piątek, 28 lutego 2014

17. PODMUCH WIOSNY



 Tak jak zaczął się marzec, gdzie wiosna powinna dawać się we znaki, pogoda zepsuła się doszczętnie. Często wiał porywisty wiatr, a towarzyszył mu prawie zawsze śnieg z deszczem. Hogwart wydawał się być uśpiony, na popołudniowych  uczniowie chodzili po korytarzach śnięci niczym w jakimś bezbożnym transie. 
Panujące za oknami warunki ani trochę nie poprawiały humorów skłóconych Gryfonów i Ślizgonów. Tak wiele może zdziałać niewinna plotka złożona z kilku przypadkowo odjętych czy dodanych słów przez każdego przekaziciela, ale i tak w najbardziej paskudnym nastroju byli Krukoni i Puchoni, jako że pojutrze miał się odbyć pomiędzy nimi mecz Quidditcha, a nieustępliwe chmury nie zwiastowały chociażby najmniejszego rozchmurzenia.
   Nadchodzący pojedynek dwóch drużyn, miał komentować zawsze chętny do pomocy Harry, ale po ostatnich przeżyciach stracił zapał. Nie utracił wiary w siebie ale zagubił gdzieś cały sens. Miał ochotę zaszyć się w dormitorium, dopóki nie napatoczy się jakaś odpowiednia sytuacja by z całego serca przeprosić Pansy. Harry miał swój honor, to że miał dziewczynę nie oznaczało że nie przysługuje mu możliwość znajomości z jakąś inną, a po ostatnich wydarzeniach musiał do tego naprawić to wszystko tak dobrze jak tylko umiał. Zależało mu na niej. Nie wiedział czy od kilku lat, czy od niedawna. Teraz mu zależało, i zamierzał sprawić by na ustach dziewczyny którą paskudnie zranił, ponownie zawitał uśmiech.
Tak więc zdając sobie sprawę, że nie może okryć hańbą swojej gryfońskiej dumy, dźwignął się by iść do gabinetu McGonagall  z intencją zatwierdzenia swojego prowadzenia meczu.


* * *

- Idziesz na mecz? - Draco złapał Hermionę na korytarzu, na co ta spojrzała z czułym politowaniem, odpowiadając:
- Przez siedem lat nie zdążyłeś zauważyć że nie kręcą mnie te tematy?
- A czy jest coś, cokolwiek, co lubisz robić z wyjątkiem rycia nosem w książkach? Chętnie bym to wykorzystał. - Odparł wzdychając oraz wsuwając ręce do przednich kieszeni spodni.
- Lubię rysować, to mnie odpręża...
- Granger, idźmy już lepiej na ostatnią lekcję. - Przerwał jej nim na dobre zaczęła wykład o wypływającej głębi z jej szkicownika czy coś w ten deseń. Czy ta dziewczyna nie może lubić jakiś zajęć ruchowych oprócz przewracania palcami kartek starych pergaminów? Nie zniesie dłużej niepotrzebnego mu siedzenia w bibliotece. Niedługo zapamięta gdzie jest dział poświęcony najstarszym księgom, sięgającym czasów samego Merlina.

Na kilka minut przed meczem Ravelcaw vs. Hufflepuff, na niebie pojawiły się jaskrawe błyskawice i basowe grzmoty, ale i to nie przeszkadzało w tym, by na stadionie oprócz wszystkich, bez wyjątku uczniów z obu drużyn, zawitała  także chmara Gryfonów i garstka Ślizgonów mających nadzieję na akcje typu ' ręka, noga, mózg na ścianie. ' 
Równo z gwizdkiem pani Hooch i wypuszczeniem czterech magicznych piłek, gdzieś niedaleko uderzył ogromny bladożółty piorun, wydający w chwili przyłożenia, przeraźliwie głośny odgłos i wrażenie jakby na chwilę grunt pod nogami miał się rozstąpić, a z ciemnych granatowych chmur, zaczął się sączyć delikatny deszcz, który w ciągu kilku sekund przerodził się w prawdziwą ulewę.
To było jak kolejny sygnał do zaczęcia sportowego starcia, który dostarczył czternastu miotłom w powietrzu jeszcze więcej adrenaliny.

