piątek, 6 czerwca 2014

24. TEN OSTATNI RAZ cz. II

- Powodzenia! - Rozległ się pełen entuzjazmu głos McGonagall, a po sali potoczył się równy dźwięk skrobania piórem po pergaminie. Każdy starał się napisać własny 'bilet do przyszłości' najlepiej w miarę możliwości, a nim każdy się obejrzał, zaznaczał już ostatnią odpowiedź pierwszego pisemnego egzaminu. Jedni przygnębieni, bo nie pamiętali cech odróżniających wilkołaka od zwykłego wilka, a inny zadowoleni, bo pojawiły się błahostki taki jak wymienienie i definicje Zaklęć Niewybaczalnych.
 - Myślałam, że będzie gorzej. - Stwierdziła pogodnie Hermiona, zasiadając wraz z Ginny po lewej i Harry'm po prawej, przy obiedzie. - ...Ale z drugiej strony, nie jestem pewna, czy ta jędza Cartney zaliczy mi tą wypowiedź z zadania ósmego... ' Co możesz powiedzieć o Lidze Obrony przed Czarną Magią?', pamiętacie? Napisałam, że Gilderoy Lockhart dołączył do niej OKOŁO 1985 roku, bo nie byłam pewna konkretu... - Jęknęła, nakładając sobie na talerz odrobinę tłuczonych ziemniaków, gdy Harry wytrzeszczył oczy.
 - Lockhart był członkiem LOpCM?! 
 - Honorowym, Harry. - Granger odpowiedziała karcąco, zajadając. Ginny rozmawiała akurat z Parvati, porównując swoje odpowiedzi do jej.
 - Josh! - Hermiona odwróciła się od swojego talerza, gdy usłyszała uradowany głos Potter'a i dźwięk przybijania męskiej 'piątki'. Posunęła się niezgrabnie, popchnąwszy Ginny w lewą stronę, robiąc Ślizgonowi miejsce. Następnie nerwowo i ukradkiem spojrzała w kierunku stołu wychowanków Węża, jednak nikt nie zdawał się przejmować tym, że kogoś brakuje - nadal wszyscy byli ogarnięci przejęciem egzaminacyjnym. 
 - Wy...? - Zapytała niepewnie, nie do końca wiedząc, jak dobrać słowa. 
 - Nie każdy Ślizgon musi być...Nie do przełknięcia, Hermiono. -Odparł Harry, przeszywając nienawistnym spojrzeniem siedzącą kilka metrów dalej, blond czuprynę. - Niektórzy wręcz przeciwnie. - Dodał, gdy Joshua uśmiechnął się delikatnie, następnie przerywając krótką ciszę, w której Potter zdążył zająć się swoim posiłkiem. 
 - Egzaminy ledwo się zaczęły, ale ja i tak wiem, że napiszesz je najlepiej, Hermiono. - Rzekł cicho, niemal szeptem. -...Bo ty jesteś najlepsza. - Dodał, po niedługim czasie głosem, który sugerował, że chłopak nie jest pewien, czy powinien wypowiadać to na głos. 
 Rozumiejąc sens swej wypowiedzi, zamrugał szybko, odwracając się sztucznie, nie chcąc by dziewczyna zauważyła jego wstyd i zakłopotanie malujące się na twarzy. Jednak ona tylko uśmiechnęła się dobrodusznie, opierając swą zmęczoną nauką głowę na jego ramieniu. 
 - Nieprawda, Josh. - Westchnęła. 
 Nie dawała po sobie tego poznać, ale w głębi duszy cieszyła się, bo Josh został jej nowym, oddanym i zawsze wiernym przyjacielem. Był Ślizgonem, ale innym... Był taki opiekuńczy i skromny. Wiedziała, że może czuć się przy nim tak samo swobodnie jak przy Harry'm czy Ginny. A Czas, w którym zdążyli się poznać, czyli zdecydowanie krótki, nie miał znaczenia. Była pewna, że Josh nigdy się od niej nie odwróci i będzie przy niej wtedy, kiedy dookoła nie będzie nikogo. 


