czwartek, 28 sierpnia 2014

EPILOG

Epilog dedykuję mojej przyjaciółce Adzie, gdyż to opowiadanie nie mogłoby istnieć bez niej, a także Asterii, bo gdyby nie ona nigdy nie założyłabym bloga z opowiadaniem Dramione.



- Mogę się założyć, że przydzielą cię do Hufflepuff'u! - Desmond dokuczał swej młodszej siostrze, szturchając ją w bok palcem.
Desmond Malfoy był pierworodnym synem Dracona i Hermiony. Można by powiedzieć, że poszedł w geny swego ojca, jednak w jego wyglądzie była namiastka matki, choć nie wiadomo było jak ją dokładnie określić. Na pewno chłopiec mógł poszczycić się rozumem otrzymanym przy urodzeniu - kropka w kropkę zdolny jak rodzicielka, jednak jednocześnie roztrzepany i zabawny jak ojciec.
Desmon był takim samym...Bożyszczem jak Draco. W Hogwarcie miał dużo adoratorek i spore grono przyjaciół, do którego niemal każdy chciał się wprosić.


W tym roku zaczynał szósty rok nauki w zamki, kiedy jego młodsza siostra dopiero po raz pierwszy wsiadała do ekspresu Londyn - Hogwart, będąc niesamowicie poddenerwowaną.
Z całego serca pragnęła, by tiara przydzieliła ją do Slytherinu, tak jak brata, ale ten ciągle nie omieszkał się dokuczać jej przestrogom o domu Puchonów.
- Uspokój się, Des - Upomniała go poważnym głosem Hermiona, głaszcząc Aryę po puszystych lokach koloru ciemnego blondu - Każdy dom jest na swój sposób wyjątkowy i istotny w Hogwarcie. - Uśmiechnęła się gładko w wielkie błękitne w połączeniu z kolorem piwa oczy córki. - A dla nas nie ma znaczenia, jaki będzie twój.
Arya mściwe pokazała język bratu, kiedy ten roześmiał się drwiąco, zanim roztrzepał jej włosy swą bladą dłonią.



- Slytherin, sto procent. - Draco szepnął do ucha córki, gdy ta wdzięcznie się uśmiechnęła.
- Idą! - Zaśpiewała sekundę później, wskazując palcem, na co Hermiona lekko ją zbeształa, choć wygięła usta w delikatnym uśmiechu, gdy Dracon objął ją w talii.

***

Bardzo niska jak na swój wiek, aczkolwiek niesamowicie urocza azjatycka dziewczynka z ogromnymi oczami koloru oceanu i malinowymi usteczkami podskakiwała wesoło, niemal biegnąć przez peron dziewiąty i trzy czwarte, zostawiwszy rodziców w tyle, gdy nagle drogę zagrodził jej rosły mężczyzna z płomieniście rudymi włosami, zatroskanym wyrazem twarzy i złotowłosym chłopcem uwieszonym na dłoni.


- Zgubiłaś się, dziewczynko? - Zapytał Ron, nachylając się przed dzieckiem, poprawiającym swe długie do pasa i proste, świecące kruczoczarne włosy.
- To moja córka, buraku! - Zakrzyczał wściekle dobiegający Blaise, a za nim roześmiana Emma.
Ron obrzucił obydwojga dziwnym spojrzeniem, szczególnie odcień skóry Blaise'a i azjatycką dziewczynkę.
- To pilnuj jej uważniej. - Odrzekł na pozór spokojnie, lecz głos rudzielca kipiał jadem, gdy dziecko podbiegło do Emmy, głaskającej ją po główce.
Blaise uśmiechnął się drwiąco, niczym za starych, dobrych lat w Hogwarcie i obojętnie ruszył dalej, ściskając kruchą dłoń córeczki.
Mya Zabini była adoptowanym, niezwykle bystrym i ponad przeciętnym intelektualnie dzieckiem, cieszącym się z życia.
- Oto i oni. - Powiedziała z uśmiechem Emma, leo machając dłonią do Malfoy'ów.


***



- Wiecie co - Odezwał się Desmond do dwójki dziewczynek, gdy dorośli rozmawiali o swoich sprawach. - pomimo tego, że obie będziecie nosić borsuka na mundurku - Przymrużyły oczy, a Arya uderzyła brata piąstką a bark. - jednego wam zazdroszczę. - Oświadczył z nieukrywanym zawodem, jednak w tym samym czasie machał do jakieś ślicznej dziewczyny, wchodzącej już do pociągu. 

