piątek, 30 sierpnia 2013

KRÓTKA PRZERWA



Chciałam Wam powiedzieć, że cierpię na koszmarny brak weny, dlatego rozdziału w najbliższym czasie nie będzie.
W poniedziałek zaczyna się także szkoła, tak więc następne części nie będą publikowane z odstępem tygodniowym, tylko dłuższym. Ile czasu - jeszcze nie wiem, w każdym razie na pewno będę mówiła o tym na facebook'u bądź na Asku.
Do zobaczenia!


środa, 28 sierpnia 2013

4. CICHE WYZNANIE



Późnym popołudniem, Hermiona siedziała w bibliotece szukając wszelkich informacji do swojego karnego wypracowania o Eliksirze Wiggenowym. Chciała jak najszybciej odwalić robotę, by nie grabić sobie następnych zadań.
' Eliksir Wiggenowy ' - eliksir regenerujący zdrowie, wypicie małej buteleczki wyleczy nawet najcięższe rany. '.
 ' Nie za dużo, ale zawsze coś ' - Pomyślała entuzjastycznie, gdy nagle znikąd odezwał się do niej męski głos:
- Moglibyśmy porozmawiać? - Zagadnął Ron.
- Nie wydaje mi się, żeby to był odpowiedni czas, i miejsce. - Odpowiedziała oschle, wertując dalej książki.
- Proszę, Hermiono nie tak powinien wyglądać nasz związek.....- Zaczął chwiejnym głosem chłopak.
- Wiem. 
- Więc, może trzeba by to skończyć....- Mówił z trzęsącym się głosem, jakby miał się zaraz rozpłakać.
Tu, Hermiona zamknęła księgę z hukiem, podnosząc głowę w stronę chłopaka, 
zwyczajnie odpowiadając:
- Też tak sądzę. - Po czym wzięła książkę i wyszła z biblioteki, nie oglądając się.
Szła przez korytarze, chcąc jak najszybciej dojść do dormitorium, gdy na miejscu, pod portretem Grubej Damy, siedział Draco.
- Skąd wiesz gdzie jest nasze dormitorium? - Spytała Hermiona z niedowierzaniem.
- Ma się wtyki, ma się prąd. - Odrzekł, uśmiechając się.
- Wiesz co, nie mam ochoty na rozmowy teraz. Zerwaliśmy właśnie, i ...
- Ale masz u mnie dług, czy tak? 
- Co sugerujesz? - zapytała z wyrzutem. 
Jego wygląd był powalający, ale nadal nie była pewna jego zachowania.
- Przejdźmy się po błoniach. - Zasugerował.

***



Hermiona chcąc nie chcąc, musiała się zgodzić. Poszli więc na błonia, usiąść pod wierzbą i pooglądać Wielką Kałamarnicę.
- Hermiono, wiesz, że już nie jestem taki jak kiedyś prawda? - Zaczął Draco.
- Co masz na myśli? - Odburknęła Hermiona, udając że nie ma dreszczy na wiadomość, że siedzi tu z Draconem Malfoyem.
- No, wtedy. W poprzednich latach, ja nie umiałem inaczej, tak zostałem wychowany, że Gryffindor, Potter, mugole, mugolaki, są złe, wpajano mi to odkąd pamiętam.
Teraz myślę samodzielne, wiem co dobre a co złe, mam nadzieję, i mam nadzieję, że z czasem wybaczysz mi to co robiłem.
- Wybaczyć wybaczę, nie rozumiem tylko dlaczego chcesz się ze mną spotykać, brzydką mugolaczką, a nie z najpiękniejszą w szkole Acacią Acola na przykład.
- Mi podobasz się ty. - szepnął Hermionie do ucha, sięgając by złapać ją za rękę, ale dziewczyna cofnęła ją. Po niezręcznej ciszy powiedziała:
- Draco, nie gniewaj się, ale muszę już iść, chcę napisać to wypracowanie jeszcze dzisiaj. - I odeszła w kierunku zamku, oglądając się za siebie, mając wyrzuty sumienia, że chłopak sam zostaje pod drzewem.


Gdy trafiła do portretu Grubej Damy, ta zapytała:
- Hasło?
- Confortare. - Odpowiedziała, i już wbiegała przez dziurę do pokoju. 
Na szczęście nie było tłoku, tylko jacyś pierwszoroczni siedzieli przy kominku grając w gargulki, i trzy dziewczyny młodsze od Hermiony. plotkujące na jakiś bzdurny temat.