- Rzut wolny dla Krukonów! - Takie i podobne komentarze Harry'ego dało się słyszeć przez jakiś czas, przerywane raz po raz gwizdkiem sędziny.
  Gdy już dom Roweny osiągnął niemałą przewagę nad swoimi przeciwnikami, prowadzący mecz Harry, nie zważając jak duże upomnienie a nawet szlaban zgarnie w najbliższym czasie, zadziałał instynktownie, wstając i unosząc mikrofon bliżej ust po czym wziął ostatni wdech i wodząc wzrokiem po całym obiekcie zaczął:
- Przepraszam wszystkich, a szczególnie was. - Wskazał głową na toczących grę dalej zawodników, którzy jednak spojrzeli na niego dziwnie. - Ale muszę coś powiedzieć i wydaje mi się, że teraz będzie najlepszy moment... - Przerwał na chwili gdy McGonagall w pierwszej  chwili wyprowadziła rękę w stronę szyjki mikrofonu, ale gdy tylko Wybraniec postanowił kontynuować, niepewnie cofnęła ją, choć na twarzy miała wymalowaną grozę.
  - Wiem, że tu jesteś Pansy. - Spojrzał w stronę niedalekiego sektora Ślizgonów, w którym pewna osóbka poruszyła się niemrawo chcąc wydostać się z tłumu ale jej koleżanki i koledzy skutecznie to udaremnili. - Nawet stąd widzę twoje lśniące włosy, które nie potrzebują promyków słońca by uzyskać ten efekt, a lejący deszcz im w tym nie przeszkadza. - Dziewczyna zwróciła swój wzrok w ziemię nie chcąc spojrzeć nikomu w oczy, a szczególnie osobie która nosiła ten sam odcień tęczówek co ona. - Wtedy, na korytarzu, zachowałem się jak idiota bez serca wypowiadając najgorsze obelgi z tobą związane, o których nigdy mi się nie śniło... Widząc twoje zmartwione oczy, w gardle wyrosła mi wielka gula nie do przełknięcia, dzięki której z ogromnym cierpieniem musiałem zakończyć to co zacząłem bez względu na to co czułem. A czułem rodzącą się przyjaźń i rosnące zaufanie, które zaprzepaściłem swoim dążeniem do bycia najlepszym spośród wszystkich, oraz moją bezmyślnością.
Raz byłem powodem twojego śnieżnobiałego uśmiechu i miałem nadzieję, że będę mógł go ujrzeć ponownie, na wspólnym śniadaniu czy kolacji przy wszystkich przyjaciołach... - Ślizgonka czując jednocześnie roztargnienie i skruchę, ułożyła swoje długie ociekające deszczem, proste włosy za ucho będąc obserwowana przez ponad trzy czwarte zgromadzonych uczniów, a nawet nauczycieli. - Pansy jesteś piękną, wspaniałą młodą czarownicą, a gdybym tylko mógł cofnąć czas.. Zapewnić cię, że te słowa obrazy mówiłem tylko po to by jak zawsze próbuję, wyjść na tego lepszego, mocniejszego, wiedz że bez honoru jaki powinienem mieć jako Gryfon, przeprosiłbym cię za mój nieludzki występek spowodowany cholerną plotką, która zraniła dwie ważne osoby w moim życiu, i która zrujnowała możliwość zburzenia tego odwiecznego muru wrogości, naszych domów! - Ostatnie słowa wykrzyczał.
Pansy ukryła twarz w zwilżonych od wody dłoniach, ale nie ze smutku, żadna łza nie wypłynęła na powierzchnię. Po prostu nie przywykła do czegoś takiego, a Potter przy tych wszystkich uczniach obnaża retrospekcję jej rozpaczy, którą sam wywołał. Jednak była mu okropnie  wdzięczna za to, że wziął się na odwagę by to wszystko z siebie wydusić, nie pomijając także swoich kluczowych wad. Czuła się jak kociołek do którego są dodawane ogromnie różniące się od siebie składniki, które w połączeniu gwarantują eksplozję. 
Chcąc na chwilę pobyć sama, tylko po to by ochłonąć i oswoić się z tym co właśnie zaszło, zaczęła twardo przepychać się w stronę wyjścia, przelotnie krzyżując wzrok z Harry'm. Ale to już nie był ten sam rodzaj spojrzenia jakie miało miejsce na pierwszym piętrze. Te oczy mówiły, że jeszcze nie wszystko jest stracone. - Przepraszam cię, Pansy. - Zakończył cicho, niemalże szepcząc do mikrofonu tak jakby tylko ona miała to usłyszeć, co oczywiście było niewykonalne, a po odprowadzeniu wzrokiem przez zaparowane szkiełka okularów oraz spływające z nich kropelki deszczu, znikającej Ślizgonki nie zważając na oszołomionych widzów, mimowolnie otwierających usta ze zdziwienia, oraz nauczycieli którzy nie byli do końca pewni co uczynić, zamilkł. Gdy nagle sektor Puchonów wyrzucając z głowy temat emocjonalnych problemów Potter'a zaryczał, gwizdał i klaskał ile sił.
- Justyn Finch-Fletchey zdobywa znicza. - Oznajmił entuzjastycznie jak gdyby nigdy nic wracając do gry. - 180 do 160 dla Puchonów.

                                                                               ***

W kilka dni po jakimś wrednym wirusie, Hagrid powrócił w pełni sił by ponownie pełnić swoje szkolne obowiązki. Na to był już przygotowany.
Pierwszą lekcję po jego powrocie, siódmoklasiści mieli zapamiętać do końca świata i jeszcze dłużej.