 *** 


 Wraz z końcem przyjemności związanej z odpoczynkiem na obiedzie, nastać miała kolejna chwila grozy, czyli egzamin praktyczny z Obrony przed Czarną Magią oraz znajomości zaklęć. Siódmoklasiści w ciszy przemaszerowali do największej sali lekcyjnej w Hogwarcie - transmutacji. Tam mieli już na nich czekać starzy i pomarszczeni egzaminatorzy. 
 Ogólny przebieg praktyki Obrony przed Czarną Magią miał polegać na tym, że uczniowie alfabetycznie zostają podzieleni na pojedynkowe pary i gotowe!
 Nagle drzwi od sali rozwarły się z hukiem, a w nich stanęła... 
 - ...Cartney? - Pisnęła drżącym głosem Hermiona, czując jak stres posiadada ją w całości. 
 - Witajcie, kochani. Gotowi? - Zapytała idiotycznie, jakby mieli jakieś inne wyjście, spoglądając na swą podkładkę. - No to zapraszam do środka pannę Granger wraz z Finnigan'em, Pana Longbottom'a z panią Lovegood i..- Wróciła wzrokiem do środka sali. - Starczy jeszcze miejsca dla pana Malfoy'a i kolegi Nott'a...No dalej, żwawo! Ja też mam ciekawsze rzeczy do robienia niż oglądanie waszych kolorowych iskierek. 
 Po chwili szóstka uczniów ruszyła powolnym krokiem za Eowin, niczym na ścięcie, a za nimi ciężkie, mosiężne drzwi zatrzasnęły się z głuchym łoskotem, jakby zapadł wyrok. 
 Każda pojedynkowa para miała swojego egzaminatora, który oceniał ich indywidualnie. Hermionie i Seamus'owi trafił się przemiły, niziutki staruszek, którego Gryfonka powitała z niebywałą ulgą, dziękując Merlinowi za łaskawość. Mina dopiero jej zrzedła, gdy spostrzegła, że Cartney oceniała parę Ślizgonów. Nie zadowalał ją także fakt, że Draco ewidentnie, grzecznie i życzliwie prowadzi konwersację z wyraźnie ucieszoną, zaledwie trzy lata starszą, nauczycielką. Gdy Eowin odwróciła się, posmutniała, gdyż musiała zająć swe miejsce oceniania, a Malfoy momentalnie zmył swój szeroki i zniewalający uśmiech z twarzy, zastępując go obrzydzeniem, grymasem i wywróceniem oczyma w kierunku rozbawionego Nott'a 
 - Gotowi? - Zaćwierkała egzaminatorka Neville'a i Luny w podeszłym wieku, przewiercając całą salę wzrokiem swych przenikających niczym rentgen, tęczówek. - Skłon. - Uczniowie posłusznie wykonali nieodłączny ruch przed pojedynkowy. - Różdżki w górę...- Tak też się stało. -...Teraz! - A wtedy rozległy się donośne trzaski rzucanych i odbijanych zaklęć, których echo mieszało się z poprzednimi wrzaskami kobiety.

Gdy pierwsza grupa uczniów zakończyła swe pojedynki, do sali wpełzła następna, będąc pokrzepiająco poklepywana po plecach przez poprzednią. A między nimi znajdowała się para, która walczyła najwścieklej ze wszystkich; kiedy tylko Cartney rozpoczęła ostatnie słowo, po pomieszczeniu potoczyły się trzaski zaklęć. Pansy uśmiechała się tryumfująco i drwiąco, gdy broniła każde zaklęcie Harry'ego i niemal od razu kontratakowała, a Potter odwdzięczał się tym samym. Zdawało się, że niemal chcą podciąć sobie gardła, szczególnie politująco uśmiechnięta Pansy.
Jednak wystarczył jeden ułamek sekundy, by przerwać ciągnący się schemat, gdy czarnowłosa na krótki moment rzuciła okiem w kierunku Blaise'a walczącego z Rudą Weasley'ówną, co uczynił także Harry, choć obudził się zdecydowanie szybciej.
Wykorzystując moment nieuwagi, uśmiechnął się kpiąco, wrzasnąwszy: Incarcerous!
Sekundę później, szczupłą Pansy otoczyło spaghetti długich sznurów, uniemożliwiających jakikolwiek, najmniejszy ruch.
- Accio liny! - Dokończył Potter, natychmiastowo przyciągając do siebie Pansy niczym na lasso. Ślizgonka niemal od razu znalazła się w objęciach chłopaka, gdyż nie zdołała złapać równowagi. Wlepiła swe zdziwione, szmaragdowozielone oczy w prawie taki sam odcień tęczówek Gryfona, gdy ten uśmiechnął się łobuzersko, mrucząc wesoło, jakby właśnie znalazł osobę schowaną w chowanego. 
- Mam cię!
Pansy delikatnie uśmiechnęła się, rumieniąc.
A wtedy kilka rzeczy wydarzyło się jednocześnie; rozległ się dzwonek symbolizujący koniec czasu pojedynkowania się, a Potter'a jakaś nieznana siła wyrzuciła z prędkością światła w kierunku ściany, w którą boleśnie gruchnął. Następnie grube liny krępujące ciało Parkinson rozpłynęły się w powietrzu, a  ta wyniośle zarzuciła długimi włosami, szczycąc się, że to ona pomyślała o zaklęciach niewerbalnych.
- Jeden - jeden, kochasiu. - Rzuciła szorstko w kierunku leżącego pod ścianą chłopaka, a następnie wyszła, nie oglądając się.


***

 Kolacja ma na celu dostarczenie jedzenia i gorącej herbaty z cytrynką na noc, prawda? Oczywiście, że tak, jednak nie po pierwszym dniu egzaminów, gdzie pomimo wyśmienitych tostów i płatków z mlekiem czekających na stołach, jedyną rzeczą jaką się robiło, to dzieliło się swymi emocjami podczas Owutemów, które wzbogaciły się o sprawdzenie umiejętności z zaklęć.
Niedługo trzeba było czekać, by sala zaczęła się wyludniać. Połowę uczniów zaczynała boleć głowa od ciągłych " Zapomniałem tej formułki!", " Mój orzeł zamiast zmienić kolor na różowy, kompletnie stracił pióra...". 
Opuścić owy gwar zdecydowała się pewna Gryfonka, będąc przekonana, że jeszcze jedna wzmianka o Owutemach wpełznie do jej uszu, to przejdzie z jej strony do rękoczynów. Owutemy to był temat dla niej tak bolesny, choć nie w tym roku miała je pisać, że za każdym raz serce pękało jej na miliard małych kawałeczków. Od pewnej ważnej chwili odpychała od siebie tą myśl, uciekała od niej sprintem, tracąc dech. 
Przecież po Owutemach zostaje jeden nędzny miesiąc, mijający jak z bicza trzasł.. A potem? Potem...
- Coś zgubiłaś. - Zauważył zmartwiony Blaise, dogoniwszy Emmę wychodzącą z sali ze zwieszoną głową.
W odpowiedzi ściągnęła niepewnie brwi i obróciła się wokół własnej osi, szukając rzeczy, którą mogłaby upuścić. Lecz Blaise tylko uśmiechnął się dobrodusznie i swoimi dwoma palcami delikatnie przycisnął kąciki ust Gryfonki, a następnie podciągnął ku górze. 
- Tak lepiej. - Stwierdził, dumnie wydymając usta, gdy Emma zostawiła na swej twarzy wspaniały, lekki uśmiech.
Ślizgon objął niziutką dziewczynę w pasie i razem z nią zaczął kroczyć ku wyjściu z sali. - Zgaduję, że masz mi coś do powiedzenia. - Podsumował, gdy po krótkiej chwili, Emma z powrotem przywdziała zmartwiony wyraz twarzy, a jej ciało spięło się nerwowo.