Siostra nigdy do końca nie ufała bratu, czując że z niej żartuje, lecz teraz uległa pokusie i zapytała z podekscytowanie,
- Czego? - Szarpnęła jego ramię. - Czego nam zazdrościsz?
Des uśmiechnął się, odpowiadając.
- Będziecie miały zajęcia z Nott'em. - Urwał na chwilę, widząc, że dziewczynki nie rozumieją, co w tym nadzwyczajnego. - To się tak wymienia, wiecie? Jeden rocznik ma z Nott'em, drugi z Cartney senior. - Podrapał się po czubku nosa. - Ja mam z Cartney, a ona strasznie przynudza... Nott podobno jest fajny...
- PROFESOR Nott! - Draco i Blaise groźnie podnieśli głos, poprawiając chłopca.
Spojrzeli po sobie z żalem. Nie widzieli się z przyjacielem od kiedy dostał posadę drugiego nauczyciela obrony przed czarną magią, gdyż wtedy Hogwart staje się domem wykładowców, a ich praca nie pozwala na opuszczanie zamku nawet w wakacje.
Teodor nic nie wiedział. Pewnie nawet nie miał pojęcia, że syn Draco codziennie mija go na korytarzu.
Nikt prócz Hermiony nie mógł mieć porównania, ale według niej Nott po części stał się nowym Snape'm. Miłość jego życia martwa, a każdy krok jaki stawia w zamku boleśnie mu ją przypomina.
Rozległ się przenikliwy gwizd, a wszyscy pośpiesznie zaczęli tłoczyć się w przejściach do pociągu.
- Wyślijcie nam sowy, gdzie was przydzieliło!
Krzyknęła Hermiona, machając do siedzących już za szybą dziewczynek, gdy Blaise, biegnąc, by dorównać biegowi ekspresu dopowiedział, przykładając dłonie do ust, by wrzeszczeć głośniej.
- Tylko nie Gryffindor! Pamiętajcie, to wam może uratować życie!
Sam się roześmiał, a Emma i Hermiona westchnęły, uśmiechając się.

***

- Gdzie by cię tu przydzielić... - Zastanawiała się przebrzydła, wyświechtana i dziurawa  tiara przydziału na głowie Aryi Malfoy, która myślała głęboko, który to profesor Nott, jednak trzy krzesła na sali były puste. Oczywiście nie miała pojęcia czyje, ale to były miejsca Teodora, Aurelii Cartney oraz te na środku dyrektor McGonagall.
Wszyscy mieli głowy zapełnione myślami, dlaczego ta trójka jest nieobecna, ale tylko grono pedagogiczne i prefekci wiedzieli, że poskramiają watahę boginów zagnieżdżonych w Sali Trofeów. Pech chciał, że dostali informację teraz, w najważniejszy moment pierwszego września - ceremonię przydziału.
- ... Odwagi nie brak, to fakt, ale sprytem dorównujesz swemu bratu, dziecko. - Arya ze stresu niemal się trzęsła. - ... A to wszystko siedzi tu, w twojej głowie. Gryffindor pomoże ci stać się kimś twardym i oddanym jak twoja matka...
- Nie do Gryffindoru, błagam, nie do Gryfonów.
Szeptała, zaciskając powieki.
- Nie do Gryffindoru?
Na sali zaległa głucha cisza, a pierwszoroczni wpatrywali się w Aryę ze zdziwieniem.
- ... Jeżeli to jest to czego pragniesz...idź śladami przodków... SLYTHERIN! - Ryknęła tiara, a stół pod ścianą zapłonął oklaskami, gdy Arya Malfoy w podskokach pobiegła do stołu Węża.

***

- To on - Odezwała się Mya z ustami pełnymi jedzenia. - Teodor Nott.
Kroczył przez środek sali wraz z Aurelią Cartney i Minerwą McGonagall w długich do ziemi, czarnych szatach niczym nietoperz. Miał ponad trzydzieści lat, nawet podchodził pod czterdzieści i już było widać na niej lekkie kurze łapki przy parze mętnych, piwnych oczu.
Jego twarz była przesłoniona niedostępnością, jednak można było dostrzec, że wcześniej gościło na niej szczęście i uśmiech.

***

Na mundurkach obu dziewczynek widniał sprytny wąż, gdy kompletnie zagubione w zamku biegały po korytarzach i ruszających się schodach w poszukiwaniu sali od obrony przed czarną magią.
- Dziewczynki!
Dosłyszały za sobą męski głos i obie przerażone przystanęły jak wryte.
- Nie macie teraz lekcji? - Spytał profesor Longbottom, surowo spoglądając na książki trzymane w ich rękach, jednak jednocześnie uśmiechał się dobrodusznie. 
Mya próbowała sklecić jakieś usprawiedliwiające zdania, a Arya równie koślawo uzupełniała je drżącym głosem.
- Sala od obrony jest za rogiem - Przerwał im łagodnie Neville, drapiąc się po kilkudniowym zaroście. - a teraz biegnijcie na zajęcia. Zaczęły się już kilka minut temu.
I już ich nie było.

Wpadły do sali z hukiem, dysząc ciężko, przerwawszy sprawdzanie obecności. Teodor podniósł swój badawczy wzrok na obawiające się kary małe Ślizgonki.
Zatrzymał się właśnie na nazwisku " Lariem ".
Stojąc jak słup soli patrzyły prosto w oczy nauczyciela, nie będąc pewnymi, czy mają usiąść, czy też czekać na reprymendę.
- Jak się nazywacie? - Odezwał się w końcu, nonszalancko drapiąc swój czubek nosa.
Jego głos był szorstki i chrapliwy.
Dziewczynki spojrzały po sobie z trwogą w oczach, przełknąwszy ślinę.
- Zabini Mya i Malfoy Arya, profesorze. - Odpowiedziała łamliwym tonem blondynka, a oczy Nott'a na moment zamieniły się w te pełne życia złote oczy.
Blaise ongiś wspomniał o adopcji, ale wydawało się wtedy, że jest pijany.
Twarz, którą niegdyś okrywał gruby płaszcz obojętności, teraz wykrzywiał szczery uśmiech.
- Panno Malfoy - Zwrócił się do Aryi. - Panno Zabini - Spojrzał na Myię. - Na mojej lekcji stoją tylko uczniowie odpytywani, a nie sądzę...
Ślizgonki ruszyły z kopyta do ostatniej wolnej ławki w sali, a Teodor pokręcił głową, uśmiechając się sam do siebie.
- Urocze, prawda? - Zapytał w myślach Pansy.

---------------------
Tak.
Blog skończony i jeżeli chcecie wiedzieć coś o moich uczuciach po nim, to czuję się pusta, a serce mam rozdarte dzięki ostatniemu zdaniu.

Dziękuję Wam wszystkim, za to że wytrwaliście ze mną przez tą całą historię. Przez mizerny początek i przez to jak jakość tego opowiadania powoli zmieniała się na lepsze.

Nie wiem, czy ktoś ma podobne uczucia do moich, ale nie żegnam się z Wami, tylko odsyłam prędziutko na świeżutki epilog mojej nowej i nietypowej historii Dramione!
link:

Wasza MoonSeer c:


10 komentarzy:

  1. nie mogę uwierzyć, że to już koniec. To takie smutne. Teodor , och nie mam to jak wtyki w gronie pedagogicznym, hehe
    Atricia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojeeej, tak smutno mi że to już koniec, świetny epilog !!!
    Pozdrawiam,
    Tsuki

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio nie komentowała, cóż tak wyszło, nie usprawiedliwiam się. Dziękuję za nominację, ale nie to jest teraz najważniejsze.

    Mimo, że płakałam czytając o śmierci Pansy, tak musiało być. Właśnie historie, które nie mają do końca happy endów najbardziej zapadają w pamięć. Nie wszystko może być ideale, dlatego takie zakończenia są bardziej realistyczne.
    Ryczę i teraz. Zżyłam się z tą historią, z Emmą, Hermioną, Blasiem, Malfoy'em, nawet z Nott'em. Genialnie zbudowałaś postać Emmy od podstaw.
    Świetnie wszystko opisywałaś i nie raz rozdziałami wywoływałaś u mnie napady śmiechu ale także i irytacji jeśli coś szło nie tak. Za to Ci dziękuję. Swoją historią potrafiłaś poprawić mi nastrój. Dlatego też z ciekawością idę czytać prolog ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O moj Boże! piękne zakonczenie ♥ tak mi żal Notta... myślę ze świetnym pomyslem byloby kontynuowanie tej historii. Ja przynajmniej bardzo bym na to liczyła :) łezka popłynęła :c
    Milka

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec...znaczy tego opowiadania, bo wiadomcia-piszesz już kolejene(juuupi!).
    Ale to jednak cała ta historia, ehh.. Cieszę się, że dla większości jest to happy end. Płaczę całym sercem bo Nott i Pansy nie mieli szansy na wspólną przyszłość.. Za to Herm i Draco są szczęśliwi i Emma i Blaise też. Kamień z serca. Ja tam się wzruszyłam na końcu. I dlatego, że przywiązałam się do tego opowiadania w jakiś sposób i jest mi żal, że to koniec, ale też dlatego, że po prostu była wzruszająca końcówka xo
    Cieszę się, że nas nie zostawiasz, Droga MoonSeer i postanowiłaś pisać kolejną historię. Pomimo, że zaczął się rok szkolny, to jestem pewna, że znajdziesz czas na bloga! (musisz .--.)
    Dziękuję za to, że stworzyłaś tak wspaniałą historię i mam nadzieję, że ta którą piszesz teraz będzie równie świetna! Lecę ją czytać, buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękne... ❤ /Dora S.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż,co ja mogę powiedzieć? Znalazłam tego bloga 3 dni temu. Pięknie napisany. Wszystko tak jak powinno. Bardzo mi się podobał..naprawdę. Postać Malfoy'a, Pansy..Hermione. Cudowne. I ta 'bitwa'. Świetny blog,epilog - wszystko. Gratuluję.
    Życzę weny do dalszego pisania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaaaaa super opowiadanie! :) kocham cię x

    OdpowiedzUsuń
  9. Smutno że Pansy odeszła ze świata ale Mya i Arya słodkie :-) :-)
    Little Raven

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam całego bloga w jeden dzień. Jest tak cudowny, że nie mogłam się oderwać. Wszystkie wątki są świetnie opisane :) epilog takze cudowny *.* uwielbiam Cię! :D

    OdpowiedzUsuń