Pomimo tego, że nadchodzącym Gryfonom towarzyszyli Ślizgoni, uśmiechnął się spod bujnej brody zapraszając ich bliżej gestem. Wiedział że Dyrektor McGonagall chce zatrzeć ich odwieczne ślady nienawiści, próbując zintegrować dwa wrogie sobie domy. Dlatego nie przejmował się dochodzącymi do jego uszu zgryźliwymi obelgami kierowanymi pod jego adresem.
- Dziś przygotowałem coś odjazdowego, zobaczycie! Oczy szeroko otwarte, pióra w dłoniach gotowe do notowania... - Urwał wodząc wzrokiem po przygotowujących narzędzia uczniach, oraz ochoczo klaszcząc w dłonie. - Powitajcie, ze skruchą Króla Niekończącego się Błękitu, Croddona! - Wrzasnąwszy, zaczął przenikliwie gwizdać przez jakąś beznadziejną piszczałkę wyglądającą jakby stworzoną z kurzych kości.
Po kilku wolnych sekundach, zgodnie z poleceniem Hagrida, wpatrywania się w zachmurzone niebo, rozległ się jednocześnie basowy i skrzekliwy ryk dochodzący niczym z otchłani. Gdy nagle z głośnym odgłosem przypominającym Ciebie gdy opadasz na zimną puszystą pościel po ciężkim dniu, tyle że miliard razy głośniejsze które spowodowało jedno uderzenie metalicznie świecących, długich na kilkanaście metrów skrzydeł stwora budzącego na pierwszy rzut oka strach i grozę, jednak w swawolnym locie zachowywał się z taką gracją i majestatem, jak władca.
Zupełnie jak Malfoy. Pomyślała Hermiona chichocząc spojrzawszy w stronę wpatrującego się w Croddona z cząstką podziwu oraz jednocześnie znudzenia, blondwłosego Ślizgona.
- Croddony to niesamowite stworzenia - Ciągnął Hagrid obserwując leniwie okalającą gromadę w powietrzu kreaturę przysłaniającą słońce które przed chwilą z łatwością ukazała. - Nie różnią się wiele od smoków, to ich inaczej wyewoluowani potomkowie. Krew jest tak dobrze neutralizująca jak beozar, ale w roztworze stężonym z wodą jest żrąca jak diabli. Zębiska są prawie tak ostre jak dopiero co naostrzone tasaki, a ugryzienie piekielnie szczypie. Nie skrywają w sobie jadu, ale cholibka współczuję gościowi który zbliży się zanadto wraz ze złymi intencjami... - Przerwał słysząc jakieś chichoty dochodzące z tyłu polanki, a odwróciwszy swą zarośniętą twarz zgromił Blaise'a swym przenikliwym spojrzeniem a następnie wrócił do charakterystyki zwierzęcia. - Mięśnie twarde jak stal a szpony równie ostre co kły, po mocnych obrażeniach, można sobie zafundować kilkutygodniowe wakacje w skrzydle Szpitalnym...
- Profesor zaprzestał by nabrać powietrza do płuc - Zabawa jest z ich umaszczeniem, mianowicie każdy kolor ciała oznacza cząstkę ich charakteru... Metaliczne, ciemne barwy oraz odcienie czerwieni oznaczają zwierzę zwinne, żądne przygód, a jednocześnie wyrafinowane i na swój sposób aroganckie. Właśnie taka jest nasza Sorex, prawda? - Spytał klepiąc swoją ogromną dłonią stwora, który właśnie wylądował wywołując wiatr i poruszające się na nim korony drzew, latające liście i rozwiane na wszystkie strony włosy uczniów.

Hagrid ujrzawszy głównie zniechęcenie i przerażenie malejące się na twarzach swych podopiecznych, sam odniósł w duchu rozpacz, ale uznał że jeszcze jest w stanie zapewnić im rozrywkę podczas nauki.
- Jakieś pytania nim zacznę najciekawszą część? - Zwrócił się dość chwiejnie, od razu udzielając zgody na przemówienie Neville'a
- Hagridzie czym one się żywią? 
- Na pewno nie mózgami Longbottom. Zanim znalazłyby go u ciebie minęłaby druga Podróż Do Wnętrza Ziemi. - Z niedaleka dało się usłyszeć radosny krzyk Malfoy'a i towarzyszący mu śmiech nie małej liczby osób.
 Hagrid puścił to mimo uszu.
- Są wszystkożerne, aczkolwiek z chęcią lubią sobie skubnąć jakiegoś lecącego ptaszka.

 Po zakończeniu nawałnicy pytań, które pomogły uczniom nigdy w życiu nie spotkać się z tak kreaturą, Sorex zaryczała głośno rozkładając swoje ogromne skrzydła połączone z przednimi kończynami, oraz patrząc przenikliwe żółtymi ślepiami w stronę Ślizgonów, co uczniowie skwitowali nieświadomie wydobytym ' oooh ' a Hagrid czując że sukces niedługo zapuka do jego drzwi, odkaszlnął i znowu zaczął:
- No i ten tego, najlepsze w tym wszystkim jest to że Croddony mogą służyć tak jak wierzchowce - do jazdy, tyle że w tym wypadku w locie. Założyłem jej dziś rano specjalną uzdę, która umożliwi taki lot. Ale ten lot nie jest ino dla kitrachów... - Powoli zaczął wodzić wzrokiem po uczniach, szukając tego najbardziej odpowiedniego - Bo widzicie, tutaj na jej piersi widnieje takie piętno, które pozwala utworzyć więź z jeźdźcem który dotknie końcem swojej różdżki tego miejsca. Pomiędzy obydwojgiem wytworzy się wtedy Annexus czyli tak zwane przywiązanie. Po tym fakcie Croddon ma swojego jeźdźca do końca życia.  A gdy jeździec ginie, Croddon razem z nim... To ogromna odpowiedzialność. Czy ktoś jest gotów  podjąć się tego wyzwania dla Sorex?
 Nastała głucha cisza, przerywana cichym dreptaniem polnej myszy pośród  trawy i świszczącym wiatrem przeczesującym kosmyki wszystkich uczniów. Ci non stop patrzyli się na siebie szukając tego jedynego śmiałka, naciągając w międzyczasie swych przyjaciół do wyjścia przed nos Hagrida w pełnej gotowości.
- Harry co ci szkodzi, chodź no, zapoznaj się z małą Sorex!
 W tym momencie każdy zastanowił się nad  dokładną definicją słowa ' małe '.
Potter spojrzał na Hagrida gdy wszystkie płyny odpłynęły z jego twarzy. Po dźwiganiu przez tyle lat tak ciężkich brzemion, obawiał się takiej odpowiedzialności wobec siejącego grozę zwierzęcia.
 Nagle grupka skulonych Gryfonów rozpierzchła się pod wpływem mocnego odepchnięcia.
- Ja to zrobię. - Oznajmił Draco Malfoy odgarniając swe niesforne płowe włosy jednym pewnym, szybkim ruchem głowy.
 Hagrid spojrzał na chłopaka z pogardą, a następnie zrezygnowanie przyciągnął go bliżej siebie.
- To nie będzie tak łatwe jak ci się wydaje, Malfoy. - Warknął w stronę pewnego siebie ucznia. - Będziesz musiał stoczyć z nią walkę, w której ona będzie starać bronić siebie i jej piętna, gotowa by zabić. Masz różdżkę? - Spytał ostatecznie z nadzieją że nie. Ale chłopak spojrzał z politowaniem w stronę brodacza odpowiadając z wyrzutem:
- Oczywiście.
 Hagrid westchnął i dał mu ostatnie porady, których blondyn po raz pierwszy w życiu słuchał.
- Kiedy uda ci się zawrzeć Annexusa, pierwszy lot przypieczętowuje więź. Kierunek lotu i cokolwiek co chcesz by wiedziała, powiedz to w swych myślach a ona usłyszy i odpowie. Jak przyjaciółka, dlatego masz o nią dbać tak jak jej się należy, Malfoy. - Syknął po raz ostatni w stronę ochotnika, dając mu wolną rękę.

- Odsuńcie się! - Hagrid zawył,  a Sorex mu zawtórowała gotowa do pojedynku  obnażając dwa rzędy swych błyszczących kłów, a reszta uczniów, a w szczególności ci ze Slytherinu wstrzymali oddech. Natomiast Hermiona poczuła na rękach wodospad Niagarę spowodowaną lękiem, oraz przyspieszone tętno gdy ujrzała pierwsze mocne uderzenie i Malfoy'a który gruchnął o ziemię po raz pierwszy.

- Po co go do tego namawiałeś! - Fuknęła po kilkunastu długich minutach Pansy stojąc nadąsana z rękami założonymi na piersiach podczas przyglądania się jak na razie bezowocnym próbom przyjaciela.
 Blaise odpowiedział nie patrząc w jej stronę:
- Nie musiałem, sam wyleciał. - Przerwał uśmiechając się dumnie - Z resztą sama zobacz. - Dodał wskazując palcem na siedzącego po wielu nieudanych próbach, na grzbiecie Croddona z tryumfującym uśmiechem na twarzy, zgarniającego laury w postaci oklasków i gwizdów pomimo zakurzonej i obdartej gdzieniegdzie szaty i jednej niewielkiej szramie na twarzy.

- Brawo Smoku. - Szepnęła do siebie  leniwie klaskająca Hermiona uśmiechając się czule w stronę Dracona, który przelotnie puścił jej ledwo zauważalne oczko i nie czekając na pozwolenie nauczyciela, wzbił się z hukiem w powietrze.



                                                  * * *

- Przestań kłębić w sobie tyle myśli, bo nie mogę usłyszeć swoich. - Warknęła w myślach Dracona, Sorex.
- Nie wtykaj nosa w moje sprawy. - Odparował czując się jak idiota gadając w myślach ze zwierzęciem podczas lotu nad granatowym jeziorem. Zupełnie jakby zażył coś konkretnego.
- Udźwignę jeszcze jedną osobę, wystarczyło mnie po prostu o to zapytać. - Ponownie zajrzała w umysł Ślizgona, gdy temu źrenice się rozszerzyły a na ustach zagościł wspaniałomyślny uśmieszek.
- Myślę że stworzymy razem świetny duet, Korks, Serum? Jak to było?
- SOREX. - Zazgrzytała wściekle w głowie blondyna jednocześnie rycząc groźnie podrzucając go tułowiem w górę by przez chwilę poczuł odrobinę strachu.
A po niewielkiej sprzeczce pomiędzy Związanymi, Sorex zniżyła swój lot ku uczniom Hagrida.
- Postaraj się zrobić coś by się wystraszyła, dobrze? - Zapytał bezgłośnie na co samica odwróciła swój wielki łeb na tyle ile jej szyja pozwalała, odpowiadając zgryźliwie:
- Jesteś takim wspaniałym romantykiem.
- Oh zamknij się i pozwól mi dosięgnąć.
-  Ta jest, kapitanie. - Mruknęła gdy niektórzy uczniowie ujrzawszy jej pojawiający się zza najwyższego drzewa łeb, rozproszyli się z wrzaskiem ustępując miejsca stworowi i jej nowemu właścicielowi, który dzięki idealnie wymierzonej odległości Croddona wyciągnął właśnie rękę by wciągnąć ' na pokład ' stojącą do niego tyłem, skrobającą notatki Hermionę. 
Zgarniając ją jednym ruchem bez zatrzymywania lotu, ta upuściła całe wyposażenie na nadal porośniętą rosą trawę.
- Moje notatki! - Pisnęła gdy wzbili się nieco wyżej. - Co ty robisz, odstaw mnie na ziemię!
- Jak sobie życzysz. - Odparł niechlujnie uśmiechając się Draco, gdy Croddon gwałtownie zakręcił piruet.
Gryfonka krzyknęła ze strachu, następnie dając za wygraną.
- Czy... To... Nie będzie.. jakieś? - Spytała niezręcznie, pokazując mu nie dotknąwszy jego tułowia jak go o obejmuje, by nie zlecieć przy pierwszym lepszym zakręcie 
- Myślę, że to będzie nawet konieczne. - Odparł tajemniczo gdy w tym samym momencie Sorex zaczęła kręcić najróżniejsze młynki i akrobacje, a Hermiona nie zastanawiając się nad niczym, przylgła z całej siły do Dracona, kurczowo trzymając się jego umięśnionego brzucha, który czuła nawet przez materiał szaty, oraz opierając swój zimny policzek o tylną część ramienia ' kierowcy ' powoli delektując się oglądaniem wszystkiego z takiej perspektywy obejmując przy tym Dracona Malfoy'a a także zastanawiając się o czym ten myśli. A myślał o tym jak bardzo działają na niego delikatne ciepłe dłonie Gryfonki.
Chcąc jeszcze bardziej poczuć jej bliskość, tym razem poprosił, nie nakazał Sorex, by podgrzała atmosferę. 
Następnie czuł już mocniejszy choć nadal niezwykle przyjemny uścisk Hermiony.

                                                                          * * *

Siedzieli właśnie na niewielkim pomoście przy jeziorze ciesząc się ' odkopanym przez Croddona słońcem. Promienie odbijały się od tafli wody a ogromna kałamarnica wypłynęła na powierzchnię by przyjrzeć się jej gościom. 
Dwójka uczniów z przeciwnych sobie domów siedziała w głuchej ciszy przyglądając się swym kolanom gdy lekki wiatr muskał ich policzki i drążył maleńkie korytarze pomiędzy ich kosmykami włosów. 

Spotykali się bardzo często. Do pewnego czasu. 

W końcu dziewczyna  otworzyła swe pomalowane usta by przerwać panujące milczenie: 
- Nie chodziło ci o łamanie murów wrogości i ratowanie przyjaźni, prawda Harry? - Spytała cicho Pansy łapiąc powiewające na wietrze czarne włosy oraz zakładając je za ucho. 
- Nie. - Uciął kręcąc powolnie głową nie spojrzawszy w stronę dziewczyny.  - Nie o to mi chodziło. 
- Zatem o co? Zaczynam się gubić. - Naciskała dalej by wyciągnąć cokolwiek od siedzącego obok Gryfona. Na próżno. Rozmowa z chłopakiem to prawie jak mówienie do ściany.
- Nie umiem tego określić, wybacz. - Odparł patrząc na przeciwległy brzeg jeziora.
Pansy wstała.
Gryfon ruszył jej śladami gdy dosłyszał słowa pożegnania.
Stanąwszy na nogach przez co pomost zaskrzypiał cicho, uchwycił od tyłu łokieć dziewczyny. Ta odwróciła się rozwijając wachlarz kruczoczarnych włosów, których końcówki delikatnie musnęły twarz chłopaka a następnie opadły ukazując bladą twarzyczkę na której malowało się zdziwienie spowodowane dość mocnym uściskiem.
Ślizgonka zwróciła swój wzrok na trzymany łokieć po czym znów na sprawcę, ale ten nie ustępował.
Ich twarze dzieliły milimetry, nosy niemalże się stykały a powolne ciężkie wydechy Harry'ego wprawiały w ruch najbliższe kosmyki Pansy. Obydwoje zaczęli tonąć w swych tęczówkach koloru wiosennej trawy, z przerwami na krótkie przysłonięcie ich lasem czarnych rzęs.
Wybraniec nadal trzymając łokieć niższej od siebie Pansy, nieznacznie się nachylił.
Dziewczyna od razu pojęła co ma zamiar uczynić.
Zaprowadził w jej głowie bałagan, znaczył dla niej teraz zdecydowanie więcej niż w poprzednich latach, ale ona nadal była lojalna wobec innych dziewczyn nawet tych znienawidzonych. Postawiła się na miejscu tej Rudej cofając swe czerwone usta by oznajmić:
- Harry, masz dziewczynę. - Wyrwała łokieć z uścisku by następnie w ciszy odejść z powrotem do zamku.

                                                                             * * *

Hermiona posyłała Draconowi unikalne spojrzenia spod kolejnego grubego woluminu siedząc w poniszczonym fotelu w ogromnej szkolnej bibliotece.
Chłopak wydawał się jakby gnił tam dla niej.
Bo tak było. Siedział znudzony bawiąc się różdżką pomiędzy palcami. W bibliotece nie interesowało go nic, z wyjątkiem małej Gryfonki przesiadującej tu całymi dniami. Biorąc pod uwagę jego zainteresowania, poświęcał się dla niej niemiłosiernie.
Chociaż wtedy miał dużo czasu na przemyślenia, które jak zauważyła Sorex kłębią się w nim jak wzburzona woda.
Gdy ledwo zatracił się w swych myślach,Hermiona niepewnie jakby się obawiała reakcji,  spytała wiedząc że w czymś przeszkodzi, ale nie miała siły tłumić dłużej tego co zamieszkuje jej głowę już od jakiegoś czasu:
- Pamiętasz co się wydarzyło w pierwszą środę po naszym przyjeździe?
Draco momentalnie ocknął się, w pierwszej chwili nic nie mówiąc. Po odcedzeniu swoich wspomnień z pierwszego tygodnia na siódmym roku, odparł czując że jego niewiedza nie wyjdzie na dobre:
- Nie, a powinienem?
W Hermionie coś pękło. Poczuła się dokładnie tak samo gdy Ron pomylił datę jej urodzin z urodzinami Ginny.
Czyżby nie pamiętał tego jak nad jeziorem szepnął do jej ucha, że mu się podoba? Co za...
- Siedzieliśmy razem oglądając wielką kałamarnicę...
Draco przybrał zdziwiony wyraz twarzy.
Teraz takie wyjście z Granger byłoby nawet nazwane w jego ustach sukcesem, ale w pierwszym tygodniu wyśmiałby taką propozycję.
- Nachyliłeś mi się do ucha, próbując ująć moją dłoń....? Nic ci nie świta?
- Nic a nic.
Hermiona miała ochotę zapłakać. Czyżby sobie z niej podle żartował? Próbując powstrzymać szloch, zdobyła się na ostatnią podpowiedź gdy niechciana łza zakołysała się na dolnej powiece a następnie zaczęła się zsuwać:
- Powiedziałeś że ci się podobam. - Oznajmiła płaczliwie czując jak jej wargi powoli zaczynają drżeć.
Draco usłyszawszy wypowiedź Gryfonki, pośpiesznie zdjął nogi ze stołka oraz odwrócił się bardziej w jej stronę.
Nie wyglądała jakby zmyślała.
Tyle, że on nie pamiętał.
Ukląkł przed jej fotelem ujrzawszy jej walczącą z płaczem twarz.
- Tak mi przykro.. - Wyszeptał odgarniając jej włosy, gdy nagle źrenice blondyna się rozszerzyły.

Pierwszy i ostatni przegrany zakład z Blasie'm i zapłata za porażkę. 
Cholerny Blaise!

- Granger, mogę wyjaśnić...- Zaczął.
Hermiona wydawała się ani nie zgadzać ani zgadzać, zatem postawił na swoim kontynuując. - Gdy po raz pierwszy i jedyny, przegrałem zakład z Diabłem, ten kazał mi wypić jakiś dziwny eliksir który najprawdopodobniej sam uwarzył... Podejrzewam, że mogłem robić różne... - Urwał szukając odpowiedniego słowa. - Niecodzienne rzeczy, których do teraz nie pamiętam... Wybacz, proszę.
Otarł kolejną małą łzę patrząc w jej oczy, które uparcie chciała zwrócić w inną stronę ale po kilku próbach i ona spojrzała w jego przecudowne tęczówki.
W takim razie powiedz to teraz. Powiedz, że coś czujesz teraz! - Krzyczała w myślach, ale żadne z tych słów nie wypłynęło z ust Dracona.

Po chwili odprowadzał ją w ciszy do Wieży Gryffindoru po raz kolejny przeklinając w myślach te ich zakłady, które stały się już pomiędzy chłopakami normalką.
  Hermiona po chwili marszu ochłonęła.
Przestała go winić za niepamięć i brak uczuć. To nie jego wina.

Jeszcze wtedy myślała, że nie ma nic złego w zwykłych przyjacielskich zakładach.


---------------------------------------------------------------

Nareszcie rozdział się pojawił!
Uważam, że jest na 3+. Musiałam w końcu skupić się na lekcjach. W końcu po coś przyjechali do tego Hogwartu!:D
Ale udało się Wam uzbierać komcie (ledwo ledwo) więc dotrzymuję słowa!
Ta część raczej bez famfarów, ale następny rozdział myślę, że będzie miał lepsze, bardziej emocjonujące wydarzenia! Zainteresowanych zapraszam na Aska, tam chętnie opowiem kilka spoilerów! I byłoby mi ogromnie miło zobaczyć jakiekolwiek pytania związane z HP czy Dramione:3 Link znajdziecie w zakładce  STRONY.
A Wy jak oceniacie całokształt? W końcu wyjaśniła się sytuacja z tym dziwnym wyznaniem Dracona na początku opowieści:D
Ale czy uda się uzbierać moje marzenie, którym jest 50 komci? Jeżeli tak, to rozdział osiemnasty w przyszłym tygodniu!
Ściskam i całuję - MoonSeer c: 

54 komentarze:

  1. Wspanialy rozdzial! Kocham Twojego bloga! Draco jest taki cudowny, Sorex go polubila ;D Mam nadzieje, ze Pansy i Harry beda razem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle Dramione, ze obleeeed!!!!
    Kocham tego bloga, szkoda ze Draco nie mowil tego serio wtedy... :(

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW tylko tyle mam do powiedzenia!
    Szkoda ze takie zakonczenie ;\

    OdpowiedzUsuń
  4. zrób nam niespodziankę i dodaj kolejny rozdział szybciej, chociażby krótki, nie mogę wytrzymać z ciekawości :O jest super!
    /P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem jak najbardziej za! Jak mozesz tak konczyc!?
      Nienawidze cie :( :*

      Usuń
  5. Przemowienie Harrego <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne, wspaniale, genialne *___*

    OdpowiedzUsuń
  7. Co to za zakończenie?????? Uważaj, przy następnym spotkaniu ze mną możesz liczyć co najmniej na Crucio i to długie i Avada na pewno też cię nie ominie

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystkim polecam twojego bloga jesteś mega:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak moglas tak zakonczyc ;(!
    A tak ogolnie wspanialy rozdzial! Draco zaklinacz ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudo rozdzial! Mam nadzieje, ze twoje marzenie się spelni i bedzie 50 komentarzy ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział! Biedna Hermiona :( Mam nadzieję, że Draco powtórzy wszytko z tamtego spotkania i będzie z Hermioną :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Biedna Herniona zal mi jej :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudo rozdzial, jestem ciekawa co z tymi wszystkimi parami xd

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejuuuu lekcja Hagrida bombowa Sorex taka fajna . Wątek że zwierzę jest połączone w ten sposób z człowiekiem przypomina to z Avatara albo Złotego kompasu :D marzy mi sie taki lot z Draconem i w TAKIEJ pozycji (romantiko) B|
    Niepokojące zakończenie...ojoj

    OdpowiedzUsuń
  15. świetny rozdział :* koocham twojego bloga <3 możesz już mnie doliczyć do grona twoich czytelników
    co do rozdziału to cudowny! masz wiele ciekawych pomysłów, nigdy bym nie wpadł na tą akcję z Sorex :*
    doo następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział jak zawsze cudowny! Jak mogłaś tak zakończyć i Dramione i Pansy&Harry -.-

    OdpowiedzUsuń
  17. W końcu nowy rozdział :)! Od początku... Harry zachował się na prawdę cudownie, zazdroszczę Pansy, właściwie zazdroszczę Potter'owi odwagi! Widać, że mu na niej zależy :) Draco... Ahh ta jego odwaga. Sorex- zaczerpnęłaś to z Avatar'a prawda? Według mnie pomysł rewelacyjny! Wystarczyło dodać coś od siebie i powstało coś niezwykłego :) Zazdroszczę Hermionie takiej bliskości z Draconem :( Zakończenie może zostawię dla siebie... xD
    Weny moja droga, do zobaczenia :(
    M.N.

    OdpowiedzUsuń
  18. Super, serio. A mi sie zakończenie podobało, w końcu nie zawsze musi być idealnie, prawda :}?

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetnie piszesz, jest to jeden z moich ulubiomych blogów :=)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie wiem czy czytasz Sheireen, ale jej dorównujesz ; DD

    OdpowiedzUsuń
  21. Chyba wzięłaś sobie do serca, żema być więcej Dramione xd

    OdpowiedzUsuń
  22. Niezwykle miło się czyta;) Oby tak dalej
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  23. SUUUUUUUUUUPEEEEEEEEEERRRRRRRRRR :DD

    OdpowiedzUsuń
  24. Rozdział mega! Gratuluję pomysłu :3

    OdpowiedzUsuń
  25. Harry i Pansy są cudowni. Na innych blogach jest ona przedstawiana jako jakaś idiotka, ale osobiście wolę twoją interpretację Pansy ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Draco i te jego pomysły :> Szkoda że tak wyszło z tym eliksirem od Blaisea :<

    OdpowiedzUsuń
  27. Cudowny blog :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Harry zaszalał na tym meczu. Ale mimo wszystko mając dziewczynę nie powinien chcieć całować Pansy :( Mam nadzieję, że między nimi się ułoży. Ciekawią mnie też teraz relacje między Hermioną i Draco, czy coś się między nimi zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  29. Harry i Ginny powinni zerwać xDD
    Śmiać mi się chciało z tym wodospadem Niagarą :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Muszę to powiedzieć! Zdecydowanie za krótki, mało akcji...

    OdpowiedzUsuń
  31. Draco nabył nowe zwierze :D!

    OdpowiedzUsuń
  32. Jak zawsze super ;)!

    OdpowiedzUsuń
  33. Wspaniały rozdział! Mam nadzieję że Hermiona się nie dowie o tym zakładzie :/

    OdpowiedzUsuń
  34. Wow! Biedna Hermiona, na jej miejscu byłoby mi przykro. Trochę błędów interpunkcyjnych i stylistycznych było, ale dajesz rade :D

    OdpowiedzUsuń
  35. Super! Szkoda mi Ginny, bo musiała się kiepsko czuć kiedy Harry mówił te wszystkie wspaniałe rzeczy o Pansy...

    OdpowiedzUsuń
  36. Lubię Twojego bloga ale rozdział był bardzo krótki :c

    OdpowiedzUsuń
  37. Rozdział był w sam raz, szybko się czytało super :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Wspaniałe <3

    OdpowiedzUsuń
  39. Na prawdę wspaniały blog, tzn. daleko mu do perfekcji, ale jesteś na jak najlepszej drodze ^-^

    OdpowiedzUsuń
  40. Tą Sorex wzięłaś z Avatara ale i tak gratuluję pomysłu ;3
    Bardzo fajne i długie opisy, ale rozdział w porównaniu do poprzednich baardzo króki 3;

    OdpowiedzUsuń
  41. super piszesz MoonSeer

    OdpowiedzUsuń
  42. Szkoda że tak zakończyłaś myślałam że Draco na serio coś do niej czuł :(

    OdpowiedzUsuń
  43. Pansy i ta jej troska :D

    OdpowiedzUsuń
  44. OMG super! Jejku nmg sie doczekać kolejnego rozdziału <3 Jest 2:35 w nocy a ja czytam Twojego bloga xDD
    Pozdrawiam i duuuuuuuuuuuuuużo weny ;*
    Luśka :)

    OdpowiedzUsuń
  45. O. Mam 50.
    Przeczytałam Twojego bloga całego w jeden dzień. Jest świetny. Naprawdę. Chociaż proszę, nie zrań za bardzo Mio.
    O. Twoja Pansy jest świetna.
    I Blaise.

    OdpowiedzUsuń
  46. Cudowny blog. Przeczytałam właśnie całego i jest świetny : +

    OdpowiedzUsuń
  47. kiedy nowy rozdział :)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wszystko pójdzie tak jak chciałabym, to widzimy się w piątek około 19:00-20:00 c:

      Usuń
  48. Ta więź od razu skojarzyła mi się z Avatarem xd... Przypuszczam, że tak jak ja oglądałaś go w Tv ;)/Half-Blood Princess

    OdpowiedzUsuń