Dziewczyna rozłożyła przybory na biurku, i wzięła się za wypracowanie. 
Eliksir Wiggenowy i jego składniki nie są aż tak skomplikowane, z resztą na ich temat już dość dużo wiedziała, tak więc zadanie nie było mocno trudne. 
Gdy kończyła, dziura otworzyła się i wpadł do pokoju Ron i Harry. Były chłopak, nawet nie rzucił okiem w stronę Hermiony, tylko usiadł na drugim końcu pomieszczenia, ciągnąć za sobą przyjaciela, gdy ten przepraszającym wzrokiem patrzył na swoją przyjaciółkę. 
Ta odwzajemniła smutnym uśmiechem i pogrążyła się w jej ulubionym zajęciu - czytaniu książek.
Po pewnym czasie, do pokoju wróciła także Ginny, która od razu skierowała się w stronę Miony.
- Słyszałam. Radzisz sobie? - Zapytała cicho, by brat nie usłyszał, że rozmawiają o nim.
- Nie wiem czemu ale nie jest mi przykro, jest w porządku.
- Znajdziemy Ci kogoś, nie martw się. - Powiedziała, poklepując przyjaciółkę po ramieniu, i odeszła do Harry'ego.
Kiedy co raz więcej ludzi, schodziło się do Pokoju Wspólnego, Hermiona stwierdziła, że zmieni miejsce czytania, i podreptała po schodach w stronę sypialni dziewcząt.
 Gdy otworzyła drzwi, w ramiona rzuciła się jej Parvati, wykrzykując jaką to Mionka jest szczęściarą.
- O co ci chodzi? - Spytała dziewczyna będąc zmieszana.
- Jak to o co! Widziałam przez okno jak siedziałaś przy Jeziorze z Malfoyem! Naprawdę, każda by tak chciała!
- Parvati przestań, miałam u niego dług, więc go spłaciłam, to nic.
- On jest lepszy od Rona! Skoro chciał z tobą gdzieś iść, nie z Acolą czy kimś, powinnaś korzystać i wziąć się za niego! Wie, że jesteś po rozstaniu, będzie dbał o ciebie jak nikt! - Wykrzykiwała, intensywnie gestykulując.
Hermionie na to poleciała łza po policzku i przytuliła koleżankę, odpowiadając, że i tak z tego nic nie będzie.
Koleżanka zmierzyła ją karcącym wzrokiem i położyły się obydwie na łóżkach, Hermiona czytając, a Parvati co chwilę zachęcając dziewczynę do zdobycia Dracona, opowiadając jaki to on jest niesamowity.

Tak zleciał cały wieczór, i nim Hermiona się obejrzała była 23:00, odłożyła książkę, życząc Parvati dobranoc, i przykryła się kołdrą.
Zaczęła się zastanawiać czy koleżanka nie ma racji, i że może popełniła błąd nie pozwalając chłopakowi objąć swojej ręki.
Dziewczyna nie mogła się dłużej oszukiwać. Od dawna chciała żeby jej relacje z Draconem się zmieniły.

Z tą myślą zasnęła, śniąc o rzeczach nie z tego świata.


niedziela, 25 sierpnia 2013

3. ELIKSIR WIGGENOWY



Gdy poranne promyki słońca przebrnęły przez szyby sypialni dziewcząt z siódmej klasy, Hermiona od razu obudziła się, gotowa by zacząć pierwszy dzień nauki w Hogwarcie.
W ciągu kilku minut ubrała się w czarną szatę Gryffindoru, nałożyła delikatny, prawie niewidoczny makijaż i poszła do dormitorium chłopców, obudzić Harry'ego i Rona.
- Chłopaki! Wstawajcie, dziś pierwszy dzień! - Krzyknęła z entuzjazmem.
- Już rano? - Spytał ochrypłym głosem Ron.
- Już od dobrych dwóch godzin, serio wstawajcie, nie chcę robić wszystkiego na ostatni gwizdek.
- Em, Hermiono może wyszłabyś, chciałbym się przebrać. - Powiedział wstydliwym głosem Harry.
- Już mnie nie ma, za dziesięć minut widzimy się na śniadaniu. - I już jej nie było.



