dbała o eliksir, chciała tylko za wszelką cenę dowiedzieć się kto to tak ją obsmarowuje i wygarnąć tej osobie. W tej samej chwili wstała, odwróciła się i ujrzała dziewczynę, której twarz wyglądała  jak mopsa.
- Ty mopsie! - Wybuchnęła, na całą salę. - Jak śmiałaś nazwać mnie ' zadufaną w sobie gwiazdą ', kiedy definicja tego idealnie pasuje do ciebie. Ja nie potrafię wyczarować Patronusa, ale za to umiem zamienić gwizdek w zapałkę i odwrotnie, co myślę, że tobie sprawiło by nie lada problem! Myślenie nie boli podła jędzo! Podczas wypowiedzi Hermiony, w klasie można było usłyszeć bzyczenie muchy, cisza była grobowa.
- Panno Granger, chyba rozumie pani, że nie mogę tolerować takiego zachowania na lekcji. - zaczął, zdziwiony Profesor, lecz Hermiona stała niestrudzona, wpatrując mu się z obojętnością w oczy. - Wiesz, że będę musiał wymierzyć ci karę.
- Rozumiem. - Odpowiedziała.
- Napiszesz wypracowanie na temat Eliksiru Wiggowego, ze szczególnym uwzględnieniem, jego składników. Na przyszły poniedziałek. Koniec lekcji, dziękuję.



6 komentarzy: