piątek, 30 maja 2014

24. TEN OSTATNI RAZ cz. I

Draco chodził po całym pokoju wspólnym z nerwowo splątanymi z tyłu rękoma.
Dał radę tydzień. Tydzień kosztujący go niezliczonych wyrzeczeń i niepokoju.
Myślał, że wytrzyma, że przyzwyczai się do tego, a może nawet uda mu się to zatuszować, zakryć, zapomnieć. Jednak wiedział, iż nic już nie zdoła się zmienić, a jedynym ratunkiem była rozmowa, nie byle jaka.

Po sali poniósł się dźwięk pukania o ciężkie, mosiężne drzwi.

Chłopak wyprostował się, następnie sztywno odwrócił i podszedł do wejścia jak na szczudłach, oddychając głęboko.
- GRANGER! - Wrzasnął na powitanie, jednak to nie był ton, którego Hermiona się spodziewała. Wręcz przeciwnie; wyczuwała w nim obrzucanie jej winą, wściekłość i parszywą urazę. - Co ty zrobiłaś!?
Gryfonka stała jak wryta, nie spuszczając oczu z furii Malfoy'a. O co chodzi? 
- Myślałem, że dam radę, o tak - Zaczął wykrzykiwać w powietrze, choć słowa kierowane były do dziewczyny. - Sądziłem, że wszystko może być jak dawniej, sielanka, swawola - Wymachiwał rękami, udając beztroski ton. Hermiona niepewnie wkroczyła do środka, delikatnie zatrzaskując drzwi. - Ale widzisz, Granger - Zmienił ton na gorzki. - nadeszła kłębiasta i na pozór niegroźna chmurka, jakby miała pójść dalej, bez deszczu. - Ponownie, zmienił głos, udając jakby obwieszczał niedzielną pogodę. - I nagle! - Podniósł ton, a ona aż podskoczyła. Chyba zaczynała rozumieć, co Draco próbuje jej przekazać, choć nadal siedziała w ciszy, pozwalając mu skończyć. - Ściana deszczu, leje jak z cebra, urwanie chmury, nie wiem jak to jeszcze nazwać... I wszystko wywołałaś ty, Granger. - Rzekł spokojniej, przejeżdżając po twarzy ręką. - Mały Grangerulomnibus. - Gryfonka uśmiechnęła się słabo, siadając obok Ślizgona na ciemnej, skórzanej kanapie.
- Malfoy... - Szepnęła, chcąc dotknąć dłonią jego ramienia, choć ten ją odtrącił.
- Kurwa, Granger, nie mogę! - Wybuchł, wstając, a jego szyjne żyły pokazały się na skórze. - Ja nie mogę spać, Granger - Zaczął wyliczać na palcach. - nie mogę w spokoju pogadać z kumplami, nie wspominając już o przyjaciółce, która niedługo wyczaruje dla niego kiczowate bransoletki przyjaźni. Nie mogę nawet usiąść i pomyśleć nad własnym życiem w ciszy i spokoju, bo wieczorami cały pokój podnieca się bożyszczem Slytherinu. - Jęknął, a Hermiona niepokojąco zmarszczyła brwi. - ...Granger, ja nie mogę nawet patrzeć, kiedy chodzi za tobą jak cień. Powiedz mi, czy on ci pozwala oddychać?
Gryfonka poczuła się jakby ktoś wylał na nią kubeł lodowatej wody, kiedy Draco z powrotem usiadł, przeczesując palcami swe platynowe włosy, oddychając ciężko
- Ty mówisz cały czas o Josh'u?! - Krzyknęła, a chłopak spojrzał na nią wyczekująco. - Jak możesz być aż takim egoistą, Malfoy? Mógłbyś choć na chwilę postawić się w jego ciężkiej sytuacji!
- Dlaczego miałbym to robić? - Warknął, niczym rozwydrzone dziecko. - To nie ja biegam po szkole w damskich kieckach.
Hermiona otworzyła usta, ale szybko je zamknęła, natomiast Ślizgon prychnął tryumfalnie, wiedząc, że uderzył w czuły punkt.
- Granger, zrujnowałaś życie wszystkim Ślizgonom.
Teraz Gryfonka zaśmiała się drwiąco.
- Wydawało mi się, że raczej wszyscy prócz ciebie i twoich przyjaciół bardzo go adorują.
Role się odwróciły; Draco zapowietrzył się, nie wiedząc co odpowiedzieć. Właśnie powiedział coś, co kompletnie nie zgadzało się z jego wcześniejszym wypowiedzeniem. Uderzył się w czoło całą dłonią, tworząc głośny plask, a Hermiona szczerze zaśmiała się na reakcję chłopaka, pomimo tego, iż nie miała pojęcia, że od początku chodziło o Joshua'ę.
- No i nie rozumiesz, Granger. - Rzekł, siląc się na zrezygnowanie, jednak demony szalejące w jego wnętrzu, nadal trwały śmiertelnie rozjuszone, gotowe wybuchnąć.
- To mi wytłumacz. - Odpowiedziała, równie spokojnie. Rozpięta pod szyją koszula, Dracona zabierała jej całą uwagę.
- Tłumaczę, do cholery, Granger, obudź się! - Potrząsnął nią, jednak to nie było najmilsze przeżycie. - Nie opuszcza cię na krok jak jakiś syjam... Niedługo założy czerwono-złoty krawat. - Warknął, z obrzydzeniem.