- Blaise, nigdy nie mówiłeś co chcesz robić po skończeniu szkoły... - Emma zaczęła, siląc się na swobodny ton, jak gdyby nigdy nic.
Blaise zrobił oczy ogromne jak dwa wieczka od kociołka, przyglądając się Gryfonce jak Marsjance.
- Jest tyle pięknych rzeczy, które można robić z ustami, a my będziemy je marnować na rozmawianie o tym, co będę robił kiedy wyrośnie mi garb, zęby wypadną, a na nosie będę nosił okulary grubsze niż płyta betonowa? - Zabini uśmiechnął się, jakby rozbawił sam siebie, po czym momentalnie zmarszczył czoło, przeszywając dziewczynę niepewnym spojrzeniem. - ...Dlaczego pytasz?
Emma ruchliwie potrząsnęła głową, przeczesując palcami swe gładkie loki.
- Nie, nie, nic...Tak tylko, to normalne, no przecież egzaminy, nowe życie... Nowi ludzie... - Ostatni przykład przeszedł jej przez gardło niczym drut kolczasty.
Zaczęła tworzyć zdania całkowicie ze sobą niewspółgrające, udając swe usprawiedliwienie spokojnym, choć drżącym głosem, a Blaise, nie odzywając się, co chwilę szybko mrugał, by sprawdzić czy wzrok nie płata mu figli. - ... BO NIE CHCĘ ŻEBYŚ WYJEŻDŻAŁ! - Zawołała płaczliwie na jednym wdechu, zrywając ich połączone ze sobą dłonie, by swobodnie, z głuchym puknięciem uderzyć o zimną ścianę zamku, a następnie osunąć się w dół i w siadzie zakryć chudymi rękami oblepioną już łzami twarz. - Owutemy, czerwiec, może lato... I koniec. A we wrześniu wrócę tu sama... - Chciała ciągnąć dalej, choć Blaise szybko jej  przeszkodził, po sekundzie znajdując się w tym samym miejscu co dziewczyna.
- Spokojnie - Rzucił kojąco i pokrzepiająco, nie tracąc szczęśliwej barwy głosu. - W przyszłym roku, Nott na pewno będzie miał tu praktyki, to jak cząstka mnie... - Urwał na moment. - W wersji light, oczywiście. - Dodał po chwili, uśmiechając się, a na twarzy Emmy pojawił się delikatny rozbłysk jej białych zębów, spowodowany żartem Ślizgona.
- Ale...Ale kim jest Nott? - Zapytała po czasie, pierwszy raz słysząc takie nazwisko.
Blaise zachichotał drwiąco, teatralnie przewracając oczami.
- Kiedyś się poznacie. - Odpowiedział pogodnie, ckliwie głaszcząc kruche lewe ramię Gryonki, której wybuch emocji, powoli przemijał, gdy znowu odwróciła się w jego stronę z szybkością pocisku z procy.
- ... Co będzie potem? - Spytała, nadal pociągając nosem.
Ślizgon bezradnie uderzył tyłem głowy o mur, wzdychając ciężko. Żołądek Emmy skręcił się w ciasny supeł.
- To miała być niespodzianka - Rzekł powolnie, uśmiechając się tajemniczo, gdy kątem oka spostrzegł pożerający go wzrok Emmy, Ale on tylko objął dziewczynę mocniej, a ta ułożyła głową na jego umięśnionej klatce piersiowej, bojąc się, co zaraz usłyszy. 
Czy Blaise zaczyna swój Kurs za granicą?
- ...Od przyszłego roku mam w Hogwarcie praktyki z trenowania zawodników Quidditch'a. - Oznajmił dumnie, gdy poczuł jak delikatna dłoń z ulgą zaciska się na jego.