- Hermiono, mógłbym przysiąc, że patrzył perfindnie na ciebie i to nie z odrazą, on coś knuje, nie potrafisz tego dostrzec?! - Bulwersował się Ron.
- Ronald, uspokój się! To, że Malfoy przeszedł koło mnie i spojrzał, nic nie znaczy, zaczynasz mnie wkurzać! Nie jestem małą bezbronną dziewczynką, a Malfoy ma prawo patrzeć gdzie chce,oraz na co chce, i czy wszyscy oprócz mojej skormnej grupki przyjaciół, muszą patrzeć na mnie z odrazą, bo moi rodzice to mugole?! Co ty w ogóle wygadujesz! -  Nawet nie wysłuchała odpowiedzi swojego chłopaka, tylko zostawiła niedokończyony omlet i wybiegła z Wielkiej Sali, na pierwszą lekcję Transmutacji.
Nie zwalniając ani trochę, Hermiona pędziła w kierunku Wieży Południowej, gdy nagle zza rogu wypełzła osoba, którą najmniej miałą ochotę teraz zobaczyć.
- Nawet się nie odzywaj! Jakbyś nie zauważył, przez ciebie i twoje przerażająco dziwne zachowanie, cały czas mam spięcia ze swoim chłopakiem, który nie może pojąć, że wtedy,wieczorem, spotkaliśmy się zupełnie przypadkowo, i nadal nienawidzimy się jak dawniej! - Zaczęła Miona.
- Chciałem tylko powiedzieć, że idziesz w kompletnie złym kierunku. - Odrzekł z niewinnym głosem Draco.- Transmutację mamy w Południowej Wieży, a ty pędzisz w kierunku Skrzydła Północnego. - dodał szarmancko.
Hermiona odwróciła się by zakryć rumieńce na twarzy. Przez złość wywołaną na śniadaniu,kompletnie nie miała pojęcia gdzie idzie.
- Zwykłe ' dziękuję ' zupełnie by wystarczyło. - Przypomniał o swojej obecności chłopak.
- Dziękuję. - Odparła nieśmiało Hermiona, i bez żadnego pożegnania, popędziła w poprawnym kierunku.
           Gdy dobiegła do klasy, było już po dzwonku, a  Draco już siedział sam w ostatniej ławce pod oknem. Rozejrzała się po całej klasie, starając się nie spojrzeć na Rona, szukając wolnej ławki i nagle serce podskoczyło jej do gardła.
- Panno Granger, może zajęłabyś już miejsce łaskawie, zwłaszcza, że się spóźniłaś. - Powiedziała stanowczym głosem, Profesor McGonagall.
- Ale..Pani Profesor - Zaczęła trzęsącym się głosem Hermiona. - Gdzie.....?
- Panno Granger, chyba się jeszcze pani nie obudziła, jest wolne miejsce obok Pana Malfoy'a, proszę tam usiąść, i otworzyć podręcznik na wstępie.
Hermionie wydawało się, że klasa nie ma końca, a gdy doszła do ławki minęło sto lat.
' Najlepszy rok w Hogwarcie ' - Pomyślała z ironią.
Podczas wykładu Profesor McGonagall, o egzaminach jakie będą w tym roku zdawać siódmioklasiści - Owutemy, Draco szepnął z rozbawieniem do Hermiony:
- To będzie najlepszy rok w tym zamku.
- Oh, zamknij się! - Burknęła, i zajęła się lekcją.
Tymczasem w Ronie grasowały demony, gotowe wybuchnąć. Jego dziewczyna siedzi w ławce z największym wrogiem, jak gdyby nigdy nic, gdy ten palant wpatruje się w jej bujne kasztanowe loki z uśmiechem.
 Z lekcji nie wyniósł nic - Całe półtora godziny wpatrywał się w tylną ławkę, jakby się bał, że nagle Hermiona zacznie się tulić do Malfoy'a. Gdy dzwonek ogłosił koniec lekcji, pierwszy wyszedł z klasy.
Pakując przybory, Miona nie zauważyła, że jej pióro zsunęło się z blatu stołu, oraz że spadło na posadzkę, i opuściła klasę.
 ' Zaklęcia z Krukonami, wolność ' - Pomyślała z uciechą.
- Granger, nie zapomniałaś czegoś? - Zawołał za nią Draco.
- Nie, ale myślę, że ty zapomniałeś mózgu. - Odpowiedziała ze średnim zainteresowaniem.
Chłopak bez słów podał jej pawie pióro.
' Boże, jak mogłam upuścić pióro, a on je podnieść...................To było uprzejme, nic nie mogę poradzić.' - Powiedziała w myślach, po czym po kilku chwilach ciszy odpowiedziała:
- Chyba mam u ciebie dług w takim razie. - Oznajmiła Hermiona, po raz pierwszy uśmiechając się tego dnia.
' Do czego to doszło, żeby powodem mojego uśmiechu na twarzy był Malfoy ' - Taka myśl pojawiła się w jej głowie.
- Miło mi to słyszeć Granger, z pewnością to wykorzystam. - Odparł, puszczając do niej oczko. - Lepiej leć już, bo znowu się spóźnisz, Szlamko. - I odszedł w przeciwnym kierunku.
Hermiona jeszcze przez chwilę stała, wpatrując się w stronę gdzie zniknął Draco, po czym pobiegła na lekcję z Flitwick'em, całe szczęście, nie spóźniając się.
Zajęła miejsce obok Parvati, która poprosiła ją o to by usiadły razem, rozpakowała się i czekała na nauczyciela.
- Kochani, dziś Pani Cartney poprosiła mnie, żebym zaczął z wami zaklęcie Patronusa, jako, że to jedne z trudniejszych zaklęć, a z nią będziecie je ćwiczyć jutro.
Dla Hermiony to nie była dobra wiadomość. Jedyne zaklęcie z jakim miała problem to właśnie zaklęcie Patronusa.
' No to pięknie ' - Powiedziała w myślach.
            - Jak już pewnie wiecie, formuła tego zaklęcia brzmi: Expecto Patronum. Powtórzcie!
Klasa zgodnym chórem powtórzyła nazwę. i Profesor kontynuował - Żeby zaklęcie zadziałało, musicie się skupić na najlepszym wspomnieniu jakie posiadacie, mieć w głowie tylko to, i wypowiedzieć formułę, popatrzcie!
Głośno i wyraźnie wypowiedział formułę i z różdżki wyleciał strzęp niebieskiego obłoku, który przeobraził się w olbrzymiego kruka, pofrunął przez całą salę i rozpłynął się w powietrzu.
- No to zaczynajcie! - Zawołał, chowając różdżkę do szuflady.
Od razu w sali zrobiło się niebiesko, wszędzie latały stróżki niebieskiego dymu, czasami nawet przez chwilę jakieś kontury zwierząt, ale Hermionie niestety nic się nie udawało. Gdy nagle przez salę przebiegł niebieskawy jeleń.
' Harry . ' - Pomyślała.
- No Panie Potter, znamy twoje zdolności jeżeli chodzi o to zaklęcie, 5 punktów dla Gryffindoru. Ćwiczcie dalej.
Pod koniec lekcji Hermionie udało się wypocić strzępę niebieskiego dymu.
' Jak na pierwszy raz, i tak nieźle ' - Pomyślała bez entuzjazmu.