- W czym masz problem, że lubię spędzać czas z Josh'em? On ma na prawdę sporo fascynujących rzeczy do powiedzenia. Na przykład żył w czasach, kiedy skrzaty domowe... - Rozmarzyła się, a Draco przewrócił oczami i chwycił ją za ramiona, zmuszając do tego, by na niego spojrzała. Dlaczego ona nie może pojąć, co przemawia przez zazdrość Dracona?
- Granger, przecież to wszystko dlatego, że... - Zaczął, dając za wygraną uczuciom gromadzącym się w jego sercu już od dawna, choć głos zatrzymał głośny i rozjuszony, jakby po raz setny musiał przemawiać małemu dziecku do rozsądku. Zawahał się tylko na sekundę, lecz tylko tyle wystarczyło, by dosłyszeć zatrzaskujące się drzwi.
- Witaj, Granger. - Nott przywitał się, podjeżdżając brwiami do góry na widok dwójki uczniów oddalonych od siebie o kilka marnych centymetrów. Na sobie miał tylko czarne dresy, a w prawej ręce dzierżył niewielkiego hantla, którego co chwilę opuszczał ku dołowi, to z powrotem podnosił, ćwicząc w ten sposób bicepsy i tricepsy.
Speszona Hermiona odwróciła wzrok, a Draco obrzucił Nott'a wściekłym, znaczącym spojrzeniem, głośno wciągając powietrze.
- Nie, spoko. - Teodor rzucił, pogodnie. - Nie przeszkadzajcie sobie. - Odwrócił się w kierunku korytarza prowadzącego do chłopięcych dormitoriów, z którego przywędrował. - Zaraz nadejdzie widownia. - Dodał, chichocząc, gdy pojawił się Josh.
- Hermiono. - Skinął dostojnie głową, a Gryfonka tylko uśmiechnęła się ciepło, nie śmiąc się ruszyć.
Draco schował twarz w dłoni, kiedy usłyszał kolejny trzask drzwi.
To Blaise biegł ku górze schodami, odziany tylko w biały ręcznik obwiązany w pasie. Na głowie miejscami mieniła się piana, a całe ciało było oblepione strużkami skapującej na podłogę wody.
- Myślałem, że nie wyjdą. - Rzucił, zasapany.
Nott wybuchł podłym śmiechem, a Joshua nie zwrócił na to większej uwagi, czytając jakąś książkę w rogu pokoju.
Blondyn nie mając już sił, uniósł swe kąciki ust, patrząc na obraz składający się z półnagiego, wyrwanego z kąpieli przyjaciela, stojącego obok nadal ćwiczącego ręce, bosego Nott'a w samych dresach, następnie przyglądając się odludkowi, aktualnie żyjącemu w ścisłym związku z książką, kończąc na ich dwójce, stojących w odległości niemal niewidocznej, której przerwano esencję ich spotkania. Po prostu nie mógł się nie uśmiechnąć, co także uczyniła Hermiona, jednak nadal niepewnie.
Wszyscy trwali w jakieś dziwacznej ciszy, nie zmieniając pozycji, w której Malfoy obrzucał Granger karcącym spojrzeniem, pokazując, że to wszystko nadal jest jej winą, choć jednocześnie miała odczytać to jako dobroduszne politowanie, jakby zaraz miał ją poklepać po głowie, mówiąc, że już wszystko gra tylko ma nie robić więcej takich numerów. Czyż to nie jest pogmatwane?
- Słyszałam krzyki. - W drzwiach prowadzących do sypialni dziewcząt, pojawiła się Pansy z ogromnym turbanem na głowie, zbudowanym z beżowego ręcznika, zaraz po umyciu swych włosów. W jej głosie można było dosłyszeć ogromne zaciekawienie i podekscytowanie.
- To ta dwójka! - Fuknął oskarżycielsko Nott, wskazując wolną ręką na stojących obok siebie Dracona i Hermionę. Druga dłoń nadal była zajęta ciężarkiem.
Pansy łapiąc sprośną aluzję Teodora, zaśmiała się, pokazując dwa małe dołeczki w policzkach. Chłopak odwzajemnił to dumnym uśmiechem, gdy wszyscy oprócz Josh'a, uśmiechnęli się, rozbawieni.
Ślizgonka dopiero teraz zwróciła uwagę, że dziewczyna stojąca obok jej przyjaciela to Granger. A nie można powiedzieć, że te dwie uczennice łączyło coś więcej niż czysta niechęć do siebie.
- Co ona tu robi? - Spytała wojowniczo, przeszywając Gryfonkę wzrokiem swych szmaragdowych tęczówek.
- Stoi. - Odrzekł sucho, Dracon, broniąc Hermiony. On także miał typowe i chwilowe, przyjacielskie spięcie z Parkinson, która tylko kpiąco podjechała do góry brwiami.
- To niech sobie usiądzie. - Syknęła, na pozór miło i troskliwie, a Nott uśmiechnął się pod nosem. Po chwili opuścił salę dormitorium z niezbywalnym uśmiechem na ustach. Nawet nie wiedział, że był odprowadzany wzrokiem Pansy, dopóki nie znikł za zimnymi murami.


***


Maj jest taką wspaniałą porą roku; ptaki urządzają swe nieziemskie, ćwierkające recitale, drzewa i krzewy zielenią się. Temperatura sprawia uśmiech na Twojej twarzy, a lekki, ciepły wiaterek zaprasza do życia. W maju powinno się radować, zaciągać orzeźwiającym powietrzem, wsłuchiwać w radosną serenadę słowika, rozciągając się na miękkiej, świeżo pachnącej trawie... Powiedzcie to Pansy, dzień przed Owutemami.

- Gdzie tu logika! - Warknęła w powietrze, odrzucając pióro ze wstrętem. Założyła ręce na piersi, obrażając się na cały świat Czarnej Magii.
- A o co pani chodzi? - Zapytał Nott, przypadkiem przechodzący obok stolika Pansy w pokoju wspólnym.
Nachylił się nieznacznie w kierunku rozłożonych na całym biurku pergaminach i księgach, kiedy dziewczyna szybko, jakby się przestraszyła, przeniosła na niego wzrok.
- Nott, powiedz mi, czy ty nie masz żadnych koszulek? - Spytała przeszywając oczyma jego idealnie wyrzeźbiony kaloryfer. Każdej normalnej dziewczynie ręka by świerzbiła, aby dotknąć takiej muskulatury i z taką samą pokusą właśnie walczyła czarnowłosa, pytając o coś, co wcale nie chciała by nastąpiło.
- Przestań. - Odparł łobuzersko uśmiechnięty, Nott, nie patrząc w jej stronę, tylko przewracając kartki. - Przecież widzę, że ci się podoba. - Dodał chichocząc, na co Pansy przymrużyła oczy, od razu odwracając się.
- Nawet tu nie spojrzałeś. - Odrzekła nachmurzona.
- Zadowolona? - Zapytał, odwracając się w jej kierunku, aby jego czekoladowe z domieszką miodu, oczy natarły na pełne wyrazu szmaragdowe tęczówki, Pansy, która uśmiechnęła się wdzięcznie, gdy rozbawiony Nott uczynił to samo.
- Myślałem, że to Potter jest mistrzem Czarnej Magii w tej szkole. - Rzekł, prostując się.
Ślizgonka natychmiastowo zmyła piękny uśmiech z twarzy i zdecydowanie za szybko zaczęła mrugać. Gorączkowo zaczęła przekładać zwoje pergaminu, próbując przyswoić informacje o Boginach, które po jej głębszych przemyśleniach nie miały sensu...Albo to jej przemyślenia były bezpodstawne.
Nott zdając sobie sprawę, że musiał nadepnąć na wyjątkowo uciążliwy odcisk Pansy, przyglądając się nieudolnym próbom zrozumienia czegoś, co kompletnie jej nie wchodzi, po pewnej niekomfortowej ciszy, zreflektował się.
- Dobra, posuń się. - Rzucił szybko, ręką pokazując, że ma się przesunąć. Uśmiechnął się niesamowicie magnetycznie, gdy Ślizgonka podniosła głowę.
- Ale... - Zaczęła zakłopotana.
- Damy radę. - Uciął obojętnie, siadając półdupkiem na jednym krześle z ogromnie ucieszoną, choć nie dała po sobie tego poznać, Pansy. - Boginów nie kumasz? No to lecimy. - Zawołał ochoczo, niczym trener sportowy zachęcający drużynę do stu pompek, kiedy dziewczyna kątem oka na niego spojrzała, delikatnie uśmiechając się.
- Proszę, proszę... - Zacmokał cicho, choć dumnie, siedzący na kanapie wraz z Draco, Blaise, wydłużając szyję, niczym żyrafa, by lepiej móc obserwować dwójkę swych przyjaciół uczących się razem, przy jednym stoliku.



***

Chwila, w której siódmoklasiści  po raz ostatni mieli zasiąść w ławkach, by napisać szkolne egzaminy, nadchodziła nieuchronnie, a i tak większość uczniów siedziała na słonecznych błoniach, delektując się niesamowitą pogodą, oczekując dzwonka symbolizującego rozpoczęcie Owutemów.
  Hermiona siedziała właśnie pod wierzbą, blisko brzegu ogromnego jeziora, trzęsącymi się z nerwów rękoma ostatni raz przerzucając stronice książki od Obrony przed Czarną Magią. Ginny nie mogła jej towarzyszyć, gdyż po raz ostatni tłumaczyła swemu starszemu bratu różnice pomiędzy wilkołakiem a animagiem wilka. Ale nie przeszkadzało jej to zbytnio... I bez tego nerwy mogły wyżerać ją od środka, a panika obezwładnić ciało bez żadnych przeszkód. Oddychała płytko, powtarzając regułki, a gdy pomyliła się jednym słowem z definicją w podręczniku, była bliska histerycznego płaczu.
- Uczysz się, Granger? A to ci heca. - Zza pnia wierzby wyłonił się Draco, oddalający się od Blaise'a i Nott'a.
- Ty też powinieneś. - Odrzekła sucho, nie patrząc w jego stronę. Szukała czegoś gorączkowo w spisie treści.
Malfoy widząc stan dziewczyny, niemal przeżegnał się; jej oczy były nienagannie podkrążone i zmęczone, twarz blada, a włosy dziwnie oklapnięte.
Usiadł obok niej, opierając się o pień.
- Jesteś w zmowie z Lambrenem? On też nie wie co ze sobą zrobić w nocy. - Mruknął ironicznie, wyciągając małą paczuszkę z kieszeni swego idealnego, granatowego garnituru.
- Bądź cicho! - Sarknęła drżącym głosem, odwracając się. Jej ręce trzęsły się potwornie. - Nie mogę znaleźć jakichś dłuższych notatek o dementorach, a przecież to jest esencja Czarnej Magii, na pewno to będzie, a jak nie mam ich tu, tylko na górze, stracę piętnaście minut na dojście do wieży, kiedy w tym czasie nauczyłabym się sposobów unieszkodliwienia klanów trolli zamieszkujących Pireneje!... - Lamentowała, przytrzymując czoło spoconymi dłońmi.
Draco podjechał brwiami do góry, wpakowując do ust Hermiony, cienkiego papierosa.
- Masz, przyda ci się. - Rzekł, uśmiechając się dobrodusznie, kiedy dziewczyna zrobiła zdziwioną i jednocześnie przerażoną minę. - Spokojnie, nic ci nie będzie. - Dodał, chichocząc drwiąco, gdy Granger sprawiała wrażenie jakby trzymała w ustach tykającą bombę. 
   Myślał, że Gryfonka wie co trzeba zrobić, bo przecież kto nie wie? Lecz ona tylko nerwowo zaciskała wargi na powoli palącym się papierosie, choć po chwili chwyciła go dwoma palcami, wyciągając z ust.
- Ty palisz?! - Ryknęła, jeszcze bardziej rozjuszona, wymachując rękami.
Draco spojrzał na nią jak na niedorozwinięte dziecko.
- Oh, nie! Ukradłem garnitur Blaise'owi!... - Odparł sarkastycznym tonem. - ...No zaciągnij się, Granger, zaciągnij. - Nakazał, pokazując, że ma wciągnąć powietrze.
Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie, biorąc dech tak mocno, na ile jej płuca jej pozwoliły. Draco tylko bezradnie zwiesił głowę, uśmiechając się. Sekundę później usłyszał duszący kaszel Granger, jakby zamierzała wypluć  swoje wszystkie wnętrzności. 
Uniósł wzrok i zobaczył jak drżącymi dłońmi rozgarnia dym, a oczy ma mocno zaczerwienione.
- No tak, to się zdarza... - Oznajmił, patrząc oczami okrągłymi jak dwa galeony, próbując opanować śmiech, gdy oglądał nieudolne próby zaciągnięcia się dziewczyny.
- Jabłkowe... - Hermiona zdołała wysapać, nadal krztusząc się. Oddała papierosa właścicielowi.
Malfoy przytaknął, delikatnie wciągając dym do płuc.
- Lepiej, co? - Rzucił dumnie, kiedy ręce Gryfonki przestały trząść się jak na syberyjskim mrozie. - a teraz, Granger - Dodał, biorąc z jej kolan książkę, by następnie ją zatrzasnąć i odłożyć. - uspokój się.- Dokończył, uśmiechając się.
Granger dając sobie spokój z nauką, przykuła swój nieufny wzrok ku oddalonej o kilkanaście metrów parze, śmiejącej się do siebie wniebogłosy. Wciągnęła głośno powietrze, przewracając oczami.
Zaciekawiony Draco także podążył za spojrzeniem dziewczyny, a gdy spostrzegł co jest na rzeczy, prychnął zjadliwie.
- Nie przejmuj się, Granger. - Mruknął, gasząc papierosa o pobliski kamień. - Przecież Abbott to największa idiotka w Hogwarcie. - Dodał, tonem sugerującym, że dwa plus dwa daje cztery.
- Tylko tak mówisz. - Odparła nachmurzona, przeszywając uśmiechniętą Hannę, chlapiącą Rona jeziorną wodą.
- Tak sądzisz? - Spytał tajemniczo, unosząc brwi. - Sprawdźmy, Granger.
Hermiona nie mając pojęcia, jak Dracon chce to udowodnić, przeniosła wzrok z powrotem na Puchonkę.
- Ej, idiotko! - Malfoy wrzasnął z całej siły, natychmiast uśmiechając się tryumfalnie, gdy spośród tłumu dziewczyn siedzących na błoniach, to właśnie Hanna Abbott odwróciła głowę, w poszukiwaniu źródła wołania.
Ślizgon dumnie poprawił marynarkę garnituru, gdy Granger zaczęła pokładać się melodyjnym śmiechem, trzymając się za brzuch, oparłszy się o pień.
- Nie ładnie tak wyśmiewać się z głupszych, Granger.- Rzucił karcąco, grożąc palcem, a Hermiona od razu ucichła.
Teraz zarechotał Draco.
- Też jej nie lubię.
W tej chwili po błoniach potoczył się donośny i tubalny odgłos ogromnego dzwonu.
Wszyscy uczniowie zwrócili swe zaniepokojone głowy w kierunku wieży, z której dochodził dźwięk.
- No cóż, Granger... - Ślizgon pomógł Hermionie wstać. - Napisz ten egzamin pięćdziesiąt tysięcy razy lepiej od niej, żeby wszystkich utwierdzić w wierze, że Abbott to idiotka do kwadratu.
A Gryfonka wiedząc, że nie powinna, uśmiechnęła się pod nosem, gotowa, by ten ostatni raz zasiąść przed arkuszem egzaminacyjnym.
  