***

 - Pytam po raz ostatni - Dracon odezwał się, dostojnym, spokojnym tonem. - GDZIE ON KURWA JEST!? - Teraz wydarł się niczym kibic na finale Mistrzostw Świata w Quidditch'u, zaglądając pod łóżko. - Byłeś tu sam przez cały dzień!
Josh stał wyprostowany, obserwując tępym wzrokiem poszukiwania zguby Malfoy'a.
- Mogłem nie domknąć drzwi... - Zaczął cichym głosem, mając nadzieję, że ostudzi gniew blondyna. W rzeczywistości, ten jeszcze mocniej się wściekł, prostując się sztywno i badawczym wzrokiem obrzucając Lambrena.
- Domknąć? - Spytał retorycznie. - Powiedz mi, czy ludzie w XIX wieku żyli w kamiennych jaskiniach bez zamknięć? - Dokończył, udając zainteresowanie.
- Draconie, wybacz. Wiem, że to nie było do końca odpowiedzialne...
- MÓJ KOT LATA PO CAŁYM ZAMKU... Powiedz mi, jak mam go znaleźć, skoro wepchnie się w każdy, najmniejszy kąt? Proszę bardzo, wykaż się. - Dodał, rozpościerając ramiona.
Joshua po chwili otworzył usta, ale Draco mu je szybko zamknął.
- Jednak nie chcę tego słuchać. - Rzucił pogardliwie, zrywając z krzesła granatową marynarkę, by po chwili zostawić osłupiałego, pełnego wyrzutów sumienia, Josh'a, stojącego na środku pokoju i z ogromnym trzaskiem zamknąć drzwi.
     Jakiś czas później, Hermiona otwierała wejście do swej gryfońskiej sypialni, ciesząc się, że jest pusta. W spokoju mogła zasiąść nad transmutacją, z której następnego dnia czekał ciężki egzamin. Jednakże, zrzucając z ramienia ciężką, wypełnioną po brzegi pergaminami i książkami torbę, ujrzała iż pod nogami masywnego i dużego, rudego Krzywołapa, kręci się niewielka, śnieżnobiała kuleczka. Ściągnęła niepewnie brwi, zaciekawiona, podchodząc bliżej. Wtedy Krzywołap spostrzegł właścicielkę i podreptał w kierunku jej szczupłych nóg, w celu małej porcji ocierania się o nie. Robiąc to, odsłonił w pełni znalezisko.
Gryfonka powoli wyciągnęła ręce, a kociątko z tym samym nastawieniem dało się złapać.
- Ktoś tu się zgubił. - Odezwała się troskliwie, gładząc delikatny grzbiet Gotfryda. - Zdaje się, że transmutacja będzie musiała zaczekać. - Podsumowała, wzdychając z uśmiechem, kierując się z powrotem do drzwi.
      Draco chodził po korytarzach, nerwowo rozglądając się po każdym kącie, co chwilę łapiąc się jedną dłonią za głowę. Zleciało mu tak dość sporo czasu, a na swoim tropie nie napotkał nawet kłębka białej sierści.
Poddając się, usiadł na schodach drugiego piętra, bezradnie przytrzymując twarz obydwoma rękami. Oddychał ciężko i wolno, myśląc co odpowie Granger, kiedy zapyta co słychać u Gotfryda, co ma w zwyczaju. " Oh świetnie, od trzech dni nie wiem co się z nim dzieje! " pomyślał w duchu po czym jęknął, zdając sobie sprawę, że nie tylko opinia Hermiony go obchodzi... Myśl, że zaginął jego mleczny kompan napawała go denną rozpaczą. 
- Szukasz kogoś? - Z zadumy wyrwał go pogodny i aksamitny głos, dochodzący z odległości kilku metrów.
Malfoy odwrócił się z prędkością światła, od razu wstając.
- Gotfryd! - Krzyknął uradowany i rozluźniony, a jego wnętrzności powoli zaczęły wracać do pierwotnego stanu. Wyciągnął ręce, a pers zgrabnie wskoczył w jego objęcia, pędząc w kierunku ramienia.