***

- Hermiono zjedz coś! - Nękała dziewczynę Ginny, podsuwając jej talerz z sałatką.
- Nie jestem głodna....
- Przecież musisz coś jeść, nie jadłaś prawie nic na śniadanie!
Nie chcąc kłócić się z przyjaciółką, o tak durny temat jak jedzenie, dała za wygraną i zjadła miseczkę sałatki z kurczakiem, znowu myśląc o tym co ją spotkało. ' Co się dzieje, ta cała sprawa mi śmierdzi, to niepodobne do niego. ' 
' Do ciebie też nie podobne, te zachowanie przy nim ' - Odezwał się drugi głos w jej głowie.
' Co się ze mną dzieje...... ' - Lamentowała w głowie.

***

Ostatnią lekcją były elikisry. Hermiona z uśmiechem weszła z Parvati do klasy, siadając jak najdalej od Rona, gdyż do teraz była na niego obrażona.
Spojrzała na plan i jęknęła. 
- Znów Ślizgoni.......... I jak to ma być najlepszy rok w Hogwarcie!
- Nie jęcz, nie jest tak źle, tylko dziś mamy nadmiar Ślizgonów, w nastęnych dniach już nas nie prześladują.- Powiedziała Parvati, poklepując po ramieniu koleżankę. - Lepiej rozpakujmy to wszystko. - Dodała.
Gdy tabun Ślizgonów wparował do lochu, Hermiona opuściła wzrok, niechcąc spojrzeć w oczy Draconowi, jeszcze Ron znowu by coś wymyślił.

- Witam was ciepło w tym nowym roku szkolnym! - Zaczął Profesor Slughorn. - Dzisiaj chciałbym, abyście skonstruowali, Eliskir Uspokajający, składniki macie wypisane na tablicy, a wszystkie instrukcje macie w podręczniku na stronie 34. Ten kto najlepiej uwarzy ten eliksir, zyska piętnaście punktów dla swojego domu, Powodzenia!
               Hermiona od razu zaczęła wertować kartki podręcznika, chcąc za wszelką cenę wypaść najlepiej.
Po przeczytaniu całej instrukcji, zaczęła po kolei dodawać, mieszać składniki, zmieniać temperaturę swojego kociołka, mieszać raz w jedną raz w drugą, kiedy jej włosy, pod wpływem pary jeszcze bardziej się zakręciły. Gdy nagle usłyszała za sobą szepty:
- Tak wiem, Granger nie umiała wyczarować Patronusa, słyszałam. - Odezwał się ktoś za nią.
- Taka bystrzacha niby, Potter średnio utalentowany a potrafi, a taka zadufana w sobie gwiazda nie może, haha. Chyba już opadły jej skrzydełka, pewnie teraz nie może znieść, że teraz jest zwykłą szarą uczennicą, nie jakąś szczególnie błyskotliwą i próbuje uwarzyć to świństwo. W ciemno ma tam kawał szamba. - Zakończyła druga osoba.
Hermiona już nie dbała o eliksir, chciała tylko za wszelką cenę dowiedzieć się kto to tak ją obsmarowuje i wygarnąć tej osobie. W tej samej chwili wstała, odwróciła się i ujrzała dziewczynę, której twarz wyglądała  jak mopsa.
- Ty mopsie! - Wybuchnęła, na całą salę. - Jak śmiałaś nazwać mnie ' zadufaną w sobie gwiazdą ', kiedy definicja tego idealnie pasuje do ciebie. Ja nie potrafię wyczarować Patronusa, ale za to umiem zamienić gwizdek w zapałkę i odwrotnie, co myślę, że tobie sprawiło by nie lada problem! Myślenie nie boli podła jędzo! Podczas wypowiedzi Hermiony, w klasie można było usłyszeć bzyczenie muchy, cisza była grobowa.
- Panno Granger, chyba rozumie pani, że nie mogę tolerować takiego zachowania na lekcji. - zaczął, zdziwiony Profesor, lecz Hermiona stała niestrudzona, wpatrując mu się z obojętnością w oczy. - Wiesz, że będę musiał wymierzyć ci karę.
- Rozumiem. - Odpowiedziała.
- Napiszesz wypracowanie na temat Eliksiru Wiggowego, ze szczególnym uwzględnieniem, jego składników. Na przyszły poniedziałek. Koniec lekcji, dziękuję.



piątek, 23 sierpnia 2013

2. DESZCZOWY PRZYDZIAŁ




Gdy pociąg dotarł na miejsce, deszcz ostro zacinał. Koła pociągu hamowały z piskiem, a Hermiona czekała na korytarzu, gotowa zacząć swój ostatni rok nauki w Hogwarcie.
- Ten rok musi być wspaniały! - Postanowiła, gdy koła przestały piszczeć.
- Hermiono, idziesz z nami przywitać się z Hagridem, zanim zacznie odprowadzać pierwszorocznych? - spytała Ginny.
- Em, chyba wolę jak najszybciej dostać się do powozu żeby nie moknąć zbytnio.....idźcie sami, spotkamy się na uczcie!
- Jak uważasz, ale Ronowi się to nie spodoba że będziesz sama gdzieś chodzić, wiesz jak mu na tobie ' zależy ' .
- Dam sobie radę..


Lało jak z cebra, wiatr mocno dmuchał, a pod wpływem wilgoci, piękne, kasztanowe loki Hermiony zgęstniały, i podniosły się. Zanim doszła do powozu, który miał ją zawieźć do zamku, przemokła do suchej nitki, a rozmokła ziemia, z każdym krokiem gwarantowała upadek.
 Po kilki minutach marszu w ulewie, ledwo co podniosła stopę, by nastąpić na schodek powozu, już czuła, że poślizg jest na tyle duży, że zaraz runie na ziemię jak worek ziemniaków. Wtem poczuła jakby ktoś w ostatniej chwili rzucił zaklęcie Arresto Momentum. Odsłoniła twarz z burzy loków i ujrzała szarawe oczy świecące w ciemności jak dwie lampeczki.
- Malfoy! Coś ty zrobił! - Warknęła Miona.
- Zdaje się, że właśnie uratowałem cię od upadku, szlamo. - Odparł z szelmowskim uśmiechem.
- Myślę, że dałabym sobie świetnie radę bez ciebie i twojego ratunku.
- Raczej wątpię. - Uśmiech nie zstępował z jego twarzy.
               Wtem, z końca leśnej dróżki, słychać było znajomy głos:
- Hermiona! Co ty tam robisz z tym kretynem?! - Zaryczał Ron.
- Weasley, zluzuj trochę, bo kolor twoich włosów zaczyna zlewać się z kolorem twarzy. - Odrzekł z arogancją.
- Wsiądźmy już lepiej. - Powiedział Harry, wyczuwając że zaraz Ron straci panowanie nad sobą.
- Widzimy się na uczcie Weasley. Mam nadzieję, że się odjesz za całe wakacje. - I odszedł do najbliższego powozu.
         W środku Hermiona zaczęła wyjaśniać Ronowi całą sytuację, trzęsąc się z zimna, choć wiedziała, że on i tak nie wierzy i ma swoją teorię na temat tego co przed chwilą się wydarzyło.

***

- Skoro wszyscy są już przydzieleni do swoich domów, chciałabym życzyć wam SMACZNEGO! - Powiedziała z radością Profesor McGonagall.
Wtedy złote talerze i misy napełniły się najprzeróżniejszymi potrawami. Na widok jedzenia, Hermiona poczuła skurcz w żółądku. Od razu zaczęła sobie nakładać po trochu wszystkiego co miała pod ręką. 
 Przez dobre pół godziny, nie było słychać żadnych innych dźwięków niż szczęk sztućców i talerzy.
Po pewnym czasie talerze opustoszały, i potrawy zostały zastąpione deserami. Wszelkie lody,ciasta, babeczki, budynie i rolady, Miona już miała pełen talerz słodkości, lecz gdy prosiła Parvati o sok dyniowy, przy sąsiednim stole zobaczyła Malfoya, znów pochłąniętego rozmową z jakimś osiłkiem. Nagle jego oczy zwróciły się ku Hermionie. W tej samej chwili, jej wzrok powędrował w stronę soku dyniowego i już nie zwróciła uwagi na to czy ktoś się na nią patrzy czy też nie. Po wykonaniu obowiązków Prefekta razem z Ronem, czyli odprowadzeniu pierwszorocznych do swoich dormitoriów, pożegnała się z Ginny i Harrym, pocałowała namiętnie Rona i poszła do swojej sypialni, zastanawiając się jaki będzie pierwszy dzień nauki, i modląc się o jak najmniej lekcji ze Ślizgonami, po czym zasnęła, nawet nie wiedząc kiedy.

czwartek, 22 sierpnia 2013

1. EKSTREMALNIE ZWYCZAJNY POCZĄTEK



     - Ron, pośpiesz się! Zaraz nam ucieknie pociąg. - Krzyknęła Ginny do swojego starszego brata, taszczącego wielki kufer z niesforną sówką.
- Przysięgam, że przy następnej okazji, zakleję jej ten dziób taśmą, jeśli się nie zamknie. - Powiedział Ron.
Była dokładnie 10:58, dwie minuty do odjazdu Ekspresu Londyn - Hogwart. Gdy rodzeństwo przeszło przez barierkę prowadzącą na peron Dziewiąty i trzy czwarte, nie budząc żadnych podejrzeń mugoli, od razu napotkało swoich przyjaciół.
- Czemu tak późno, baliśmy się, że nie zdążycie! - Zapiała Hermiona.
Ron spojrzawszy na swoją skrzeczącą sowę, jąkał się próbując ułożyć jakąś sensowną odpowiedź.
- Z resztą nie ważne, prędko!