------------------------------
No dzień dobry!
Po dwóch tygodniach widzimy się z powrotem i jak zauważyliście rozdział został podzielony na części. Niestety przez koniec roku, czyli pracowanie nad średnią i naciskanie przez nauczycieli, zdołałam napisać tylko jedną część. Mam nadzieję, że notka choć trochę Wam się podobała. Ja muszę przyznać, że wywołała u mnie uśmiech, a szczególnie rzeczy dziejące się w dormitorium Ślizgonów:D
Oczywiście rozdział nie obfituje w fajerwerki i tak dalej, jest lekki i przyjemny.

I  to tyle na dziś. Domyślam się, że Wy także teraz macie rzeź w szkole;-; ale na pocieszenie mogę Wam powiedzieć, że druga część tego rozdziału będzie zawierać dwa wątki par, a koniec nie będzie dawał Wam spać, gdyż zdradza praktycznie całą fabułę kolejnego rozdziału!

Następna notka jak zawsze - co dwa tygodnie (13.06.2014) a i na prawdę ogromnie Was proszę, zostawcie tu po sobie ślad, nawet najmniejszy! Wiecie, że pisze mi się miliard razy lepiej, po przeczytaniu obiektywnych komentarzy.

Do następnego razu - Wasza wykończona MoonSeer c:

14 komentarzy:

  1. jest jest jest już od 17 czekam na rozdział :D lecę czytać :D
    ~Herma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeju taka niespodzianka :) a ja napaliłam się na mega słodki rozdział :( ale i tak jest świetny rozawliła mnie ta akcja w dormitorium i na błoniach :D
      pozdrawiam
      ~Herma

      Usuń
  2. Rozdział boski . Draco mnie rozwala ;*
    Zapraszam do mnie : alwyas-dramione.blogspot.com
    Licze na twój komentarz ! :D:D
    Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyno, w czasie czytania przez cały czas się śmiałam:D
    mistrz!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie tam się rozdział bardzo podoba nawet jak bez większych akcji i fajerwerków to był super.
    Sytuacja w dormitorium hahahaha
    A Pansy i Nott - shippuję tak bardzoo <3
    Herm i jej pierwszy papieros BEKA ŻYCIA
    Ale to słodkie, jak Draco się o nią martwi i jest taki zazdrosny :B
    Wyczekujemy 13.06. i drugiej część rozdziału.
    Coś czuję, że będzie się działo B))

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo przyjemny rozdział. Lekki :3 Dracze jest przezabawny, gdy się tak złości i zazdrość go niszczy od środka. Twój Malfoy jest taki słodki, a Josh... jego nie lubię, bo niby jest w porządku, ale chce odebrać Mionke blondynkowi, na co ja się przenigdy nie zgodzę :P
    Pozdrawiam,
    precious-fondness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Pansy i Nott to taka wspaniała para, mam nadzieje, ze będzie ich jeszcze więcej :)
    Rozdział bardzo mi się podobał, Hermiona i papieros XD
    Czekam na następa częśc ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nom, rozdział... bardzo dobry ! Czekam na następną część .

    Zapraszam również do zgłoszenia się, do oceny na blogu : http://excellent-evaluations.blogspot.com/
    Nowa ocenialnia, zapraszam serdecznie ! Milagros DiCarlo

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział! Czekam na druga częśc :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dornitorium slizgonow jest super :d usmialam się :p

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam do piątku na następna częśc, chociaż dla mnie to mógłby już być nowy rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Nswet nie umiem sobie wyobrazić tej sceny u slizgonow hahhahha :d
    -Misia

    OdpowiedzUsuń
  12. Myślałam, ze Draco powie Granger, ze ja kocha, no wiesz co :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialne!! Draco jest rozwalający. Granger i papieros nie mogę uwierzyć, że to zrobiła. Oni tak dobrze do siebie pasują kiedy w końcu wyzna jej miłość?? / Mistral***

    OdpowiedzUsuń