Hermiona zachichotała wdzięcznie, a jej serce zaczęło się radować, gdy stała, będąc świadkiem tego jak Draco opadł kamień z serca, gdy dowiedział się, że Gotfryd jest cały i zdrowy.
Chłopak uspokoił swój ciężki oddech.
- Ja... - Zaczął, ale poczuł jak odpowiednie słowa nie chcą zostać wypowiedziane na głos. - ... Bałem się, że będziesz na mnie zła. - Wyparował, na jednym wydechu, głośno przełykając ślinę. Od razu odwrócił wstydliwy wzrok, a Hermionie oczy ze szczęścia rozbłysły.
- Nie, Malfoy, bałeś się o niego. - Poprawiła go wyrafinowanie, drapiąc za uszkiem mruczącego Gotfryda.
Przestudiowała wiele książek na temat magicznych domowych zwierząt i śmiało mogła powiedzieć, że to temat rzeka i tak samo bardzo interesujący! Zwierzęta czasami są równie inteligentne co ludzie, a gdy prawdziwie zwiążą się ze swymi właścicielami, mogą wyczytać ich myśli, emocje, pragnienia,a wieź pomiędzy nimi jest nieprzerwana, silna i wieczna.
Trwali w ciszy.
Jednak to nie był ten rodzaj ciszy, w którym nie wiadomo o czym rozmawiać, czy normalnie się wstydzi, boi. 
Hermiona i Draco nie odzywali się do siebie, delektując się swą prostą obecnością.
Dziewczyna nadal rozczulała się nad spragnionym pieszczot kotem, urzędującym na ramieniu Malfoy'a, a ten po prostu na nią patrzył. Patrzył na jej długie rzęsy, przykrywające niesamowite oczy, jakby wypełnione miodem. Patrzył na jej loki, które teraz tak bardzo zapragnął gładzić swymi dłońmi. Patrzył na jej pełną radości twarz, promieniejącą niczym słońce o południu. Nie mając o tym pojęcia, uśmiechnął się szelmowsko w jej kierunku, nie widząc niczego poza nią.
- Dzięki, Granger. - Powiedział w końcu, cichym i czułym głosem, choć sądzę, i Wy pewnie także, że jeżeli miał użyć najbardziej suchego zwrotu w historii świata, lepiej by usta nadal miał zamknięte.
A wtedy Gotfryd miauknął głośno i błagalnie, a następnie wszystko potoczyło się w czasie kilku krótkich sekund; pers niezgrabnie zeskoczył z ramienia właściciela, mocno zakleszczył się w koszuli chłopaka i z całej siły uwiesił się na niej. 
Żadne z uczniów się tego nie spodziewało, a szczególnie Draco, który pod wpływem ciężaru, znacznie nachylił się, natrafiając na najlepsze co dziś mogło go spotkać: zdezorientowaną Hermionę i jej ciepłe usta, w których zatopił się z największą ochotą, delektując się ich cudownym smakiem.
Gdy kot dopiął swego, delikatnie i z gracją zsunął się z koszuli Dracona, by następnie cichutko podreptać w kierunku swego cichego kąta, mieszczącego się w ślizgońskim dormitorium.
Gotfryd najlepiej wiedział czego potrzeba swemu właścicielowi.
Gdy był już na końcu korytarza, miauknął wyniośle, unosząc swój puszysty i krótki ogonek ku górze.
Dwójka uczniów oderwała się i będąc od siebie oddalona o kilka milimetrów, zwróciła swe głowy w bok, z którego echem potoczył się głos. Wtedy pers odwrócił się w przeciwnym kierunku, i kołysząc swym małym zadkiem na krótkich nóżkach, zaczął dreptać ku dołowi, ku lochom.
- A to spryciarz! - Skwitowała zadziwiona, choć niesamowicie spełniona, Hermiona, z powrotem spoglądając na magnetycznie uśmiechniętego Dracona.
   
Tymczasem w pokoju wspólnym wychowanków Węża (jak nie tylko tam) panował okropny gwar i harmider, gdyż ogłoszono, że dnia 06.06.1998r. (sobota) w Hogwarcie odbędzie się ogromna projekcja różnych pamiątkowych zdjęć siódmoklasistów, a magiczne zdjęcia można przekazywać dyrektor McGonagall do soboty rana. Ona wcześniej ich nie oglądając, by także mieć ruchomą niespodziankę, dołączy do pokazu.
Jednak w ten czas Pansy nie była specjalnie zainteresowana tą sprawą. Wtedy najważniejsze było odnalezienie Blaise'a i Notta. A gdy znalazła ich siedzących na kanapie w przeciwległym kącie sali, czym prędzej puściła się biegiem.
W końcu, dość zasapana, rzuciła się na siedzenie pomiędzy dwoma Ślizgonami, a następnie ponownie nerwowo rozejrzała się po pokoju, jakby przed kimś uciekała.
- Wszystko super - Zaczęła, zgarniając pobliskie pióro i pergamin na kolana, gotowa by zacząć notować. - ale zbliżają się urodziny Draco!


------------

W końcu zakończyliśmy rozdział!
Co sądzicie o wątkach z Blaise'm&Emmą oraz Draco&Hermioną?
Jak dla mnie 'fabuła' spotkania Dramione była urocza, ale to pozostawiam Waszej opinii:)
Drugą połowę rozdziału udało mi się napisać i przepisać w ciągu jednego tygodnia, chociaż na pewno następnego rozdziału nie uda mi się w tak krótkim czasie...Tam dzieje się dość sporo i muszę do tego podejść z głową c:

Jeżeli ktoś nie zauważył, w STRONACH dodałam nową zakładkę ZACHCIANKI. Tam możecie w komentarzach umieszczać swoje życzenia typu " więcej kogoś tam ", a jeżeli one nie będą kolidowały z moimi pomysłami i fabułą, postaram się ich użyć.
PONADTO!
Może zwróciliście na to uwagę, a może nie, ale wyświetlenia zbliżają się do liczby 20 000 i z tej okazji, mam dla Was coś w rodzaju konkursu/akcji. Mianowicie:

W komentarzach oprócz Waszej opinii na temat notki umieszczacie także krótką fabułę one-shota (miniaturka, krótkie opowiadanie) związanego z HP, pairingami z tym związanymi (obojętnie jakimi - do Waszej dyspozycji), zdarzenia i tak dalej, co chcecie by tam się znalazło.
Gdy ujrzymy 20 000 wyświetleń na blogu, zapiszę na karteczkach wszystkie fabuły i na filmiku, który wstawię na bloga, wylosuję dany temat opowiadania (bez oszustwa - mój ślizgoński honor ucierpiałby) i od tego czasu zaczynam całkiem odrębną pracę, na którą mam równo miesiąc. (Blog dalej będzie działał)
Gdy skończę, także wstawię ją na bloga i oczywiście napiszę, kto jest jej "reżyserem" i dla tej osoby będzie dedykacja. Dlatego proszę, że jeżeli nie komentujecie z kont, napiszcie jakiś swój pseudonim, żebym wiedziała, kto to wymyślił.
Cała ta akcja jest dla chętnych, jednak bardzo Was do niej zachęcam!
Opinie wraz z pomysłami pod tym oto rozdziałem!:)

*Następny rozdział najpewniej 20.06.2014*

Mam nadzieję, że teraz Wam dopisze wena i wymyślicie jakieś cudowne fabuły.
Powodzenia - Czekająca MoonSeer c:

13 komentarzy:

  1. Nie lubię ciemnych kolorów jak to zastosowałaś tutaj, ale opowiadanie nie jest złe, sama piszę opowiadanie, ale nie wiem czy jest dobre. Twoje jest z pewnością dłuższe czego mi brakuje gdyż piszę krótkie rozdziały. Chciałabym znać twoją opinię na temat mojego bloga! PS. Nie obrażaj się za krytykę + dodaję do obserwowanych, powodzenia, liczę, że zerkniesz również na moje opowiadanie ;)
    http://theworldbehindthecurtain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiesz jak poprawiasz humor tymi rozdziałami :')

    OdpowiedzUsuń
  3. Wątek z Blaise i Emma był zdecydowanie cudoooowny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział taki uroczy był ;-;
    I jak Blaise powiedział Emmie, że będzie miał praktyki w Hogwarcie, a ta się tak martwiła awww
    Gotfryd mały spryciarz, ale dobrze to wykombinował takie słodkie to było .w.
    A egzaminy hmm coś mi mówi, że Herm będzie miała same wybitne B)
    I widzę, że pomiędzy Pansy, a Harrym coś zaiskrzyło - podczas egzaminów .+.
    Ulubiony moment rozdziału = mały pocałunek Draco i Herm podczas ich spotkania tak bardzo ideolo .3.
    I jestem ciekawa tej wystawki zdjęć : D

    Co do konkursu to bardzo fajny pomysł, ale będę musiała pomyśleć nad jakąś fabułą fajną i jak wymyślę to dodam komentarz z nią. Teraz będę rozkminiać nad nią całą noc może coś fajnego wymyślę .3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fabuła w skrócie :
      Wojna trwa. Voldemort z każdym dniem rośnie w siłę. Hogwart został doszczętnie zniszczony, a uczniowie zostali wzięci do niewoli, gdzie są torturowani, okaleczani i wykorzystywani. Niektórzy jednak nie dali się pojmać, walczyli. Wiele osób zginęło, ale ci którym się udało tworzą różne grupki oporu i to dzięki nim ludzie mają nadzieję na lepsze jutro. Takimi osobami są między innymi Harry, Ron, Hermiona i kilka ich przyjaciół z czasów szkolnych. Złota Trójca oddzieliła od reszty i wyruszyła na dalsze poszukiwania horkruksów, których jak się okazało było nie 7 a 9. Nie mają pojęcia czym mogą być te dwa, których szukają od ponad roku. Postanawiają zaczaić się na grupkę śmierciożerców, by pojmać jednego z nich i wyciągnąć z niego jakieś informacje. Tą osobą okazuje się być Draco Malfoy.


      Fabuła raczej na miniaturkę na kilka części xD
      Dalsze losy nie wiem czy mam pisać i zdradzać zakończenie, czy zostawiać je Tobie no nie wiem jak to zrobić ._.
      W każdym bądź razie to jest taki prolog w sumie więc nie wiem nie wiem...
      No to tyle B>

      Usuń
  5. Wow, znalazłam Twojego bloga i zabieram się do czytania! Jestem pod wrażeniem Twojego lekkiego stylu pisania..Zżera mnie ciekawość!
    A tak przy okazji zapraszam do siebie :
    http://co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com/
    Życzę weny :))

    OdpowiedzUsuń
  6. super rozdział! muszę stwierdzić, że zaskoczyłaś mnie z tym pocałunkiem ;) był na swój sposób niezwykły, myślę że nikt by nie wpadł na taki pomysł xx
    jeśli chodzi o paring Emma&Blaise to uwielbiam go, jest jednym z najlepszych nie licząc oczywiście Dramione <3
    doo następnego Skarbie <3
    PS: wyrachowany ten kotek jak jego właściciel xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam ten rozdział dużo wcześniej, ale dopiero teraz zdążyłam go skomentować. Masz świetny styl, czasami czuję się, jakbym czytała Rowling! Wszystko jest pięknie opisane, nie za dużo, nie za mało - akurat, bosko! Mam nadzieję, że będzie wiecej tak dobrych rozdziałów :)
    Pozdrawiam,
    precious-fondness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi się podoba, świetnie piszesz. ♥
    Oczywiście czekam na nn z niecierpliwością
    i gorąco zapraszam do siebie (pozostaw po sobie ślad, bardzo proszę :) )
    http://dramioneisall4me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Super! Dramione nie było dla mnie jakieś super. Najpierw kłótnia, Josh i pocałunek. Jak dla mnie nie trzyma się to wszystko ''kupy'' ale to tylko moje zdanie ;) Blaise i Emma sa na prawdę fajna para czekam na nowy rozdział! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W rzeczywistości kłótnia raczej miała rozweselić i była spowodowana tylko wybuchowym charakterem Draco, a Hermiona zawsze jest ponad to. Josh...Przecież było napisane, że Herm ma go za cudownego przyjaciela, a to co on czuje, czy też wcale nie czuje, to wyjdzie kiedy indziej.
      No a pocałunek, no przecież to Gotfryd wszystko spowodował, mądre zwierzątko, czytające pragnienia swego właściciela...Wszystko jest napisane, no ej:cc
      Blaise&Emma z tym się zgodzę, kozak paraXD

      Btw. Nie rańcie mnie! Na prawdę nikt nie ma ochoty wziąć udziału w mojej akcji? Prooooszę, na pewno w Waszych głowach jest pełno cudownych pomysłów, czekających na wylanie na papier!
      Więcej informacji pod rozdziałem:)

      Usuń
  10. To chyba najlepszy rozdział ! Czytałam z zapartym tchem. Umiesz wszystko powiązać i masz niezwykle bogaty styl.
    Muszę Cię pochwalić za fabułę, będę zaglądać, ale możesz przypomnieć mi na moim blogu jak dodasz, bo czasem zapominam ;c
    http://co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com/
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział świetny każdy kolejny lepszy od poprzedniego. Hmm... ale marzy mi się więcej Draco <3 !!! Pozdrawiam/ Mistral***

    OdpowiedzUsuń