***

Gdy w końcu znaleźli przedział tylko dla siebie, ułożyli swoje kufry i usiedli, Harry zagadnął:
- Ciekawe kto będzie w tym roku od Obrony przed Czarną Magią, nie sądzicie?
- Stary, ledwo wsiedliśmy do pociągu a ty już o szkole nawijasz? - Odpowiedział Ron, odklejając się na moment od Hermiony.
Odkąd Ron i Hermiona byli parą, całowali się prawie wszędzie, nie przeszkadzało im, że są w miejscu publicznym, czy w domu.
W przeciwieństwie do Harry'ego i Ginny, oni woleli być sami, żeby nikt im nie przeszkadzał, dlatego też Harry w pociągu musnął tylko wargami usta Ginny, a ta oparła głowę o jego bark i zagłębiła się w Proroku Codziennym.
Podczas podróży, przyszli przywitać się też znajomi z dormitorium chłopców, Seamus, Dean i Neville, pogadali trochę o Quidditch'u i poszli do siebie.
Gdy podjechał bufet, Hermiona stwierdziła, że powinna coś zjeść, wyszła na korytarz i nie uwierzyła swoim oczom. Kilka metrów dalej stał Draco Malfoy, ale w ogóle nie przypominał tego Draco z poprzednich lat. Urosły mu bary, włosy troszkę ściemniały i nie miały na sobie brylantyny - były potargane, co jeszczcze bardziej pociągało, jego idealnie dopasowany czarny garnitur wspaniale współgrał z jasną cerą.
Hermiona była zdruzgotana wyglądem chłopaka, coś w nim przyciągało do siebie.
Z rozmyślań, wyrwał ją głos Draco:
- Widziałem to, Granger! Nie waż się jeszcze raz spojrzeć na mnie, brudna szlamo.

- Kochaneczko, podać ci coś z tego bufetu w końcu?
- Ołł. 3 dyniowe ciasteczka poproszę.- Odpowiedziała zdezorientowana dziewczyna.

***

Im dalej pociąg mknął na północ, deszcz padał mocniej, ogromne krople spływały po szybie, a Hermiona wpatrywała się w niekończący się wyścig kropel, rozmyślając o swoim zachowaniu. Jak mogła wpatrywać się w Draco, z takim pożądaniem. Jak ona mogła. Ma najlepszego, kochającego chłopaka na świecie, a zawraca sobie głowę chłopakiem, który wyzywa ją od szlam.
- To przez to, że się tak ogromnie zmienił. Każdy na moim miejscu by spojrzał. - Pomyślała.
Ta myśl zdecydowanie ją uspokoiła, wzięła Standardową księgę zaklęć ( siódmy stopień ), i zagłębiła się w lekturze nie odzywając się do końca podróży.


środa, 21 sierpnia 2013

NA POCZĄTEK

Witacjcie!
Pomyślałam, że najpierw wprowadzę Was w sytuację.
Moje zdolności literackie nie są powalające, jednak pisanie opowiadań, sprawia mi przyjemność.
Jeżeli chodzi o błędy, jakiekolwiek, przepraszam. Zazwyczaj nie popełniam błędów, jednak w biegu może się zdarzyć.
      Dramione to mój ulubiony parring. Nie wiem czemu ale jest w nim magia.

Teraz o opowieści:
Po Bitwie o Hogwart, Harry, Ron i Hermiona, pomimo tego że rzucili szkołę, wrócili by zakończyć naukę, jak i reszta dzieciaków. Postanowiłam dodać kilka dodatkowych osób, o których nie ma mowy w książce, jako to moja wizja całej historii.
Mogą zdarzyć się także SYTUACJE o jakich nigdy nie było w książce, typu: Bal dla ostatniego roku, zakończenie itp. więc błagam nie piszcie, że ' takich rzeczy nie było w książce ' :--))
Oczywiście Hermiona jest z Ronem, a Harry z Ginny, reszta związków, na razie nie jest ważna.
Minerva McGonagall jest dyrektorem Hogwartu, a nauczycielem obrony przed Czarną Magią jest Eowin Cartney.
To na razie na tyle, zabieram się za I rozdział, proszę też o obiektywne komentarze, pomoże mi to poprawić wszelkie niedoskonałości! c: